Są takie gadżety, które niesamowicie ułatwiają codzienne czynności :) Dziś chciałabym Wam przedstawić kilka kosmetycznych gadżetów, bez których nie mogłabym się już obejść!

Silikonowa płytka do czyszczenia pędzli
Początkowo zaczynałam od silikonowej myjki do ciała z wypustkami z Rossmanna. Później udało mi się chwycić płytkę do pędzli → For Your Beauty (wcale nie było tak łatwo ją znaleźć!) i nie żałuję zakupu. Kosztuje 12,99 zł w cenie regularnej i ma różne rodzaje wypustek, które się lepiej nadają do pędzli większych/mniejszych. Dzięki niej o wiele łatwiej dotrzeć do zabrudzeń wgłąb pędzla. Ułatwia nie tylko mycie, ale też wypłukiwanie pędzli, jestem z niej bardzo zadowolona.


Gąbeczka do makijażu
Gdy pierwszy raz spróbowałam nałożyć podkład gąbeczką, oniemiałam. Efekt był tak zniewalający i nieporównywalnie lepszy od pędzli, że aż mnie zamurowało. A miałam wtedy gąbeczkę koszmarnie słabej jakości! :D Od tamtej pory miałam różne gąbeczki (choć Beauty Blender jeszcze nie) i najlepiej sprawdza się u mnie różowa Blend it!. Czarna jest, niestety, odczuwalnie twardsza. Dzięki gąbeczce efekt na skórze jest naturalniejszy (bo gąbeczka zabiera nadmiar podkładu), gładszy (bez smug) i rozszerzone pory są ładnie, równomiernie pokryte podkładem (a nie nim wypełnione). Pięknie rozprowadza korektor pod oczami. Gąbeczki można też użyć do przypudrowania skóry. Tego trzeba spróbować! Odkąd użyłam gąbeczki, nie wróciłam już do aplikacji podkładów płynnych pędzlami.

Patyczki do korekty makijażu
Cleanic ma takie specjalne patyczki do korekty makijażu, które z jednej strony mają szpiczastą końcówkę, a z drugiej klasyczną. Szpiczasta przydaje się w szczególności, gdy chcemy dokonać drobnych poprawek podczas makijażu. Precyzyjnie dociera tam, gdzie potrzebujemy korekty - bez porównania lepiej, niż zwykłe patyczki :) Można łatwo poprawić kontur ust, krzywą kreskę czy wyczyścić powiekę ubrudzoną tuszem. Zawsze kupowałam je w Rossmannie, ale od dłuższego czasu już ich nie widziałam, niemniej jednak nadal widnieją na stronie producenta, więc wycofane raczej nie zostały. Warto spojrzeć w większych marketach lub innych drogeriach.
Dodano 12.02.2018: Niedawno odkryłam jeszcze lepsze patyczki z O'Linear (dostępne w większych Rossmannach), także nie ma nad czym ubolewać :) Polecam je jeszcze bardziej niż Cleanic!
Dodano 12.02.2018: Niedawno odkryłam jeszcze lepsze patyczki z O'Linear (dostępne w większych Rossmannach), także nie ma nad czym ubolewać :) Polecam je jeszcze bardziej niż Cleanic!



Stojak do suszenia pędzli
Stojak wygrałam kiedyś w rozdaniu u → Odcienie nude, z czego ogromnie się cieszę. Tego typu drzewka do suszenia pędzli są dostępne na chińskich stronach za około 6-7 $ (obecnie ok. 21-25 zł), a nawet w Cocolita i eKobieca za ok. 35-40 zł. Niby nie jest to mało, ale... jak to ułatwia życie :D Pędzle schną sobie grzecznie włosiem do dołu, skuwka nie moknie, jest to bardzo wygodne rozwiązanie i jednocześnie forma dbania o pędzle, by się nie rozpadły przedwcześnie. Mój stojak spadł już kilka razy, więc był klejony, ale nadal się trzyma! Elementy są rozkładane, więc po rozmontowaniu (trzeba tylko wyjąć nóżki :P) jest zupełnie płaski i można go gdzieś łatwo wsunąć, zajmuje dosłownie 6 mm (a nóżki 2 mm).
Link do przykładowego stojaka na AliExpress - KLIK
Link do przykładowego stojaka na AliExpress - KLIK
→ Stojak do suszenia pędzli (recenzja)


Lusterko LED
To lusterko jest dla mnie takim hitem, że mam ochotę pisać o nim na okrągło... Pokazywałam → na Instagramie, w → ulubieńcach maja i → ulubieńcach czerwca. Najchętniej pokazywałabym je w ulubieńcach co miesiąc, bo jest genialne. Z przyjemnością umieszczę je w ulubieńcach roku! Ma idealną wielkość do torebki, a jednocześnie można się w nim swobodnie przejrzeć. Na wyjeździe mogłam się w nim również bez problemu pomalować czy zmyć makijaż. Oświetlenie LED jest na tyle konkretne, że bardzo pomaga w trudniejszych warunkach oświetleniowych, służyło mi nawet za latarkę pod namiotem ;) Kosztowało ok. 10 zł na AliExpress i przyszło wraz z baterią ;). Obecnie trochę podrożało (+/- 15 zł). Plastik jest może dość lichy, ale o to nie planuję się czepiać, bo lusterko spełnia swoją rolę w 200%! Kupiłam je również mamie i siostrze pod choinkę i bardzo się ucieszyły ;).
Za pierwszym razem kupowałam TUTAJ, a za drugim TUTAJ (w obu przypadkach przyszły z baterią).
Za pierwszym razem kupowałam TUTAJ, a za drugim TUTAJ (w obu przypadkach przyszły z baterią).



Butelka typu grzebień
Teoretycznie jest to butelka do koloryzacji włosów, ale służy mi do... aplikacji wcierki na skórę głowy. Dzięki 11 wypustkom zakończonym dziurką, aplikacja wcierki jeszcze nigdy nie była tak szybka i łatwa. Kosztowała 5,49 zł na AliExpress i pisałam o niej tutaj → Ulubieńcy maja i tutaj → Bardzo szybka i łatwa aplikacja wcierki na skórę głowy. Jeżeli nie macie systematyczności w stosowaniu wcierki bo jest to zbyt czasochłonne - ta butelka jest rozwiązaniem :)
Kupowałam z TEGO linku.
Kupowałam z TEGO linku.


Klipsy do hybryd
Są różne sposoby ściągania hybryd za pomocą acetonu - silikonowe nakładki na paznokcie, miseczki do moczenia paznokci, cięcie wacików + folia aluminiowa lub gotowe folijki z wacikiem. Ja jednak najbardziej upodobałam sobie klipsy do ściągania hybryd. Zapłaciłam za nie 11,99 zł na eKobieca, ale moooocno przepłaciłam, bo takie same są na Ali za dolara (kupiłam tak siostrze) :) Tego typu klipsy widziałam również w Drogeriach Natura (w kolorze czarnym), ale drożej. Wystarczy pociąć waciki na mniejsze części, nasączyć acetonem, przyłożyć do paznokcia i "zamknąć" klipsem. Klips jest na tyle mocny, że dobrze trzyma wacik, ale jednocześnie nie uciska paznokcia za mocno. Hybryda łatwiej się odmacza, bo paznokieć jest szczelnie owinięty, a wacik dobrze dociśnięty. To bardzo dobre rozwiązanie, bo wystarczy kupić raz, a są wielorazowe. A waciki to punkt obowiązkowy w domu ;) Jedyny minus, że nie da się założyć sobie wszystkich 10 na raz, ściągam na raty - raz jedna, raz druga ręka. No chyba, że jest obok ktoś, kto pomoże ;)
Dla siostry kupowałam z TEGO linku.




Gąbeczki Calypso
Niezastąpione do zmywania maseczek z glinki i nie tylko - dzięki porowatej strukturze świetnie zbierają maseczkę bez rozmazywania jej po twarzy. Są też na tyle łagodne, że nie podrażniają skóry. Dostępne w Rossmannie za 4,99 zł (2 sztuki). Więcej o tej metodzie pisałam we wpisie → 10 sprawdzonych tricków kosmetycznych. Jeżeli zmywanie glinek to dla Was udręka, polecam spróbować, niesamowicie przyspieszają ten proces! Łatwo można je umyć, a gdy wysychają, twardnieją. Po zmoczeniu ponownie miękną, także bez obaw. Takie gąbeczki występują też w innych firmach pod nazwą "gąbki celulozowe", ale używam tych z uwagi na dostępność ;).


Rękawica Kessa
Bardzo rzadko kupuję peelingi do ciała, czasem coś wpadnie w moje ręce, ale raczej nie kupuję. Generalnie rzadko się peelinguję (leniuch!), ale gdy już to robię, sięgam po rękawicę Kessa - kosztuje zaledwie 24,90 zł w Organique, jest wielorazowego użytku (po jakimś czasie warto wymienić z uwagi na higienę) i z pewnością wychodzi korzystniej cenowo od jakiegokolwiek peelingu. Dobrze ściera, przyjemnie masuje, a jednocześnie nie jest tak ostra jak Syrena, której nie dałam rady używać.

Szczoteczka od tuszu
Wiele osób do rozczesywania rzęs poleca grzebyk z Inglota. U mnie niestety nie zdał egzaminu, bo ciężko jest mi wprowadzić rzęsy pomiędzy tak wąsko rozstawione ząbki - mam wrażenie, że je głaszczę, ale nie rozczesuję. O wiele lepiej sprawdza się u mnie umyta szczoteczka po starym tuszu (tu - wodoodporny Oriflame Wonder Lash). Wybrałam taką, która najlepiej rozczesuje moje rzęsy i ząbki najbardziej mi pasują :) Gdy tylko tusz poskleja mi rzęsy, jestem w stanie łatwo i bez problemu je rozdzielić. I bez dodatkowych nakładów finansowych :)


Używacie któregoś z moich gadżetów?
A może polecacie jakieś? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz