Moje lipcowe zakupy były raczej wynikiem spełniania bieżących potrzeb lub ratowania sytuacji po wcześniejszych nieudanych wyborach ;). Jestem pod wrażeniem, jak skutecznie udało mi się okiełznać zapasy i obecnie jedynym moim krytycznym punktem są maseczki do twarzy (mam bana!). Z tego powodu zakupy pojawiają się regularnie, najzwyczajniej w świecie z powodu bieżących potrzeb. Wpadło też nieco cudowności od marek kosmetycznych :)
Korektor Maybelline Instant Anti Age Eraser kupiłam niestety po raz drugi. Niestety, ponieważ kupiony w zeszłym miesiącu Neutralizer okazał się dla mnie za ciemny i wygląda u mnie kiepsko. Z pewnością poleci dalej w świat, ale Ivory okazał się w sam raz ♥. Pewnie za jakiś czas pojawi się wpis z recenzją :) Nie miałam już żadnego serum do twarzy, więc tym razem wybór padł na serum z zieloną herbatą Bielendy z uwagi na wiele ciekawych składników. Jestem ciekawa jak się sprawdzi.