Dzisiejszy wpis nie ma żadnej głębszej wartości poza ciekawostką :). Dla samej siebie chciałam sprawdzić, ile tego faktycznie schodzi :)

A ile było zużyć w 2017? Mniej więcej tyle:
styczeń/luty |
![]() |
marzec/kwiecień |
![]() |
maj/czerwiec |
![]() |
lipiec/sierpień |
![]() |
lipiec/sierpień |
wrzesień/październik |
listopad/grudzień |
Odrobinę przerażające, co nie? :) Ale w takim układzie nie ma co się dziwić, że wpisy z ulubieńcami i rozczarowaniami roku były tak obszerne. Przez moje ręce przewinęła się CAŁA MASA produktów.
Starałam się zliczyć zużycia możliwie najrzetelniej, jednak należy wziąć poprawkę na to, że mogłam się gdzieś machnąć nieznacznie. Wcale nie było to takie łatwe!
Liczby te nie odzwierciedlają również prawdziwej liczby zużyć. Bywało, że napoczęty kosmetyk oddawałam bliskim z różnych względów (nadmiar otwartych sztuk, niespełnienie moich oczekiwań). Bywało, że napoczęty kosmetyk wyrzucałam do śmieci jako najgorszego bubla, którego nie chcę więcej widzieć. Dodatkowo, pewną część po prostu... sprzedałam za ułamek ceny na OLX czy allegro. Jeżeli tuż po zakupie okazało się, że "to nie to", np. nie pasuje mi kolor podkładu, starałam się je natychmiast puszczać dalej - by ktoś inny mógł się nimi nacieszyć, póki termin ważności jest jeszcze ok.
Nie polecam również porównywania wpisów z nowościami do wpisów ze zużyciami, bo znaczna większość produktów, która trafiała do mnie w drodze innej, niż zakup (np. boxy kosmetyczne, niespodziewane paczki PR-we), natychmiast trafiała w inne ręce.
W związku z tym - są to liczby orientacyjne, wnioskujące po wpisach z denkiem :)

Posiadanie długich włosów i przetłuszczającej skóry głowy (orientacyjny stan moich włosów zobaczycie tutaj) wpłynęło na to, że szampony i odżywki zużywam niemal hurtem. Zużyłam aż 11 odżywek do spłukiwania, 4 duże maski (czyli np. litrowe Kallosy :D) i 3 małe maski!!! :O W kategorii odżywka bez spłukiwania miałam na myśli zarówno takie w sprayu, jak i serum na końcówki :). Mimo, że staram się farbować włosy z zachowaniem odstępów czasowych, zeszło mi aż 8 opakowań farby - głównie dlatego, że odświeżenie włosów na długości wymaga u mnie 2-3 opakowań. "Inne" to produkty, które było mi trudno zaklasyfikować: wcierka, serum Bionigree, Ultraplex.
Zużyłam też całkiem sporo miniaturek (np. mały suchy szampon, mała odżywka) i próbek/saszetek (np. jednorazowa maska do włosów).

Na twarzy też działo się całkiem sporo :). Okazało się, że jestem maseczkowym potworem :D Bo zużyłam aż 35 jednorazowych maseczek (saszetki, kompresowane bawełniane maseczki w tabletce). Ale właśnie się zorientowałam, że takie podwójne (na dwa użycia) policzyłam pojedynczo, więc... było tego nawet więcej! I wcale nie przeszkadzało mi to w zużyciu aż 5 dużych opakowań maseczek (tubki, słoiczki)! :O Zużyłam też 9 plastrów na nos, z czego z żadnego nie byłam zadowolona. Wytrwałość czy głupota? W kategorii demakijaż pojawiło się 8 zużyć, w tym: płyny micelarne, olejki do demakijażu i płyny dwufazowe.
Imponujący okazał się też wynik zużycia wszelkich próbek do twarzy, aż 24 sztuki :).

Jak widać, na niedobory higieny nie narzekam :P 13 żeli pod prysznic to całkiem niezły wynik, biorąc pod uwagę fakt, że zawsze korzystam z myjki, która zwiększa ich wydajność :). Smutny jest wynik zużycia peelingów do ciała ("aż" 1), co wynika z faktu, że częściej sięgałam po rękawicę Kessa :). Wszelkie walające się saszetki do ciała (próbki balsamów, kremów do stóp, peelingów do stóp itd.) również całkiem sprawnie mi schodziły :). Nie policzyłam tu mydeł do rąk, ponieważ zużywam je razem z mężem i traktuję to jako zakup domowy, a nie typowo kosmetyczny dla mnie (żele pod prysznic i szampony mamy osobne bo tak akurat lubimy ;)). Dla mnie to tak, jakbym policzyła tu chleb lub papier do pieczenia.

Kategoria Inne to takie wszystko i nic. 10 opakowań wacików raczej dziwić nie powinno :). Patyczki znalazły się tu tylko te typowo kosmetyczne - do korekty makijażu z Cleanic ;). Mydła antybakteryjnego i olejku Isana używam wyłącznie do mycia pędzli/gąbek (Jak myć gąbki do makijażu?). Z uwagi na hybrydy zeszły mi aż 2 butelki acetonu i 2 butelki odtłuszczacza, nieźle!
W innych spośród innych ( ;) ) zawarły się produkty uniwersalne, których nie mogłam zaliczyć jednoznacznie do twarzy, ciała, czy włosów, np. żel aloesowy, maść z witaminą A. Zaś w akcesoriach - gąbeczki do makijażu (typu blend it), do demakijażu (takie celulozowe), czy też popsuty pędzel.

Mało które produkty z kolorówki zostały faktycznie zużyte. Wskazywałabym tu raczej na kategorie: puder, pomadka pielęgnacyjna i próbki (np. próbki kremów BB). Reszta to produkty po terminie ważności, zeschnięte (tusz/eyeliner) lub po prostu beznadziejne, które zaliczyły śmietnik ;).
Najbardziej przeraziła mnie ilość pożegnanych tuszów do rzęs. 14?! :O Ale fakt, był taki moment, w którym pozbywałam się zeschniętych staroci, a miałam otwartych kilka różnych. Noooo, tu się powinnam poprawić!
Jak już wspomniałam wcześniej - duża część kolorówki, która w jakimś stopniu nie spełniła moich oczekiwań (np. kolorem) natychmiast znalazła nowego właściciela, by ktoś inny mógł się z niej ucieszyć, póki termin był jeszcze ważny. Dlatego produkty z powyższego wykresu to w większości wyrzucone starocie ;)
Ile to daje ogółem?
- 287 opakowań pełnowymiarowych (ALE w tym 35 maseczek jednorazowych i 73 produkty z kolorówki)
- 19 miniaturek
- 53 próbki
Zbieram szczękę z podłogi...
Nie spodziewałam się, że będzie tego AŻ tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz