Jakiś czas temu w Biedronce (lipiec 2017) natknęłam się na urządzenie do pedicure - pilnik elektryczny typu Scholl Velvet Smooth. Już od lat wzdychałam do Scholla, ale skutecznie powstrzymywała mnie jego bardzo wysoka cena. To urządzenie było w promocji, przecenione z bodajże 27,99 zł (wkłady do kupienia osobno). Szczerze mówiąc - nie zastanawiałam się ani chwili! Jesteście ciekawi, czy to urządzenie się sprawdziło? :)
Choć może się wydawać, że wpis jest bez sensu, ponieważ kupiłam je już dłuższy czas temu, a już wtedy było wyprzedawane - z pewnością nie ma go teraz w ofercie - to dość często produkty tego typu wracają do sprzedaży po jakimś czasie. Dodatkowo widziałam takie same pilniki w innych sklepach (np. Kauflandzie w jakiejś gazetce), różniące się tylko kolorem, a identyczne w konstrukcji, więc przypuszczam, że to to samo. Więc możecie na przyszłość zapamiętać - warto czy nie warto. I jeżeli kiedyś trafi tu poszukiwacz z Google, to będzie mógł szybko dodać lub wykreślić z listy zakupów :)
Choć może się wydawać, że wpis jest bez sensu, ponieważ kupiłam je już dłuższy czas temu, a już wtedy było wyprzedawane - z pewnością nie ma go teraz w ofercie - to dość często produkty tego typu wracają do sprzedaży po jakimś czasie. Dodatkowo widziałam takie same pilniki w innych sklepach (np. Kauflandzie w jakiejś gazetce), różniące się tylko kolorem, a identyczne w konstrukcji, więc przypuszczam, że to to samo. Więc możecie na przyszłość zapamiętać - warto czy nie warto. I jeżeli kiedyś trafi tu poszukiwacz z Google, to będzie mógł szybko dodać lub wykreślić z listy zakupów :)

Urządzenie znajdowało się w kartonie - załączam zdjęcia, jeżeli macie ochotę poczytać, co obiecuje producent :)









W opakowaniu znajduje się urządzenie z zamontowaną jedną rolką oraz przezroczystą nasadką ochronną, 2 baterie AA, mała szczoteczka do czyszczenia oraz instrukcja obsługi. Są baterie, jest rolka - urządzenie jest gotowe do użycia :) Dodatkowe wkłady trzeba kupić osobno.





Ogólnie urządzenie sprawia dobre wrażenie, nie wydaje się być może super-porządne, ale nie jest też liche i rozpadające się ;) Dobrze leży w dłoni, nic nie lata. Przypominam, że kosztowało w cenie regularnej niecałe 30 zł! ;) Jest dosyć głośne, a dźwięk to nie jest niski warkot, lecz takie wysokie, denerwujące bzyczenie :D Jeżeli ktoś z domowników akurat śpi, używanie raczej nie wchodzi w grę. Na początku byłam przerażona. Rolki są naprawdę szorstkie i drapiące w dotyku, wydają się być konkretnymi zdzierakami. Sami spójrzcie na te kryształki w zbliżeniu! Bałam się, że zedrę sobie skórę i będzie problem. Sam producent ostrzega, żeby nie przykładać do skóry na dłużej niż 3 sekundy, to też daje do myślenia. Gdy sięgnęłam po urządzenie po raz pierwszy (w pełnym skupieniu, by nie zrobić sobie krzywdy!) i przyłożyłam do skóry... myślałam, że wybuchnę śmiechem :D Dużo hałasu i bzyczenia, a na skórze ledwie takie miziu-miziu...
Urządzenie nie kręci się z zawrotną prędkością, a już po delikatnym dotknięciu trochę zwalnia. Jeżeli przyciśniemy mocniej - zupełnie się zatrzymuje. Tak więc trzeba delikatnie dotykać skóry. Z pewnością nie jest to szlifierka, która zedrze nam skórę, zapewniam. To ledwie takie muskanie skóry. Po pierwszym użyciu, mimo początkowego rozczarowania (rozbawienia?), finalnie byłam zadowolona. Stopy były zdecydowanie gładsze w krótkim czasie. Niestety sprawa obróciła się przeciwko mnie, ponieważ pięty postanowiły dokonać nadprodukcji i po tygodniu miałam pięty w jeszcze gorszym stanie, bardziej szorstkie niż przed pierwszym użyciem urządzenia. Tak więc niestety chyba wpadłam w błędne koło, które obecnie wymusza na mnie większą dbałość o stopy niż do tej pory.
Z jednej strony jestem zadowolona - urządzenie fantastycznie poradziło sobie z dwoma miejscami - zgrubieniem na kciuku oraz na "poduszeczce" pod małym palcem (ale nie na palcu, tylko na stopie). Są w dużo lepszym stanie, o wiele gładsze. Z drugiej strony jestem rozczarowana - z piętami radzi sobie baaaaardzo słabo, musiałabym chyba same pięty szorować z 20 minut, by je wygładzić - tak wolno to idzie. Teoretycznie wrażenie jest imponujące - dosłownie widać, jak sypie się suchy naskórek - serio! Radzę robić to w takim miejscu, by móc je łatwo umyć, np. w wannie/pod prysznicem. Urządzenie jest w pewnym stopniu odporne na wodę, ale nie jest wodoszczelne. Ja unikam jakiegokolwiek zetknięcia z wodą i myję tylko samą rolkę, zaś urządzenie przecieram czystą szmatką. Jednak to "imponujące" wrażenie jest tylko teoretyczne, bo nie idzie z nim w parze jakaś super-ekstra-gładkość, trzeba się nieźle najeździć, a efekt miziu-miziu to jednak za mało.
Urządzenie nie kręci się z zawrotną prędkością, a już po delikatnym dotknięciu trochę zwalnia. Jeżeli przyciśniemy mocniej - zupełnie się zatrzymuje. Tak więc trzeba delikatnie dotykać skóry. Z pewnością nie jest to szlifierka, która zedrze nam skórę, zapewniam. To ledwie takie muskanie skóry. Po pierwszym użyciu, mimo początkowego rozczarowania (rozbawienia?), finalnie byłam zadowolona. Stopy były zdecydowanie gładsze w krótkim czasie. Niestety sprawa obróciła się przeciwko mnie, ponieważ pięty postanowiły dokonać nadprodukcji i po tygodniu miałam pięty w jeszcze gorszym stanie, bardziej szorstkie niż przed pierwszym użyciem urządzenia. Tak więc niestety chyba wpadłam w błędne koło, które obecnie wymusza na mnie większą dbałość o stopy niż do tej pory.
Z jednej strony jestem zadowolona - urządzenie fantastycznie poradziło sobie z dwoma miejscami - zgrubieniem na kciuku oraz na "poduszeczce" pod małym palcem (ale nie na palcu, tylko na stopie). Są w dużo lepszym stanie, o wiele gładsze. Z drugiej strony jestem rozczarowana - z piętami radzi sobie baaaaardzo słabo, musiałabym chyba same pięty szorować z 20 minut, by je wygładzić - tak wolno to idzie. Teoretycznie wrażenie jest imponujące - dosłownie widać, jak sypie się suchy naskórek - serio! Radzę robić to w takim miejscu, by móc je łatwo umyć, np. w wannie/pod prysznicem. Urządzenie jest w pewnym stopniu odporne na wodę, ale nie jest wodoszczelne. Ja unikam jakiegokolwiek zetknięcia z wodą i myję tylko samą rolkę, zaś urządzenie przecieram czystą szmatką. Jednak to "imponujące" wrażenie jest tylko teoretyczne, bo nie idzie z nim w parze jakaś super-ekstra-gładkość, trzeba się nieźle najeździć, a efekt miziu-miziu to jednak za mało.

Rolkę zdejmuje się po naciśnięciu przycisku, można ją myć pod bieżącą wodą. W czasie, gdy kupowałam urządzenie, były dostępne również zapasowe rolki. W tamtym momencie zadziałało na mnie to, że prawdopodobnie gdybym po nie wróciła za jakiś czas - już by ich nie było. A z uwagi na niedostępność w stałej ofercie, postanowiłam chwycić od razu cały zestaw.




Podsumowując, moje odczucia są mieszane. Z jednej strony muszę przyznać, że to urządzenie skutecznie zmusiło mnie do regularnego stosowania, używam regularnie raz w tygodniu, więc elektryczna forma faktycznie działa na takiego leniucha! Zapłaciłam niewiele w porównaniu do Scholl, a dwa miejsca na stopach (opisywałam wyżej) mają się znacznie lepiej! Z drugiej strony - po piętach to bym musiała z pół godziny jeździć, by je zupełnie wygładzić, szkoda baterii ;) Dużo hałasu, a na stopach ledwie głasku-głasku... Pomaga, ale z pewnością nie aż tak, jak tego oczekiwałam.
No i teraz mam zagwozdkę bo nadal nie wiem, czy Scholl mógłby przynieść lepsze rezultaty. Czy to kwestia słabej jakości urządzenia z Biedronki, czy te pilniki po prostu takie są i nie ma cudów. Jedno jest pewne - w chwili obecnej nie planuję wydawać 170 zł na oryginalnego Scholla.
A Wy w jaki sposób dbacie o stopy? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz