Będąc w Klubie Przyjaciółek Nivea, regularnie docierają do mnie nowości marki. Wiadomo, jak jest - niektóre sprawdzają się świetnie, inne gorzej, zaś część od razu idzie dalej w świat z innych powodów (np. miętowy balsam do ust - nie lubię miętowych kosmetyków, lakier i pianka do włosów - w ogóle nie używam tego typu produktów).
Dziś chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami na temat micelarnego szamponu oczyszczającego, który dotarł do mnie w grudniu (nowości grudnia). Bardzo ucieszyłam się, że trafiła mi się ta wersja (produkty są wysyłane losowo), ponieważ jest jeszcze wzmacniająca, a właśnie ta wydała mi się bardziej odpowiednia do moich potrzeb. Moje włosy są cienkie, delikatne, pozbawione objętości i bardzo szybko się przetłuszczają.
Szampon znajduje się w estetycznym, przezroczystym opakowaniu (400 ml) z dozownikiem na klik - wciskamy z jednej strony, zaś z drugiej wyskakuje dozownik. Jest to wygodne w obsłudze i jak najbardziej mi odpowiada. Ma bardzo przyjemny, grejpfrutowy zapach. Świetnie odświeża i pobudza, nie sądziłam, że aż tak mi się spodoba! Pieni się bardzo dobrze, jest bardzo wydajny - oczywiście pod warunkiem użycia małej ilości.

Szampon ma krótki i prosty skład (wg Anwen, nawet znalazł się w jej ulubieńcach). Wydawałoby się, że będzie idealnym, codziennym szamponem oczyszczającym.
Na początku zrobił na mnie nawet dobre wrażenie i wydawało mi się, że się polubimy. Niestety z czasem było coraz gorzej i w międzyczasie popełniłam spory "błąd", gdyż otworzyłam szampon Insight Rebalancing. Tak się w nim zakochałam, że... zupełnie nie miałam już ochoty używać Nivea. Resztę (ok. 1/3) zmęczyłam na siłę - trochę do włosów, trochę zamiast żelu pod prysznic.
Szampon bardzo mocno oczyszcza włosy i skórę głowy - moim zdaniem AŻ ZA mocno. Włosy są tępe i skrzypiące, wymagają natychmiastowej pomocy odżywki. Nie byłoby w tym nic dziwnego (już niejeden taki szampon miałam i lubiłam), gdyby nie fakt, że po wyschnięciu moje włosy są po prostu bardziej suche i matowe. Ok, na długości, gdzie nakładam odżywkę są ładne i błyszczące, ale u nasady, gdzie już odżywki nie nakładam, czuję że są szorstkie i niemiłe w dotyku. Co gorsze, szampon nie przedłuża świeżości włosów (ale też jej nie skraca), więc poza zapachem nie mam go za co polubić. Gdy próbowałam nim zmyć olejek z włosów (Sattva), to rypał włosy aż do cna i nie pozostawało mi nic dobrego z olejowania.
W wielu recenzjach spotkałam się również z nieprzyjemnościami występującymi na skórze głowy (podrażnienie, swędzenie, łupież) - u siebie niczego takiego nie odnotowałam, ale jeżeli macie wrażliwą skórę głowy (ja nie mam), to niestety chyba lepiej odpuścić.
Podsumowując, jeżeli szukacie niedrogiego (17,99 zł/400 ml, ale ostatnio widziałam w promocji za 12,99 zł), mocno oczyszczającego szamponu, to być może będziecie zadowoleni. Moim zdaniem on jest aż zbyt mocny, przez co moje włosy są suche i szorstkie. Nie odnotowałam również przedłużonej świeżości włosów, więc nie jestem z niego zadowolona. O wiele lepiej (nieporównywalnie!) sprawdza się u mnie Insight Rebalancing, który naprawdę (!) przedłuża świeżość włosów, a do tego jest o wiele łagodniejszy, a po umyciu włosy są miękkie, lekkie i błyszczące. Do Nivea już nie wrócę. Wiem, że niektórzy są zadowoleni więc nie chcę zniechęcać do zakupu, niemniej jednak ja nie byłam.
A może polecacie jeszcze jakiś inny szampon przedłużający świeżość włosów? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz