Wiem, że wszyscy tak piszą, ale... rany, jak ten czas szybko leci! Zupełnie nie wiem, gdzie uciekł mi czerwiec, a to już 1/3 lipca. Mimo, że nie miałam zbyt wiele czasu na kosmetyczne czynności, i tak udało mi się zużyć całkiem sporo. Zapraszam na przegląd minirecenzji zużytych produktów :)
Ciało:
✔ Balea Melone Dusche&Creme, melonowy żel pod prysznic - miałam dwa opakowania tego żelu. Za pierwszym razem wydawało mi się, że jest strasznie sztuczny i gryzący, a za drugim... bardzo mi się podobał. Jestem ciekawa, z czego to wynikało, może trafiły mi się różne partie? Żele Balea nie są zbyt łagodne dla skóry, ale mi to nie przeszkadza, nie mam skłonności do wysuszania.
✔ Garnier Mineral Invisible, antyperspirant w kulce - bardzo dobry i skuteczny antyperspirant. Wkurzała mnie jedynie długość wchłaniania, jak to z kulkami bywa.
✘ Nivea Rich Nourishing Dry Oil, suchy olejek do ciała - trochę się z nim męczyłam... Po pierwsze, nie lubię smarować ciała ;). Po drugie, jeszcze bardziej nie lubię wyczuwalnej warstwy na skórze. Ten olejek rzekomo miał być "suchy" i choć owszem, nie jest bardzo tłusty, to jednak nie wchłonie się całkowicie, nie ma szans. A po trzecie, zapach klasycznego kremu Nivea to nie jest coś, co mnie porywa. Ok, jest przyjemny, ale mimo wszystko to nie mój klimat. A ten olejek jest połączeniem wszystkich tych trzech cech. W zasadzie trudno go nazwać olejkiem, bo poza oleistą konsystencją z olejami niewiele ma wspólnego (skład), ale to było w sumie wiadome, jeśli chodzi o Nivea.
Włosy:
✔ Garnier, Wahre Schatze, Sanfte Hafermilch, odżywka z mlekiem owsianym - od hellojzy :). Pięknie, mlecznie pachniała, ułatwiała rozczesywanie, nie obciążała włosów. Byłam z niej zadowolona. Nie było to może typowe "wow", ale zużyłam z przyjemnością od początku do końca :)
✔ Petal Fresh, Rosemary&Mint, szampon dodający objętości - odlewka od Justyny. Co prawda po dwóch użyciach nie za wiele powiem, ale zrobił na mnie pozytywne pierwsze wrażenie (pod kątem świeżości i lekkości włosów) i nie wykluczam zakupu w przyszłości.
~ DIY peeling enzymatyczny do skóry głowy - w buteleczce po serum Bionigree miałam ukręcony własny peeling enzymatyczny (hydrolat z drzewa herbacianego 93% + papaina 5% + bromelaina 2% + odrobina konserwantu naturalnego z Biochemii Urody). Wygoda użycia była super - wodnisty płyn i pipetka, nakładałam na chwilę przed myciem głowy. Łatwość spłukiwania również na plus. Przeszkadzał mi zapach, ale na szczęście tego się długo nie trzyma. Nie wiem jednak, co powiedzieć o efektach... W głębi serca wierzę, że to MUSI działać w tej kombinacji, ale w sumie nic nowego nie odnotowałam - większej świeżości, objętości... ;) Ale myślę, że zrobię sobie kolejną porcję, ponieważ mechanicznych nie mogę wypłukać.
Twarz:
✔ Liqpharm, LIQ Ce, serum-maska z witaminą E 15% - świetny produkt! Dwufazowe, bogate serum do twarzy. Świetnie nawilża, zmiękcza skórę, a suche skórki znikają w mig. Wiele osób wskazuje również na przywrócenie jędrności - ja jeszcze nie miałam okazji odnotować jej spadku, więc do tego się nie odniosę ;) Ale skóra jest miękka, gładka, a przesuszenia znikają.
✔ Bielenda, płyn micelarny zielona herbata - odlewka, chyba od Ani. Skuteczny, ładnie pachnący micel. Niewykluczone, że zakupię :)
✔ Kiehl's Creamy Eye Treatment with Avocado, krem pod oczy z awokado - odlewka od hellojzy, która była tak duża, że używałam, używałam i używałam :D Bardzo gęsty tłuścioszek, tak zwarty, że aż sprawiał wrażenie... kryjącego ;) Mocno odżywiał skórę pod oczami, używałam z przyjemnością, choć szczerze myślałam, że będzie jeszcze lepszy.
~ Nature Story, woda micelarna - odlewka od Justyny, pachniała jakby kokosowo, skuteczna. Nie piekła w oczy, chyba że wylałam zbyt dużo na wacik. Ogólnie ok. ✔ Kiehl's Creamy Eye Treatment with Avocado, krem pod oczy z awokado - odlewka od hellojzy, która była tak duża, że używałam, używałam i używałam :D Bardzo gęsty tłuścioszek, tak zwarty, że aż sprawiał wrażenie... kryjącego ;) Mocno odżywiał skórę pod oczami, używałam z przyjemnością, choć szczerze myślałam, że będzie jeszcze lepszy.
~ Vianek, olejek do demakijażu - odlewka od Justyny, w sumie byłam zadowolona, dobrze rozpuszczał makijaż, nie pozostawiał mgły. Szkoda, że nie zawiera emulgatora (nie zmyje się wodą), a takie olejki preferuję.
✘ Mizon, Multi-function formula snail repair eye cream, krem pod oczy ze śluzem ślimaka - jak dla mnie aż za lekki, na dłuższą metę skóra pod oczami miała się tylko gorzej.
Saszetki: Serum LIQ CC Rich, które dla mnie okazało się zbyt bogate (wolę wersję Light); Kiehl's Ultra facial cleanser, który jest zbyt agresywnym żelem do twarzy, w dodatku o nieprzyjemnym zapachu i gęstej, tępej konsystencji; COSRX Snail 96 Essence, o dziwnej (śliskiej?) konsystencji; Płatki pod oczy Balea Beauty Effect, bardzo fajne - kojące, nawilżające; Rival de Loop maseczka naprawcza - przyjemna maseczka, choć ostatnio odrobinę denerwują mnie te, w których należy zdjąć nadmiar z twarzy.
Kolorówka
✔ Kobo, puder transparentny - bardzo miękki i pylący, drobno zmielony puder transparentny. Lekko matuje, lekko wygładza. Całkiem przyjemny na co dzień.
✔ Rimmel, puder Lasting Finish - kiedyś mój ulubiony puder kryjący, ale odkąd poznałam Bell SPF50, odszedł na dalszy plan. Najjaśniejszy odcień niestety jest trochę różowy
✔ Lily Lolo, puder Translucent Silk - świetny pod oczy, lekko rozświetlający i delikatny
~ Ecocera, puder ryżowy - dobrze matuje, ale jest dosyć ciężki i widoczny na skórze
✘ AVON True Ultra Volume, tusz do rzęs z rozczarowań maja
✘ Kredka do brwi Kobo z kosmetycznych rozczarowań
Inne
✔ Calypso, gąbeczka celulozowa do demakijażu, którą lubię do zmywania maseczek
✔ Isana, olejek pod prysznic - niezastąpiony do mycia gąbek
✔ EOS Pomegranate Raspberry balsam do ust - uwielbiałam, ale z czasem jajeczko zaczęło dziwnie pachnieć, więc się bezzwłocznie pozbywam
✘ Be Beauty waciki - kiepskie, ale akurat byłam w Biedronce, więc chwyciłam te
Znacie coś z powyższych? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz