Filtr ten udało mi się kupić jakiś czas temu w korzystnej promocji, po czym przeleżał w moich zapasach dość długi czas. Z czasem mój entuzjazm malał, ale skoro już go mam, no to sprawdźmy go ;) Moje negatywne nastawienie wzięło się stąd, że większość znanych mi filtrów azjatyckich miało generalnie słabe filtry, szczególnie w porównaniu do moich ukochanych super-nowoczesnych Antheliosów o bardzo wysokiej ochronie anty-UVA. Ale jednocześnie, zwykle komfort ich stosowania jest bardzo wysoki. Chciałabym na niego pomarudzić (tak dla zasady ;D), ale... nie będę miała zbyt wielu powodów ku temu, jest świetny!
Krem (żel?) znajduje się w twardym opakowaniu z podłużnym dzióbkiem. Estetycznie, ale niepraktycznie - trudno go wycisnąć w powodu twardości buteleczki. Dopiero stałe przechowywanie do góry dnem ułatwiło wydobywanie go ze środka (bo spływa do dozownika). Stanowczo przydałaby się pompka lub przynajmniej miękka tubka.
Zapach jest bardzo przyjemny, kwiatowy. Kojarzy mi się z "luksusowym" kremem Jandy, który ostatecznie się u mnie nie sprawdził formułą. Konsystencja będzie trudna do opisania, ponieważ pierwszy raz się spotkałam z czymś tego typu. Tuż po wyciśnięciu jest to lekkie mleczko (nawet nie krem!), a podczas rozsmarowywania zamienia się w wodnisty żel - bardzo ciekawe uczucie pod palcami. Przy rozsmarowywaniu jest to filtr totalnie bezbarwny, przy którym absolutnie nie ma szans na jakiekolwiek bielenie czy smugi - nawet przy grubszej warstwie :)

Jestem absolutnie zakochana w dwóch kwestiach - wchłania się błyskawicznie i... niemal do sucha! Na mojej twarzy pozostaje bardzo delikatny, super-lekki film, który w zasadzie ciężko nazwać jakąkolwiek warstwą. Jednocześnie nie ściąga skóry podczas zastygania, co często miało u mnie miejsce w przypadku suchego żelu-kremu LRP. Dzięki temu, nawet przy stosowaniu serum z retinolem, nie muszę się obawiać niekomfortowego ściągnięcia. Muszę jedynie zwrócić uwagę na silny błysk skóry po wyschnięciu - to już nie jest efekt zdrowego blasku, lecz po prostu zupełnie mokrej wizualnie (a przecież suchej w dotyku) skóry. Zawsze czułam wewnętrzną potrzebę przypudrowania twarzy - nawet jeżeli nie wykonywałam makijażu. Dodam, że pomimo codziennego stosowania, ani trochę mnie nie zapchał, ale to już są kwestie bardzo indywidualne.
Ania pisała u siebie, że filtr wchłania się u niej tak mocno, że dalsza kolorówka (np. puder) nie ma się do czego przykleić. Przyznam szczerze, że u siebie tego nie odnotowałam - właśnie ten delikatny, przyjemny film mi to umożliwia. Dodatkowo, Ania odczuwała potrzebę nałożenia kremu do twarzy pod filtr (z powodu niekomfortowego ściągnięcia), co u mnie kompletnie nie wystąpiło. Jest to idealnym przykładem, że wszystko zależy od konkretnej cery - ja jestem typowym tłuścioszkiem, więc być może moja tłusta skóra nie spija go do końca?
Kolejnym powodem do zachwytu jest trwałość makijażu na tym filtrze. Jest tak cudownie lekki, że wykonywanie makijażu na nim to czysta przyjemność. Nie ma też mowy o jakimkolwiek skróceniu jego trwałości - każdy produkt kolorowy zachowuje się wzorowo i się nie warzy, nie tłuści, nie rozpływa - bo czemu miałby to robić na super-lekkim, bezbarwnym żelu? Z kolei dzięki temu, że nie jest to typowy, kremowy filtr zastygający (mam na myśli biały krem, który zastyga, pozostawiając specyficzne, zaschnięte placki np. na brwiach, przy linii włosów itd.), puder nie podkreśla zastygniętych miejsc i smug. No po prostu bajka :)
Jedynie najważniejszej kwestii, czyli ochrony, nie będę w stanie rzetelnie ocenić, bo tego nie sprawdzę - ochrona anty-UVA jest na własną rękę raczej niemierzalna, zaś ochrona anty-UVB była teraz w zasadzie niemożliwa do sprawdzenia. Całymi dniami przebywam w zamkniętych pomieszczeniach (praca, dom), mało przebywam na powietrzu, a co dopiero na słońcu. A filtr otworzyłam dopiero w październiku, więc sezon letni całkiem go ominął.
Niemniej jednak kwestia samych zastosowanych filtrów jest raczej taka sobie, czego dowiecie się u niezawodnej Ani, której ufam w 100% (polecam też zapoznać się z recenzją z perspektywy innej osoby, po prostu) ♥. Zawiera za to inne, przyjemne składniki, więc okazuje się niezłym kremem na dzień.
Filtr kosztuje ok. 60 zł/50 ml, online w wielu sklepach internetowych, stacjonarnie w Douglas
Podsumowując, jest to fenomenalny filtr do cer mieszanych i tłustych na niezbyt wymagające super-ochrony dni. Super-lekki żel, który nie bieli ani trochę i wchłania się praktycznie całkowicie w mgnieniu oka. Warto go przypudrować, ponieważ azjatycki glow stanowczo przekracza standardy europejskie (no chyba, że to lubicie) :))) Makijaż wygląda na nim doskonale i trzyma się świetnie. Na 100% do niego wrócę, choć raczej jest to mój filtr na co dzień, do pracy. Nie zaufałabym mu na dłuższy spacer w słoneczny dzień, nie wzięłabym go również na urlop. Ale w codziennym użytkowaniu jestem w nim zakochana!
Jakie filtry do cery tłustej i mieszanej polecacie? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz