Jakiś czas temu chwaliłam się na Instagramie oraz Facebooku, że rozpoczynam testy odżywki Orphica Brow. Być może ciekawi Was, jak się ona u mnie sprawdziła, więc przychodzę z pierwszymi wrażeniami po 1,5 miesiąca stosowania :)
Odżywka była pięknie zapakowana, wszystko sprawiało wrażenie dopiętego na ostatni guzik - szata graficzna opakowania, miętowe ozdobne wypełnienie (będzie na dalszych zdjęciach) itd. ;)
W środku znajdowała się również ulotka informacyjna z pozostałymi produktami Orphica. Jeżeli nie kojarzycie marki Orphica (ja na początku nie skojarzyłam nazwy), to dokładnie ten sam producent, co Realash. A tę odżywkę już z pewnością kojarzycie :)
Poza odżywką, o której napiszę wszystko za chwileczkę, w paczce znalazłam również niespodziewanie dwie kredki do oczu Arrow. Występują w pięciu kolorach (czarny, brązowy, nude, miętowy, grafitowy), ja otrzymałam dwa (czarny, miętowy). Na razie nie jestem w stanie o nich zbyt wiele powiedzieć. Miętowej mogłabym użyć latem na dolną powiekę, ale niestety lato już minęło, zaś po czarną kredkę sięgam baaaaardzo rzadko. Szkoda, że nie trafiła mi się brązowa, bo tej używałabym prawie codziennie, podobnie w przypadku nude na linii wodnej. Miło, że mają gąbeczkę do rozcierania z drugiej strony - lubię taki przydymiony efekt. Miętowa jest dobrze napigmentowana, zaś czarna nie daje bardzo głębokiej czerni przy jednym pociągnięciu. Miękko suną po skórze, ale nie są przesadnie masełkowate, by się rozpływać - po prostu w sam raz. Z tego, co wyczytałam na stronie producenta, kredki zostały wzbogacone ekstraktami (z kwiatów nagietka, z lnu, z tataraku), więc mają za zadanie pielęgnować skórę wokół oczu. Mają się sprawdzać zarówno w przypadku makijażu górnej, dolnej powieki, jak i na linii wodnej. Producent poleca je również osobom o wrażliwej skórze oczu.
(czarna)
(miętowa)
O kredkach przeczytacie więcej na stronie producenta, są dostępne w cenie 39 zł.
Teraz przejdę do głównego bohatera tego wpisu, czyli odżywki do brwi BROW.
Od nowości opakowanie jest zabezpieczone folią ochronną. Opakowanie jest podobne do eyelinera, ale aplikator jest w formie gąbeczki. Szczerze mówiąc - nie wyobrażam sobie lepszego. W odżywce Regenerum była spiralka do brwi, ale wtedy czułam, że pokrywam nią włoski, ale nie docieram do skóry, musiałam się z nią bardziej gimnastykować. Z kolei w L'biotica była silikonowa szczoteczka z ostro zakończonymi ząbkami, które... nieprzyjemnie drapały! Z kolei nie wyobrażam sobie również malowania pędzelkiem, bo to by trwało wieczność. Gąbeczka jest idealna, dosłownie jednym lub dwoma pociągnięciami zarówno włoski, jak i skóra są dobrze pokryte. Aplikacja nie stanowi dla mnie żadnego problemu i od 15 września (pierwszy dzień) użyłam jej absolutnie codziennie - nigdy nie zapomniałam, nigdy nie było sytuacji "nie chce mi się, idę spać..." bo to dosłownie kilka sekund. Sama formuła też jest dla mnie zupełnie niewyczuwalna po aplikacji.
Ulotka informacyjna poniżej - warto przeczytać, nie zaleca się stosowania odżywki w czasie ciąży, karmienia piersią, w trakcie chemioterapii oraz przed ukończeniem 18 roku życia.
Jak się ma sprawa efektów? Naprawdę świetnie! Jestem w dużym szoku, bo tak naprawdę dopiero zdjęcia uświadomiły mi, jak duża jest już różnica. Efekty oczywiście są też zauważalne gołym okiem, ale patrząc na siebie w lustro codziennie, nie widać tego tak dobrze. Ale już na zdjęciach owszem!!! W pierwszej kolejności, po około 2 tygodniach, zauważyłam przyciemnienie brwi. Któregoś dnia spojrzałam wieczorem w lustro i zastanawiałam się, czy zrobiłam niedokładny demakijaż. Przemyłam brwi jeszcze raz, ale one już faktycznie były ciemniejsze same z siebie! Nie wiem, w którym dokładnie momencie moje brwi się zagęściły, ale w chwili obecnej, po 1,5 miesiąca, różnica jest naprawdę spora. Zdjęcia "przed" zostały wykonane 15 września, zaś zdjęcia "po" - wczoraj, 29 października.
gołe brwi
przed - po 1,5 miesiąca

brwi z żelem barwiącym
przed - po 1,5 miesiąca

gołe brwi
przed - po 1,5 miesiąca
(niestety rzęsy po mojej lewej stronie żyją swoim życiem ;))

brwi z żelem barwiącym
przed - po 1,5 miesiąca

Widać, że brwi nawet "gołe" są ciemniejsze, niż były. A po użyciu żelu barwiącego widać, że włosków jest o wiele więcej, szczególnie w zewnętrznej części. Nareszcie wypełniły mi się luki :) I choć moje brwi nadal wymagają dodatkowego podkreślenia, np. cieniem, by nadać im jakiś konkretny kształt, to bardzo się cieszę, że one w końcu tam są :D Według producenta, brwi mają być grubsze, ciemniejsze i mocniejsze, mają być też gęstsze. Czy są grubsze? Ciężko stwierdzić. Ale ciemniejsze i gęstsze na pewno, zdjęcia mówią same za siebie! ;)
Producent zaleca stosować odżywkę przez okres od 8 do 12 tygodni dla najlepszych rezultatów. Ja już po 6 tygodniach widzę sporą różnicę, ale ponieważ chciałabym, żeby moje testy były możliwie najbardziej rzetelne, chciałabym tu wrócić za kolejne 6 tygodni i pokazać efekty "końcowe". Jestem też ciekawa, jak zareagują brwi po odstawieniu odżywki i również postaram się ten wpis zaktualizować. O aktualizacji powiadomię poprzez moje media społecznościowe (Instagram oraz Facebook), więc koniecznie mnie obserwujcie, by być na bieżąco :)
Odżywka do brwi kosztuje 159 zł (za 4 ml) i jest dostępna tutaj - przeczytacie tam również więcej informacji od producenta.
Jak na razie jest super i jestem bardzo ciekawa, czy będzie jeszcze lepiej ;) To pierwsza odżywka do brwi, która dała u mnie jakiekolwiek rezultaty. Używałam już Regenerum (recenzja), rezultaty były zerowe po 2 miesiącach. Podobnie w przypadku L'biotica. Przez pół roku smarowałam brwi pomadką Alterra (recenzja) - rezultaty zerowe. Używałam też oleju rycynowego - nic się nie wydarzyło. To pierwsza odżywka, która dała radę, więc nie da się ukryć, że bardzo się cieszę!
Na wszelki wypadek, gdyby ktoś próbował mi zarzucić nadmierne wyskubanie brwi - niestety, ale one takie są i zawsze były. Lata temu nawet próbowałam je mega zapuścić i pójść do kosmetyczki na regulację, ale nawet ona rozkładała ręce, że z tym się nie da nic zrobić :P Taka moja "uroda" ;)
Zgodnie z obietnicą, przychodzę z aktualizacją efektów stosowania odżywki po 12 tygodniach (pełna kuracja powinna trwać 8-12 tygodni, a więc poczekałam do samego końca :)). Nie nastąpił już może jakiś gigantyczny przełom pomiędzy tym, co się wydarzyło po 6 tygodniach, a tym, co jest teraz po 12 tygodniach, ale różnica ponownie jest widoczna.
Brwi nadal są tak ciemne, jak były, ale gdzieniegdzie dodatkowo się jeszcze zagęściły, co widać w szczególności na zdjęciach z żelem barwiącym. Brwi "gołe", czyli czyste nie robią imponującego wrażenia, bo pomimo ogólnego przyciemnienia brwi, spora część włosków jest bardzo jasna i dopiero po pokryciu ich żelem barwiącym nagle okazuje się, że jest ich tak dużo <3 Co prawda wydaje mi się, że odrobinę sobie upaćkałam żelem skórę, ale mam nadzieję, że efekt jest widoczny! :) Finalnie, jestem bardzo zadowolona z efektów stosowania odżywki. Oczywiście bez nadania kształtu cieniem czy kredką się nie obejdzie, ale nareszcie mam co malować :D
Jeżeli chodzi o wydajność produktu - po 12 tygodniach nadal mam ten sam egzemplarz choć czuję już, że nie jest to ten sam poziom nasączenia gąbeczki, gmeram już trochę patyczkiem po ściankach, by ją wydobyć - na początku była mocno nasączona, teraz już tak średnio. Myślę, że niebawem dobiegnie końca, niemniej jednak na całą, 12-tygodniową kurację wystarczy na pewno :)
Chciałabym jeszcze przyjść z aktualizacją po odstawieniu, gdy się skończy, ale to już nie wiem, kiedy nastąpi :)
Zgodnie z obietnicą, przychodzę z aktualizacją efektów stosowania odżywki po 12 tygodniach (pełna kuracja powinna trwać 8-12 tygodni, a więc poczekałam do samego końca :)). Nie nastąpił już może jakiś gigantyczny przełom pomiędzy tym, co się wydarzyło po 6 tygodniach, a tym, co jest teraz po 12 tygodniach, ale różnica ponownie jest widoczna.
Brwi nadal są tak ciemne, jak były, ale gdzieniegdzie dodatkowo się jeszcze zagęściły, co widać w szczególności na zdjęciach z żelem barwiącym. Brwi "gołe", czyli czyste nie robią imponującego wrażenia, bo pomimo ogólnego przyciemnienia brwi, spora część włosków jest bardzo jasna i dopiero po pokryciu ich żelem barwiącym nagle okazuje się, że jest ich tak dużo <3 Co prawda wydaje mi się, że odrobinę sobie upaćkałam żelem skórę, ale mam nadzieję, że efekt jest widoczny! :) Finalnie, jestem bardzo zadowolona z efektów stosowania odżywki. Oczywiście bez nadania kształtu cieniem czy kredką się nie obejdzie, ale nareszcie mam co malować :D


Jeżeli chodzi o wydajność produktu - po 12 tygodniach nadal mam ten sam egzemplarz choć czuję już, że nie jest to ten sam poziom nasączenia gąbeczki, gmeram już trochę patyczkiem po ściankach, by ją wydobyć - na początku była mocno nasączona, teraz już tak średnio. Myślę, że niebawem dobiegnie końca, niemniej jednak na całą, 12-tygodniową kurację wystarczy na pewno :)
Chciałabym jeszcze przyjść z aktualizacją po odstawieniu, gdy się skończy, ale to już nie wiem, kiedy nastąpi :)
Co sądzicie o efektach? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz