Rzadko zdarza mi się wyrzucać kosmetyki do pielęgnacji, zwykle albo jakoś staram się zmusić do używania przeciętniaków, albo zużywam alternatywnie. Niestety ta maseczka okazała się u mnie TAKIM NIEWYPAŁEM, że niestety, ale nie dałam rady jej zużyć, wylądowała już w koszu na śmieci. O maseczce Dermofuture wspominam także w filmie z gadanym denkiem.
Gdy tylko trafiła w moje ręce, rozczarował mnie jej niewielki rozmiar. Za niewielką saszetkę zapłaciłam 8,25 zł i na początku wydawało mi się, że to wystarczy może na 2 użycia? Och, jak bardzo się myliłam :D Maski używa się dosłownie odrobinkę, zatem wystarczy na długo, jest bardzo wydajna. Opakowanie jest zakręcane, więc zawartość nie wysycha. PAO to 12 miesięcy od otwarcia.

Na opakowaniu producent zaleca, by niewielką ilość maski wmasować w skórę, po czym spłukać ciepłą wodą. Ewentualnie zostawić jeszcze na minutę [lub dłużej], dla wzmocnienia efektu. W filmie Dermofuture zaleca, by wmasować, zostawić na 5 minut, a nadmiar spłukać wodą lub usunąć zwilżonym ręcznikiem. Nie chcę być czepialska, ale nie lubię takich nieścisłości. Opis na opakowaniu jest umieszczony tak małym druczkiem, że tylko posiadacze sokolego wzroku dadzą radę ;). Na zdjęciach jest łatwiej z powodu powiększenia. Witamina C, którą producent tak bardzo się chwali, na przedostatnim miejscu w składzie.
Maska jest dość trudna w nakładaniu, ekspresowo zastyga i robi się dziwnie tępa. Jeszcze trudniej ją zmyć - woda jakby ślizgała się po powierzchni, a skóra również stawia specyficzny opór, jakby pokryta dziwną powłoczką. Wydaje się gładsza, ale pokryta czymś dziwnym, choć sucha w dotyku.
Po spłukaniu, skóra staje się... biała jak u ducha. Nawet ja, osoba bardzo blada, jestem po niej biała jak ściana. No spoko, ale co dalej? Nie zrobimy takiej maseczki wieczorem, w ramach pielęgnacji - bez sensu. Kłaść się spać z dziwną warstwą... Nie zrobimy takiej maseczki rano, przy założeniu, że nie będziemy się malować. No nie ma opcji, gwarantuję, trzeba przykryć tą biel. No chyba, że wybieracie się na koncert Mayhem, to spoko. Chyba jedynym słusznym rozwiązaniem wydaje się używanie tej maseczki rano i obowiązkowe wykonanie makijażu. Wówczas otrzymujemy na twarzy białe płótno do malowania. Odnosiłam wrażenie nieco większej "tapety" po wykonaniu makijażu na maseczce Dermofuture, co było nie tyle wynikiem lepszego krycia na białym tle, co bardziej mocniejszego przyczepiania się podkładu do tej powłoczki.
Tym, co mnie bardzo rozczarowało, jest różnica pomiędzy efektem idealnej skóry na filmiku Dermofuture, a rzeczywistym efektem na żywo. W filmie dziewczyna miała mega wyblurowaną, wygładzoną, perfekcyjną skórę bez niedoskonałości. U mnie? Twarz ducha z nadal przebijającymi bliznami (choć nieco mniej widocznymi). Efekt co najmniej komiczny. Niestety maska podkreśla też suche skórki i osiada na wszelkich niedoskonałościach, podkreśla je jeszcze bardziej, dziwnie osadza się też na włoskach.
z maseczką na twarzy / po spłukaniu:

po spłukaniu:

maseczka brzydko osadziła się na skórze, suchych skórkach, w porach i na włoskach:
przed / z maseczką (połowa twarzy) / po spłukaniu:

przed / z maseczką (połowa twarzy) / po spłukaniu:

przed / z maseczką / po spłukaniu

po spłukaniu:

wszędzie podkreślone suche skórki...

W niektórych recenzjach widziałam panikę, że tego nie da się zmyć - bez przesady. Samą wodą się nie da, to prawda, twarz pozostaje biała i tępa w dotyku. Ale wystarczy użyć dowolnego żelu/pianki, by rozpuścić pozostałości maseczki.
Kompletnie nie rozpatruję tego produktu w kategoriach pielęgnacji - po użyciu nie widziałam żadnego dobrego wpływu na skórę. Ani tego samego dnia, ani na drugi dzień. Dla mnie to po prostu doraźny wybielacz do skóry. Jeżeli macie ogromne blizny, przebarwienia czy naczynka, to można spróbować, maseczka kosztuje mniej niż 10 zł. Niemniej jednak, dla mnie okazała się zupełnie zbędnym gadżetem. Zresztą, jak widać na zdjęciach, po użyciu moje przebarwienia nadal przebijają spod białej skóry, więc bez sensu. Nawet w kategorii doraźnego efektu liczyłabym na więcej. Nie polecam też, jeżeli macie jakiekolwiek suche skórki - maseczka podkreśli je wszystkie.
Teoretycznie obietnice producenta zostały spełnione. Jest natychmiastowe rozjaśnienie i wybielenie? No jest. Najlepiej używać rano? No tak, zgadza się. Tylko niestety, ale ja sensu tej maseczki totalnie nie rozumiem i tak bardzo nie lubiłam jej używać, że za każdym razem, gdy zaplanowałam sobie jej użycie i nadchodził ten dzień, otwierałam szufladę z wymówkami "nie dziś". Ostatecznie przeleżała w moich zbiorach wiele miesięcy i postanowiłam ją wyrzucić. Po co ja mam się zmuszać i męczyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz