Cześć! Jeszcze w 2018 roku kupiłam cztery saszetki maseczek do włosów Be Beauty (jedna w
zużyciach października/listopada, trzy w
zużyciach grudnia) i byłam z nich ogromnie zadowolona! Planując tegoroczny kilkudniowy wyjazd, postanowiłam kupić je ponownie, żeby nie musieć targać dużej odżywki. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie udało mi się już ich kupić w Biedronce. Wiedziałam jednak, że takie saszetki są również w Lidlu, zatem kupiłam je tam bez najmniejszego problemu (trzy pojawiły się w
zużyciach czerwca, czwartą zużyłam w lipcu). Okazało się, że... byłam z nich dokładnie tak samo zadowolona. Rzuciłam więc okiem na składy i co? Niemal bliźniacze! Dziwi mnie jedynie inny producent (Cien = L'biotica, Be Beauty = LaQell), ktoś wie dlaczego tak jest?
No ale skoro L'biotica, to Biovax ;) Próbowałam więc znaleźć maski z identycznymi składami, ale nie udało mi się to. Do wpisu zainspirowała mnie
Chocolade, która zasiała we mnie ziarno niepewności pisząc w komentarzu, że one naprawdę mają odpowiedniki w Biovaxach. Zgłębiłam zatem ten temat dokładniej i faktycznie tak jest, choć nie są to składy 1:1.
We wstępie zaznaczę jedną ważną rzecz - nie jest to typowa recenzja tych masek i porównanie ich działania. Szczerze? Każda jedna sprawdziła się u mnie świetnie - włosy były bardzo miękkie, gładkie i ujarzmione, ale przyjemnie sypkie i nieobciążone. Dokładnie tak, jak tego oczekuję. Każda również przyjemnie pachniała. Teraz, gdy mam włosy o długości około 46-47 cm, jedna saszetka wystarcza mi na 3 użycia. Gdy miałam dłuższe włosy, były to raczej oszczędne dwa użycia. Wpis ma na celu powiązanie masek ze sobą i porównanie składów. Udało mi się kupić wszystkie maski ponownie, by je ze sobą porównać.