Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy myślę o marce Senelle, to... jakość. Odnoszę wrażenie, że nad każdym produktem marka pracuje bardzo dokładnie - aż do momentu, gdy będzie idealny. No bo jak pogodzić funkcjonalne i ładne opakowanie, przyjemną konsystencję, ładny (lub przynajmniej neutralny) zapach, doskonały skład i fantastyczne działanie w KAŻDYM produkcie? No i jak pogodzić naturalność z tak wysoką przyjemnością stosowania? A jednak! Miałam już 7 ich produktów i wszystkie okazały się albo bardzo dobre, albo fantastyczne - nie znam drugiej takiej marki, w której grałoby mi wszystko. Zawsze jest pełen przekrój - od bubli, przez przeciętniaków, do ulubieńców.
Nic więc dziwnego, że Senelle zostało wyróżnione nagrodą "Kobieca Marka Roku 2018". Posiada też certyfikaty od PETA (cruelty-free, nietestowane na zwierzętach) i Viva! (odpowiednie dla wegetarian i wegan). Nie sposób pominąć kwestię opakowań. Krem pod oczy jest w szkle, a olejek do demakijażu i żel do mycia twarzy w plastiku typu "2", bezpiecznym. W przeciwieństwie do wielu marek, również kosmetyków naturalnych, pakujących kosmetyki w PET... Nie wiem, jak z peelingiem, nie widzę oznaczenia (jak się dowiem to zaktualizuję). O rodzajach plastiku przeczytacie u Hushaaabye.
Moja poprzednia recenzja znajduje się tutaj: Senelle - balsam do ciała, peeling do twarzy, krem pod oczy.
Senelle, delikatny żel do mycia twarzy Spring
Bardzo hojną odlewkę tego żelu podarowała mi jakiś czas temu Karolina. Na tyle hojną, że mogłam spokojnie używać, i używać, i używać... Polubiliśmy się, więc miałam ochotę na więcej :) Opakowanie jest bardzo wygodne w użyciu - pompka, którą można wcisnąć również częściowo, by wydobyć mniejszą porcję. Zapach trudno mi określić, kojarzy mi się z... łąką, jakoś roślinnie i przyjemnie. Konsystencja to coś pomiędzy żelem, a wodnistą galaretką - żel jest lekko "trzęsący się" :). Na twarzy nie pieni się prawie wcale - raczej się lekko maże i robi się z niego coś pomiędzy żelem, a emulsją. W takim wypadku obawiałam się, czy będzie dobrze mył, ale bez obaw - robi to doskonale, pozostawiając skórę czystą, miękką, nieściągniętą i uspokojoną. Po prostu świetne, łagodne, a skuteczne myjadło na co dzień. A myślę, że właśnie o to chodzi w codziennym myciu twarzy - by nie było zbyt agresywne. Wystarczy zerknąć na skład - ile tam jest nawilżających i łagodzących cudowności! 49 zł/150 ml
Senelle, oczyszczający olejek do demakijażu Winter
Ogromny ukłon dla marki za stworzenie olejku hydrofilnego/hydrofilowego, czyli takiego, który w kontakcie z wodą emulguje i można go spłukać ♥. Większość marek kosmetycznych tworzy mieszanki olejów, które trzeba ściągnąć ściereczką lub zmyć jakimś myjadłem. A szkoda, bo przecież olejki hydrofilne są już znane od dawna i świetnie, że Senelle postawiło właśnie na ten kierunek. Ponownie mamy tu wygodną butelkę z pompką. Sam olejek jest dość rzadki i... cudownie pachnie. Słodko, otulająco, ciepło. Jak zmysłowe, jesienno-zimowe perfumy. Makijaż rozpuszcza doskonale i spłukanie go wodą to również nie problem. Ja zawsze jeszcze przecieram oczy płynem micelarnym, ale robię to po każdym demakijażu (niezależnie od metody i produktu), więc mam 100% pewności, że skóra jest już czysta. Przy zmywaniu makijażu z oczu nic nie piecze, nie szczypie, nie ma uczucia mgły, ale zawsze staram się używać jak najmniej. Nigdy nie zdarzyła mi się panda, więc makijaż jest usuwany całkowicie. Bardzo przyjemny olejek. 56 zł/150 ml
Senelle, odnawiający peeling do twarzy Autumn
Z peelingiem Senelle miałam już styczność, ale z serii letniej. Byłam w nim totalnie zakochana, więc i tutaj moje oczekiwania były bardzo wysokie. Jest mi bardzo trudno je porównywać z tego względu, że tamten peeling zużyłam... rok temu, więc nie mam bezpośredniego porównania. Przez ten czas przewinęło się przez moje ręce kilka innych (nie tak dobrych) i wspomnienia zacierają się coraz mocniej ;). Niemniej jednak spróbuję. Peeling znajduje się w wygodnej, miękkiej tubce. Pod koniec polecam ją rozciąć, by wydobyć produkt do samego końca. Poprzednik wystarczył mi na około pół roku częstego stosowania - ale niewykluczone, że jeszcze się nim dzieliłam z innymi ;). Zapach jest naturalny i kojarzy mi się właśnie z łupinami. Drobinek jest bardzo dużo, ale jednocześnie są bardzo małe (są to mielone łupiny migdałów i kokosa). Peeling nie jest mocnym zdzierakiem, ale mimo to świetnie oczyszcza twarz, nie rozdrażniając jej. Po spłukaniu na skórze zostaje bardzo delikatny, ochronny film, ale całkowicie suchy w dotyku, absolutnie nic tłustego - raczej taka pielęgnująca warstewka. Jest mi bardzo trudno je porównywać z powodu upływu czasu, ale peeling z serii Summer wspominam jako odrobinę mocniej ścierający, odświeżający i oczyszczający. Ten wydaje mi się nieco delikatniejszy i trochę bardziej pielęgnujący. Na temat walorów pielęgnacyjnych w dłuższej perspektywie pewnie wypowiem się w przyszłości, ale gdybym miała teraz wydać wstępny werdykt, to jesienny określiłabym jako bardzo dobry, a letni jako wybitny :). Ale pamiętam, że nawet z letnim miałam tak, że im dłużej go stosowałam, tym lepszy wpływ na skórę zauważałam (tak, jakby peeling sam z siebie pielęgnował, a nie tylko ścierał!), więc wstrzymam się jeszcze i zaczekam z ostateczną oceną :) Jako totalny pewniak polecam Summer, ale szczerze nie sądzę, żeby Autumn jakkolwiek mógł rozczarować - co to, to nie.
Jeszcze w ramach ciekawostki - peeling Senelle całkowicie zmienił moje podejście do peelingów. Kiedyś pomyślałabym "O rany, jak można wydać 50 zł na peeling do twarzy?! Przecież to ma tylko ścierać!", a teraz całkowicie się z tym nie zgadzam. W dłuższej perspektywie stosowania peelingu Senelle miałam tak cudowną skórę - oczyszczoną, wypielęgnowaną, uspokojoną, że to jest nie do opisania. Do tego jest bardzo wydajny, więc jest to wydatek na wiele miesięcy. A spotkałam się już z tyloma podobnymi opiniami, że naprawdę coś jest na rzeczy... Wszyscy, którzy go spróbowali, mają ochotę na powtórkę ;). 59 zł/100 ml
Senelle, optymalizujący krem pod oczy Autumn
Z kremem pod oczy jest dokładnie taka sama sytuacja, jak z peelingiem. Miałam już krem z serii letniej i byłam w nim zakochana po uszy, więc chętnie zapoznałam się z jego jesiennym braciszkiem. I w sumie tutaj ponownie entuzjazm jest jakby nieco mniejszy, choć jest mi o wiele łatwiej je porównać - w przesyłce znajdowała się też próbka kremu Summer, więc mogłam go sobie przypomnieć. Opakowanie z grubego, porządnego szkła (sprawdzone - w dniu rozpakowywania przesyłki, krem upadł mi z wysokości metra na podłogę... miałam zawał na miejscu, a totalnie nic się nie stało!), z wygodną pompką. Co prawda jedna pełna porcja to za dużo, ale spokojnie można nacisnąć pompkę częściowo, by wydobyć tylko kropelkę. Przy wylocie pompki zdarza mu się czasem zastygnąć. Krem jest super-wydajny, co w połączeniu z pojemnością aż 15 ml daje minimum pół roku stosowania, serio. A przynajmniej tak było w przypadku poprzednika, a tu wydajność jest podobna. Tym razem niestety nie będę mogła jej rzetelnie ocenić, ponieważ po podzieleniu się z kilkoma osobami odlewkami, zostało mi już tylko pół opakowania ;) Ale co poradzić - mam ochotę wszem i wobec dzielić się cudownością tej marki :D Wracając do kremu - dzięki dodatkowej próbce doskonale widzę, że wersja jesienna jest wyraźnie lżejsza od letniej, co mnie w sumie zaskoczyło (spodziewałam się, że będzie na odwrót). Summer pozostawia nieco wyraźniejszą kołderkę na skórze, wydaje się też nieco bogatszy działaniem, przy czym nadal nadaje się pod makijaż (!). Autumn jest nieco rzadszy, delikatniejszy. Doskonały pod korektor. I choć wspaniale nawilża skórę - nawet teraz, w sezonie grzewczym, gdy skóra nie ma lekko (w domu ciepło, za oknem nawet mróz), to jednak Summer wydaje mi się lepszy. Gdy używam jednego po jednej stronie, drugiego po drugiej stronie, to wybieram jednak Summer. Ale ponownie jest to relacja bardzo dobry/wybitny, więc nie odbierzcie, proszę, mojej opinii negatywnie. Zresztą feedback z odlewek jest wyłącznie pozytywny :) Odnośnie likwidacji cieni/opuchnięć - nie wypowiem się, tu chyba tylko poranna kostka lodu mogłaby mnie uratować. Ale spędzając po 10-12 godzin dziennie przy komputerze, w ciągłym biegu i pędzie, przy niewielkiej ilości snu... Jak mogłabym oczekiwać tego od kremu?
Krem znajduje się w przepięknym opakowaniu z drewnianą podstawką (takie "podium" :D) i kartonowym "kubeczkiem", który można później alternatywnie wykorzystać ;). Piękna opcja prezentowa. 79 zł/15 ml
Kosmetyki Senelle
Z siedmiu kosmetyków Senelle, które miałam do tej pory, praktycznie każdy mogę polecić. Każdy okazał się albo bardzo dobry, albo doskonały:
- krem pod oczy Summer / Autumn - Autumn oceniłabym jako bardzo dobry, Summer jako wybitny. Zakup żadnego z nich nie będzie wtopą, ale ja stawiam na Summer - doskonale pielęgnuje skórę pod oczami, a jest przy tym na tyle lekki, że sprawdzi się również rano.
- peeling do twarzy Summer / Autumn - jak wyżej, wybieram Summer, ale Autumn też jest świetny :) Fantastycznie oczyszcza skórę twarzy, jednocześnie ją pielęgnując. Summer to mój najlepszy peeling ever, ale Autumn też używam z przyjemnością.
- żel do mycia twarzy Spring - świetny, łagodny żel do codziennego mycia skóry
- olejek do demakijażu Winter - doskonale zmywa makijaż, spłukuje się wodą, pięknie pachnie, świetny
- balsam do ciała Summer - wspominam go bardzo miło, jako doskonale pielęgnujący, wydajny balsam dla wymagającej skóry. Dla fanek smarowania ciała absolutnie polecam! Ja akurat z pielęgnacją ciała jestem na bakier więc balsamami do ciała zachwycać się nie umiem, ale obiektywnie rzecz ujmując był świetny.
Jest to absolutnie fantastyczna opcja na prezent - przy takiej jakości nie ma mowy o wtopie :). Ceny, moim zdaniem, są adekwatne do zawartości, szczególnie że są to świetnie dopracowane kosmetyki naturalne. A jeżeli mnie znacie, to pewnie wiecie, że nie jestem naturalnym radykałem - bardzo sobie cenię dobre składy, ale jeszcze bardziej cenię sobie dobre działanie i przyjemność stosowania. Tu można mieć jedno i drugie ;). Jest też kilka wariantów zestawów, w których wychodzi dużo taniej.
Co prawda na prezent to już raczej ostatni gwizdek, by je zamówić, ale w niektórych sklepach dostaniecie je stacjonarnie - pełna lista tutaj. W ogóle dostępność jest niezła (i coraz lepsza) bo oprócz sklepu Senelle i sklepów stacjonarnych, jest to również eKobieca, KuferekNatury i kilka innych sklepów.
Jeżeli chodzi o poszczególne serie sezonowe (Spring, Summer, Autumn, Winter), to należy to traktować jako wskazówkę, kierunek wyboru :) Inspirują się one innymi składnikami aktywnymi, ale absolutnie nie jest tak, że kosmetyku "letniego" nie możecie użyć zimą ;). Zresztą jak spojrzałam na skład kremu pod oczy Summer i Autumn, to są one bardzo podobne bazą i składnikami wpływającymi na formułę, ale różnią się właśnie wykorzystanymi olejami, ekstraktami i innymi składnikami aktywnymi. Każdego produktu możecie śmiało używać przez cały rok.
Polecam z całego serducha, również na prezent dla siebie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz