Najnowsza edycja Shinybox nosi nazwę "Beauty School" - widziałam w prezentacjach pudełek, że sporo osób wspomina swój makijaż z czasów szkolnych - oj, ja bym wolała go nie wspominać :D Gruba warstwa podkładu w celu zakrycia niedoskonałości (oczywiście za ciemnego, bo czego się spodziewać po asortymencie kiosku lub osiedlowej drogerii), korektor był mi obcy (więc na twarzy szpachla, a pod oczami sińce), jakieś nieudolne próby nałożenia różu (czytaj: plama), gruba krecha na powiece i rzęsy mocno wytuszowane (czytaj: posklejane) :D Tak, to była tragedia :D A gdy pierwszy raz usłyszałam o Rossmannie, byłam totalnie zaskoczona - co to jest? Dziś nastolatki mają ogromny wybór, również w tanich markach! A jak jest w pudełku Beauty School?
Sama szata graficzna pudełka jest bardzo dziewczyńska i urocza :)
W pudełkach osób, które mają ciągłość pakietu Shinybox znalazł się Cougar, Perfect Pout Lip Plumber (70,00 zł/szt.), ale ambasadorki nie dostały, więc nie pokażę :) Podobno ma optycznie powiększać usta i nadawać im zmysłowy wygląd.
CleanHands, odświeżające mydło do rąk antybakeryjne (6,49 zł/250 ml) to produkt praktyczny. Z pewnością sobie zostawię, tylko zasadnicze pytanie brzmi - czy cieszy mnie takie "zwyczajne" mydło w kosmetycznym boxie?

Z kolei maska Novex, Deep Moisture Hair Mask Argan Oil (46,68 zł/1 kg) ucieszyła mnie bardzo. Szkoda tylko, że to malutka wersja 100g, bo przy mojej długości, którą niedawno pokazywałam (Jak dbam o włosy?), wystarczy mi raptem na chwilę. Wczoraj użyłam i ubyła ok. 1/3 słoiczka, więc szacuję, że wystarczy mi jeszcze na 2, maksymalnie trzy razy, jeżeli będę bardziej oszczędna. Dziś włosy zareagowały mega błyskiem i są bardziej miękkie niż zwykle (choć nie na tyle, by się zachwycać).
Baza pod cienie Cashmere (22,00 zł/7 g) jest produktem kontrowersyjnym. Oczywiście baza nie ma sama w sobie niczego szokującego, ale już fakt, że w pudełku znalazł się produkt, który zaraz straci ważność (01.2018) jest niesmaczny. A to nie pierwsza taka sytuacja. Szkoda, bo baza wydawała się być "mocnym" elementem pudełka.

Lakier do paznokci Delia Trend&Big Brush (6,50 zł/szt.) trafił do mnie w wyjątkowo nieurodziwym odcieniu (145). Dodatkowo raczej nie sięgam już po klasyczne lakiery (królują hybrydy, a obecnie zapoznaję się z naklejkami termicznymi Manirouge), więc znajdzie nowego właściciela.

Paletka do konturowania twarzy Smart Girls Get More (13,99 zł/szt.) występowała zamiennie z błyszczykiem 3d (3,66 zł/szt.). Mam już swoje sprawdzone produkty do konturowania, a róż jest dla mnie stanowczo za intensywny (i podobno bardzo napigmentowany), więc nie znajdzie u mnie zastosowania.

Proszek mineralny Bellapierre Shimmer Roll (60,00 zł/2 g) początkowo ucieszył mnie najbardziej z całego pudełka. To odcień Champagne i faktycznie jest nieco szampański, ale też ze złotawą poświatą. Piękny i w 100% w moim guście, dopóki... nie zobaczyłam swatcha u koleżanki. Migocze drobinkami jak szalony, a ja wolałabym subtelniejszy błysk, taflę z poświatą (coś jak w opakowaniu), więc prawdopodobnie bym go nawet nie użyła. Nie otwieram, może ktoś inny się z niego ucieszy.

Cień do powiek Pierre Rene (6,99 zł/szt.) podobno jest bardzo dobrej jakości. Niestety trafił mi się tak nietwarzowy kolor, że się o tym nie przekonam.
W pudełku znalazła się również próbka Biały Jeleń (aksamitny kompres do opuchniętych nóg i stóp)
Komplet Face Chartów (20 zł/szt.) budzi skrajne emocje. Z jednej strony są to raczej produkty dla wizażystów, ale z drugiej - dlaczego przeciętny "śmiertelnik" nie miałby wrzucić na luz i się trochę pobawić makijażem inaczej niż dotychczas? Shinybox dało możliwość poeksperymentowania, choć ja akurat nie skorzystam bo nienawidzę rysować i malować ;)

W paczce znalazła się również torba pochodząca ze sklepu Brytyjka. Wydaje mi się, że to produkt tylko dla ambasadorek, ale mogę być w błędzie. Sama idea jest świetna, bardzo lubię takie bawełniane torby, przydają się. Ta jest dodatkowo świetna, bo zrobiona z grubego i porządnego materiału i ma rozkładane dno, więc mega (!) pojemna. Niestety wzór totalnie mi się nie spodobał (mógłby mi się podobać do max. 10 roku życia, bo już nawet jako nastolatka wybierałam inne wzory). Ale z uwagi na fakt, że torba jest świetna (rozmiarem, jakością, krojem), zajrzałam do sklepu i byłam nawet skłonna zamówić sobie inną wersję - taką, która mi się spodoba. Jakie było moje rozczarowanie, gdy zobaczyłam, że wszystkie wzory są tam takie tandetne i kiczowate :/ Szkoda. Chciałabym coś spokojnego i klasycznego. Na szczęście Pusheen spodobał się Indze z Black Liner i jest już szczęśliwą (podobno :D) posiadaczką :D Pozdrawiam :*

W paczce znajdował się również bon prezentowy do Pakamera (20 zł przy zakupach powyżej 200 zł, szał) oraz magazyn ShinyMag (a w nim dodatkowy kod zniżkowy do Chocolissimo, ten akurat korzystny bo -20 zł przy zakupach za minimum 80 zł). W ShinyMag oczywiście informacje o produktach oraz kilka dodatkowych artykułów do poczytania.
Więcej informacji o pudełku Beauty School i jego zawartości znajdziecie → TUTAJ. Cena pudełka to 49 zł (w subskrypcji) lub 59 zł (jednorazowo). Istnieje również możliwość wyboru pakietu na 3/6/12 miesięcy. Jeżeli nie chcecie przegapić kolejnych edycji, śledźcie ShinyBox na Facebooku → KLIK.
O ile Shinybox po raz kolejny wypadł w moich oczach słabo (zostawię sobie mydło i miniaturową maskę do włosów na raptem 3 użycia, także szaleństwo...) i znacznie powiększy zawartość kartonu "do oddania", to... pudełko InspiredBy okazało się istną petardą!!! Ono nie jest dobre - ono jest po prostu za...chwycające. Chciałoby się rzec coś innego... ;) I choć bardzo chciałabym Wam polecić zakup (sama bym kupiła!), to niestety... jest już wyprzedane. Było już wczoraj, gdy do mnie dotarło, więc nie jest to kwestia mojego ociągania się z wpisem. Szkoda, ale osoby subskrybujące na pewno są ucieszone (jak dotąd widziałam same pozytywne reakcje).
Ponownie InspiredBy przyszedł w pudełku Shinyboxa - w zasadzie nie narzekam, bo to jest to fajne, urodzinowe, duże - przyda się!
Jelly Bear Hair, czyli żelki z witaminami dla włosów (139,00 zł/60 misiów) robią ostatnio furorę. I choć sama idea żelków-suplementów też mnie zachwyciła (kto nie lubi żelków?) to entuzjazm studzi, że jak na razie każdy pisał, że są niedobre :P Biję się z myślami, bo z jednej strony nie borykam się z żadnym konkretnym problemem z włosami by musieć ich używać, a z drugiej strony jestem ich tak strasznie ciekawa! A jakby miały choć trochę wzmocnić moje włosy, to już w ogóle byłby czad. Jeszcze przemyślę :) Ale sam fakt umieszczenia ich w pudełku uważam za bardzo trafiony bo, nie ukrywajmy, są na topie!
Puder ryżowy Ecocera (18,90 zł/15 g) już znam, bo miałam miniaturkę :) Bardzo mnie ucieszyła jego obecność w pudełku! Takich białych pudrów transparentnych używam zarówno do twarzy, jak i sporadycznie do skóry głowy (10 sprawdzonych tricków kosmetycznych), więc na pewno się nie zmarnuje, choć jeszcze nie otwieram ;)
Strapsy Promees (26,99 zł/szt.) to nic innego, jak wymienne ramiączka do biustonosza z ozdobnymi paskami :) Fajne :) Choć inne modele spodobały mi się bardziej (ja mam Amy), może zamówię? Materiał jest miły dla skóry, lekko zamszowy. Robi dobre wrażenie. A jakie ładne opakowanie! Świetny pomysł na prezent, jeżeli ktoś lubi takie gadżety!
Ale czad :D Chocosticks Chocolissimo (9,90 zł/33 g) to czekolada na patyku do wymieszania z gorącym mlekiem - czy jest tu ktoś, kto nie lubi czekolady? *.* Cud, że się uchowała do zdjęcia!
LOVEblender LoveNUE (55 zł/szt.) to kolejny bardzo mocny punkt tego pudełka. Uwielbiam gąbeczki do makijażu, pod warunkiem, że są miękkie. Mój blend it! pomału kończy żywot i chętnie wypróbuję tej nowości. Jak dotąd opinii jest niewiele, ale ta, którą czytałam, była bardzo pochlebna. Nie mogę się doczekać użycia, ale rozsądek nakazuje się wstrzymać i poczekać na zużycie poprzednika.
Świeczka zapachowa Village Candle (11 zł/61 g) w pudełku - taaaaak! Kalendarza nie oszukamy, nastała jesień. Szczególnie jesienią i zimą lubię palić świece i woski więc na pewno wypróbuję. Ten zapach na sucho wydaje się specyficzny (wiśnia gryzie w nozdrza), ale zobaczymy, jak będzie po odpaleniu, bo to się często różni. Przechodziłam dziś koło stoiska YC i biłam się z myślami, czy kupić taki świecznik na samplery, przydałby się też na kolejne, ale na razie odpuściłam. Najprawdopodobniej wypalę ją jak wosk, w kominku.
Masło do dłoni, stóp i ciała Cuccio (5 zł/ 9,24 ml) wydaje się fajne, zobaczymy :)
Mydełko naturalne - taaaaaak! :D To akurat pochodzi z Manufaktura Mewa i jest to wersja mięta i eukaliptus (17 zł/szt.). Szkoda, że nie trafiłam na węglowe, ale to już była loteria. Z chęcią skorzystam z takiego naturalnego mydełka.
Jest również maseczka na zmarszczki mimiczne i głębokie linie Age Killing Effect Vis Plantis (4,40 zł/2x5 ml) :) Maseczkę akurat raczej oddam mamie. Nie dlatego, że obawiam się kosmetyków na zmarszczki (:P) tylko dlatego, że ja raczej wybieram te oczyszczające.
I kod rabatowy do CUCCIO ;)
Zdjęcie można powiększyć poprzez PPM - Otwórz grafikę w nowej karcie - lupka z plusikiem |
Zawartość InspiredBy totalnie powaliła mnie na łopatki. Misie na włosy, naturalne mydełko, puder ryżowy, LOVEblender, świeczka zapachowa - WOW, WOW, WOW! Z kolei czekolada na patyku i strapsy to miłe, fajne gadżety :) Balsamu Cuccio również chętnie spróbuję. Tylko maseczkę oddam mamie. Zawartość zwala z nóg i czuję, jakby to pudełko było mega przemyślane. Szkoda, że jest już wyprzedane, chyba bym je kliknęła - mimo, że już je mam!
Pudełko kosztuje 39 zł, a zasubskrybować możecie TUTAJ.
Wartość tej edycji wynosi max. 260 zł, ale niestety jest już wyprzedana.
A szkoda, bo zawartość zwala z nóg!
A szkoda, bo zawartość zwala z nóg!
Wpadło Wam coś w oko?
Shinybox czy InspiredBy? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz