Podsumowałam już ulubieńców 2017 roku (pielęgnacja / makijaż), ale chciałabym też podsumować mniej dobre kosmetyki, na które natknęłam się w ubiegłym roku. Prawie wszystkich się natychmiast pozbywałam, więc będę musiała się posłużyć starszymi zdjęciami :) Dziś będzie bardzo krótko o każdym z nich - czym zaszły mi za skórę.
Chciałabym tu jeszcze wyjaśnić, że celowo podzieliłam je na:
- rozczarowania - czyli produkty, które nie spełniły moich oczekiwań, spodziewałam się po nich więcej i czuję niedosyt ;) Często oddawałam je komuś innemu i okazywało się, że u kogoś sprawdzają się lepiej!
- buble - produkty, które zaszły mi za skórę tak bardzo, że największemu wrogowi bym ich nie podarowała, a do dziś wzdryga mną na samą myśl! Od razu do śmieci!!

Matowe cienie w kremie (rozczarowanie) - bo są tępe, plastelinowate, wyglądają nieświeżo (jak zwarzone) i ani trochę nie sprawdzają się u mnie w roli bazy, szybko płynę. Co ciekawe, ten zwarzony efekt widzę u prawie każdego na zdjęciach, nawet jeżeli ktoś pisze, że to absolutnie nie ma miejsca (więc proszę, nie piszcie mi, że u Was się to nie dzieje, bo w większości przypadków owszem, tylko tego nie dostrzegacie :D). Błyszczące w kremie lubię. Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Plastry na nos (rozczarowanie) - bo nie dają u mnie rady, jak dotąd żadne! Ani po ciepłych okładach, ani po typowej parówce nad miską. Co najwyżej funduję sobie depilację, podobnie jak przy czarnej masce. Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Żele aloesowe (rozczarowanie) - bardzo się zastanawiałam, czy to tu umieszczać, czy nie. Moja skóra na takie żele reaguje zupełną obojętnością... Nie sprawdzają się ani solo (twarz, ciało, włosy), ani w duecie z innymi produktami (np. pod krem). Do glinek też dodaję, ale czy to coś daje? Nie umiem tego zauważyć. Po prostu smaruję się czymś lekkim, ładnie pachnącym i szybko wchłaniającym, co nie przynosi rezultatów. Rozumiem, że wiele osób aloes uwielbia, ale na mnie to nie robi wrażenia. Był tylko jeden moment w którym "coś się zadziało" - gdy posmarowałam się po depilacji rąk (po jednej stronie), faktycznie podrażnienie zniknęło trochę szybciej. Trochę ;). Mam jeszcze inny żel na liście do wypróbowania (Benton), ale do żeli aloesowych moje serce nie wzdycha... Niemniej jednak uważam, że warto spróbować, choć raz, by się przekonać na własnej skórze. Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Skin79 krem BB Orange (rozczarowanie) - bo się szybko świeci i mocno warzy w strefie T, u mnie jest bardzo nietrwały. Bardzo szybko wyglądam w nim nieświeżo i nie używam na żadne dłuższe wyjście bo wiem, że mnie zawiedzie. Już nie wspominając o tym, że dużo za ciemny, ale to już moja wina ;) Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Batiste, suchy szampon Tropical (rozczarowanie) - bo ma tak mdły i męczący zapach, że nie mogę go znieść :/ Od ponad pół roku próbuję zużyć miniaturkę... Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Yves Rocher, Sensitive Végétal, łagodzący płyn micelarny (rozczarowanie) - bo jest tak słaby, że w ogóle nie daje rady zmyć makijażu (ewentualnie tylko twarz). Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Nacomi, arganowy krem pod oczy (rozczarowanie) - bo mocno natłuszcza, ale słabo nawilża. Nieadekwatnie gęsty i tłusty do faktycznego działania. Po zmianie kremu na inny moja skóra natychmiast zmieniła się na plus! Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Kobo, kredka do brwi (rozczarowanie) - bo jest tłusta, maślana i po każdym użyciu trzeba ją ostrzyć, najbardziej niewydajna kredka, jaką w życiu miałam. Tej tłustości i ślimaczenia na brwiach nie zdzierżę, a szczoteczka tego typu to chyba żart... Jedynie kolor ma ładny. Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Medispirant, antyperspirant do stóp i dłoni (bubel). Po pierwsze - NIE DZIAŁA. Po drugie - SZKODZI (mega wysusza skórę!!!). Po trzecie - jest upierdliwy w stosowaniu, po posmarowaniu na noc uprawiam w łóżku gimnastykę, żeby tylko nie dotknąć dłonią pościeli. A rano i tak budzę się z dłońmi obklejonymi niteczkami z piżamy czy kołdry. Nienawidzę, właśnie wywaliłam. Robiłam dwa podejścia, dwa nieskuteczne. Więcej w: kosmetyczne rozczarowania

Evree, płyn micelarny (rozczarowanie) - bo wypala oczy... Na opakowaniu jest napisane "do demakijażu twarzy", ale w sposobie użycia jest informacja, że służy również do demakijażu oczu. Jest skuteczny, ale za potok łez i czerwone oczy podziękuję. Zużyłam do twarzy, ale nie widzę sensu posiadania dwóch osobnych płynów micelarnych. Więcej w osobnej recenzji

Maseczka witaminowa Bania Agafii (rozczarowanie) - spływa, kapie z twarzy, nic dobrego nie robi, pozostawia skórę zaróżowioną (zabarwiona czy podrażniona - oto jest pytanie...). Inne wersje tych maseczek lubię, tej nie.
Regenerum, regeneracyjne serum do rąk (rozczarowanie) - totalnie nic nie robi, a po codziennym stosowaniu moja skóra miała się coraz gorzej...
Błyszczyk Makeup Revolution (bubel) - bardzo napigmentowana, smużąca, rozlewająca się, klejąca maź, która a po złączeniu ust rozpływa się na boki... Tragedia, nie da się tego nosić
Dr Paw Paw (bubel) - zabarwiona na czerwono wazelina z gigantycznym brokatem
Więcej o tej czwórce (i swatche Paw Paw) tutaj: rozczarowania kwietnia

Znowu Regenerum! Regenerum, regeneracyjne serum do rzęs (rozczarowanie) - bo nic nie robi! Więcej w: rozczarowania maja, a pełna recenzja z zerowym efektem (zachęcające, wiem ;)) do zobaczenia tutaj.

Odżywka Vis Plantis Basil Element (rozczarowanie) - bo rzadka jak woda, dosłownie leje się przez palce, połowa wylądowała na włosach, połowa w odpływie prysznica. Cieszyłam się, że się skończyła - tyle jest dobrych odżywek, że po co się męczyć. Więcej w rozczarowaniach lipca

Micelarna odżywka myjąca Schwarzkopf BC Bonacure (rozczarowanie) - bo na drugi dzień o 13 miałam już totalnie tłuste włosy. Mycie odżywką to nie dla mnie - nawet myjącą. Później w moje ręce trafiła wielka butla i natychmiast oddałam. Więcej w rozczarowaniach lipca

Paletka do brwi L'Oreal Brow Artist Genius Kit, medium to dark (rozczarowanie) - sraczkowaty wosk w duecie z chłodnym cieniem to fatalne połączenie. I to za jedyne 60 zł! Rozumiem, że niektórzy potrzebują odcieni ciepłych, a inni chłodnych. Ale żeby łączyć takie skrajności razem? Albo się robi paletkę ciepłą, albo chłodną, przecież to nijak do siebie nie pasuje :/. Cień jest poprawny, wosk średni. Jedyne 60 zł, przypomnę. Więcej w rozczarowaniach lipca (wraz ze swatchem)
Cień w sztyfcie Bell (bubel) - jeden z najpiękniejszych cieni, jakie kiedykolwiek widziałam, najładniejszy odcień metalicznego jasnego brązu/antycznego złota. Szkoda, że cień podczas jakiegokolwiek rozcierania, czy nawet wklepywania palcem traci swój kolor (baaaaardzo!!! dużo bardziej od innych!!!), a w ciągu dnia dosłownie paruje z powiek i robi puste szpary pomimo dobrej bazy. I to nie tylko u mnie! Wywaliłam ze smutkiem z powodu koloru, ale jakość fatalna... Więcej w rozczarowaniach sierpnia

Conny, maska oczyszczająca 'węgiel drzewny' (rozczarowanie) - maska, która NIC nie robi + nie zawiera węgla (bo ekstrakt z bambusa to nie węgiel, prawda?). Więcej w rozczarowaniach sierpnia i osobnej recenzji tutaj
Fa, Soft&Control Caring Lila Scent, antyperspirant w kulce (rozczarowanie) - w połowie opakowania przestał działać i miałam smrodek w ciągu dnia gwarantowany... :( Więcej w rozczarowaniach sierpnia
Podkład Ingrid Ideal Face (rozczarowanie) - na mojej cerze bardzo nietrwały, szybko się świeci i warzy. Używałam tylko na bardzo krótkie wyjścia typu sklep :/ Niby bardzo jasny, ale mocno oksyduje. Do tego jest ciężki i szpachlowaty, a wcale nie kryje perfekcyjnie... Obciąża skórę, a przebarwienia nadal przebijają... Więcej w rozczarowaniach września
Regenerujący krem do rzęs L'Biotica (bubel) - oblepia rzęsy, rano budziłam się z efektem totalnie zaklejonych i jakby zaropiałych oczu (a to odżywka się krystalizowała w grudki). Do tego ząbki szczoteczki są mega ostre i kłujące. Z kolei na brwiach po 2 miesiącach zero efektu. Wywaliłam z dużą ulgą... Więcej w rozczarowaniach września
Płyn dwufazowy AUBE (rozczarowanie) - bardzo tłusty, a miał problem nawet z niewodoodpornym tuszem... Po przetarciu twarzy miałam ochotę natychmiast ją umyć, nawet jeżeli wykonywałam demakijaż przed wejściem pod prysznic (!). Inne płyny dwufazowe mi tak nie przeszkadzają... Więcej w rozczarowaniach września
Płyn do demakijażu z micelami witamin Dermofuture (rozczarowanie) - piecze w oczy, nie zmywa dobrze makijażu, niebieskie kuleczki rozmazują się po skórze i denerwują... Więcej w rozczarowaniach września
Żel do mycia twarzy i demakijażu oczu Isana (rozczarowanie) - bardzo silny zapach, alkohol na 4 miejscu (to produkt do oczu?!), bardzo ściąga skórę i tworzy nieprzyjemną pianę. Szybko odstawiłam w obawie o wysuszenie i myłam nim ręce. Taki mocno naperfumowany, tani rypacz... Nie do twarzy, dziękuję... Więcej w rozczarowaniach października
Podkład Bell Hypoallergenic 5 in 1 Makeup Foundation (bubel) - obrzydliwie ciemny (to najjaśniejszy odcień), bardzo tłusty, nic a nic nie kryje, próba zmatowienia to koszmar. Obrzydlistwo. Więcej w rozczarowaniach października
Bielenda, maska rozpulchniająca (rozczarowanie) - bo NIC u mnie nie robiła, zero efektu. Ale co ciekawe, oddałam ją Justynie i wstępne wrażenia były bardzo na plus ;). Więcej w rozczarowaniach listopada
Balsam pod prysznic Balea (rozczarowanie) - ponownie - bo nic nie robi. Po spłukaniu efekt jest tak bardzo mizerny, że już lepiej nie użyć niczego. Szkoda czasu i pieniędzy... Jakby co - to zamiennik balsamu do ciała, a nie żelu pod prysznic, bo niektórzy pisali, że "nie ufają, że to umyje". To nie ma myć ;). Szkoda, bo skład jest ekstra. Więcej w rozczarowaniach listopada
Krem do depilacji Bielenda Vanity Złoty Pył (rozczarowanie) - bo był niewydajny i nieskuteczny (trzymałam maksymalną ilość czasu). Więcej w rozczarowaniach grudnia
Mizon, Multi Function Formula Snail Repair Eye Cream (rozczarowanie) - wygodny w użyciu (konsystencja/zapach/wchłanianie), bardzo lekki, faktycznie zawiera filtrat ze śluzu ślimaka wysoko, ale wysuszył mi skórę pod oczami i Ani również. Od kremu oczekuję nawilżenia, nie wysuszenia. Więcej w rozczarowaniach grudnia
La Roche Posay Cicaplast Levres (rozczarowanie) - mogę reaplikować co chwilę, a nic więcej z tego nie wynika poza ulgą i barierą ochronną. Brak nawilżenia, brak regeneracji. Więcej w rozczarowaniach grudnia
Puder myjący Make Me Bio (rozczarowanie) - to generalnie dobry produkt, ale tak upierdliwy w stosowaniu, że bardzo się cieszę, że go nie kupiłam (odsypkę podarowała mi Justyna, za co jestem jej ogromnie wdzięczna). Ciężko łączy się z wodą, ciężko aplikuje się na twarz, odpada ze skóry. Ja mam się tak codziennie bawić? No way... Fakt, że po użyciu moja skóra wyglądała bardzo ładnie, ale jakim kosztem... Jako maseczka to może być super opcja, ale na pewno nie do mycia skóry - chyba, że spędzanie tyle czasu w łazience Wam nie przeszkadza. Więcej w rozczarowaniach grudnia
Baza pod cienie Absolute New York (rozczarowanie) - po zakręceniu opakowanie pękło na amen... Tuż po zrobieniu zdjęć od nowości, więc nawet nie użyłam... Wyobrażacie sobie rozczarowanie człowieka, który się ucieszył z nowej bazy i jej nie użyje? :P Halo, producencie, to opakowanie było z papieru? Więcej w rozczarowaniach grudnia
Moov, pomadka w kredce, odcień Flexibility (bubel) - najtwardsza kredka, jaką w życiu miałam. Twarda, tępa, trzeba nią szorować usta, żeby zostawić jakiś kolor, a przecież to bardzo delikatna część ciała. Więcej w rozczarowaniach grudnia
Cien, pianki do mycia rąk (rozczarowanie) - miał być tani i łatwo dostępny hit. A są 3 pianki, z których 2 mają nieprzyjemny zapach, a 1 ładny, ale ledwie wyczuwalny. Wielu osobom wysuszają ręce - mi nie, ale właściwości pielęgnacyjnych nie mają absolutnie żadnych. Do tego niewydajne. Można spróbować, ale cudów oczekiwać nie warto - tym większe będzie rozczarowanie ;). Więcej w rozczarowaniach grudnia
Jeżeli 8 miesięcy kuracji przeciw przebarwieniom za ponad 300 zł nie przynosi efektów, a do tego trzeba się użerać z innymi niedogodnościami (opakowania, zapachy, konsystencja)... to jest to dla mnie jedno z największych rozczarowań 2017 roku. Pełna recenzja serum rozjaśniającego extra i kremu AZELO/BHA z Biochemii Urody tutaj.
Tangle Angel Classic Black, szczotka do włosów (rozczarowanie) - ta szczotka jest hitem na blogach, czego niestety nie podzielam. Mam wersję Classic, która jest mniejsza od Xtreme - rączka jest za krótka, więc trzonek wbija się końcówką w dłoń. Z czasem przestało mi to jakoś bardzo przeszkadzać, w miarę się przyzwyczaiłam. Ale nie wybaczę tego, że elektryzuje włosy, słabo rozczesuje (czasem muszę sięgać po dodatkową bo nie daje rady!), a ząbki po bokach dość szybko mi się wygięły w porównaniu do Tangle Teezer czy D-Meli-Melo.
Jestem przekonana, że to nie wszystkie słabe produkty z 2017 roku, ale do tylu się "dokopałam" ;).
No cóż, nie da się ukryć, że z upływem lat moje oczekiwania są coraz większe i coraz trudniej im sprostać!
Co rozczarowało Was w 2017 roku?
A może jest tu jakiś Wasz hit? :D
A może jest tu jakiś Wasz hit? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz