Dziś miało być denko, ale szczerze mówiąc... jestem jeszcze w głębokim, ciemnym lesie ze zdjęciami, pisaniem i wszystkim, a denko zawsze zajmuje mi ładnych parę godzin... ;) Więc prawdopodobnie pojawi się w piątek :)
Zakupy sierpnia
Cień Bell w cudownym odcieniu starego złota/złotego antycznego brązu kupiłam pod wpływem kuszenia Zoili @czasamikosmetycznie, niestety okazał się... bublem i obie go przeklinamy :D Kosztował zaledwie 7,99 zł w Biedronce, więc zakup nie boli aż tak bardzo, ale jeżeli chcecie wiedzieć więcej, to stay tuned, pojawi się w rozczarowaniach sierpnia.
Pokazywałam go na Instagramie i ech, mam nadzieję że nikt go nie kupił z mojego "polecenia"!
(jeżeli jeszcze mnie nie obserwujesz na Insta, to zapraszam :) @basia.blog)
(jeżeli jeszcze mnie nie obserwujesz na Insta, to zapraszam :) @basia.blog)
Sierpień zakupowo upłynął przede wszystkim pod znakiem promocji -49% w Rossmannie. Dotychczasowe promocje mnie nie interesowały bo (moim zdaniem) miały niekorzystne warunki (nadchodząca promocja też mnie nie interesuje), ale ta... musiałam skorzystać, mega się opłacało! Moje łupy pokazywałam też na Facebooku. Chwyciłam preparat do skórek Sally Hansen, który uwielbiam, a wychodził bardzo tanio. Od dawna na mojej wishliście wisiał również (już nie wisi) peeling do ust Evree. 14,99 zł w cenie regularnej mnie nie zachęcało, ale w -49%? Musiałam spróbować! Nie brałam żadnych smarowideł do ust oraz balsamów do ciała, ponieważ mam nadmiar :P Uznałam też, że nie potrzebuję obecnie odżywki do paznokci (mam jedną i to wystarczy).
To zdjęcie to ciąg dalszy zakupów z Rossmanna. O ile nie poszalałam z pielęgnacją ciała, odżywkami do paznokci i balsamami do ust, tak nie mogłam odmówić sobie kilku odżywek do włosów. Przy włosach do talii schodzą jak woda, zwykle kupuję Kallosy by nie zbankrutować, więc miło będzie poużywać "normalnych" odżywek :) Ale dopiero byłam u fryzjera i trochę podcięłam włosy :) O Garnier Hydra Fresh już pisałam, bardzo ją polubiłam, więc wzięłam od razu dwie. Garnier Goodbye Damage to stały bywalec moich denek, więc też nie mogło zabraknąć uzupełnienia. Isanę do włosów brązowych też już miałam i miło wspominam. Pantene odżywka w piance była przeciętna, ale nie obciążała włosów, więc chwyciłam na dni, kiedy chcę uzyskać dłuższą świeżość włosów. Isany Oil Care jeszcze nie miałam, a Oleokrem chciałam już od kilku miesięcy. Po promocji z okazji Dnia Kobiet nastąpił wysyp zachwytów nad Oleokremami, a ja tak żałowałam, że żadnego nie wzięłam! Miałam problem, by się zdecydować na konkretną wersję (bo wszystkie były chwalone), ale ostatecznie wzięłam Diamond i jak na razie jest miłość pod względem zapachu i działania <3
Tak, to dalszy ciąg łupów z Rossmanna. Chciałabym powiedzieć, że żałuję, ale... nie żałuję. Saszetki nie są drogie, a w -49% to już w ogóle! A ja się regularnie maseczkuję, więc na pewno się nie zmarnują. Ziaję już miałam (wszystkie wersje), AA Beauty Bar również. Dermaglin chciałam wypróbować od dawna, ale cena ok. 6-7 zł na jedno użycie mnie nie zachęcała, więc to była dobra okazja. Bielendę korygującą mam w tubce i jestem ciekawa, czy wersja w hydroplastycznym płacie to będzie to samo. Bielendę jelly (pomarańczową) chciałam wypróbować już od jakiegoś czasu. Eveline z węglem i Bielenda z zieloną herbatą wpadły w moje ręce spontanicznie (obie są na 2 użycia). Nad L'Orealem długo dumałam i dumałam. W cenie regularnej kosztuje 34,99 zł i w życiu nie dałabym tyle za glinkę. Ale za ok. 17-18 zł mogę spróbować, podobno wystarcza na 10 aplikacji.
To też zakupy z Rossmanna, ale już nie z -49%. Słynna szczotka do ciała, którą chciałam od dłuższego czasu (była w promocji) i puder Bell Hypoallergenic SPF50, którego zakup mnie rozzłościł :P Kilka dni przed zakupami pisałam z Hebe na Facebooku i pytałam ich o dostępność tego pudru w gdyńskim Hebe (akurat było -30% na Bell Hypoallergenic). Napisali mi, że on nie jest dostępny w Gdyni i że najbliżej to w Gdańsku - no nie, nie będę jechać taki kawał po puder, to żadna oszczędność. Więc gdy zobaczyłam go w promocji w Rossmannie, wzięłam od razu. I co? Chwilę później byłam w Hebe, a tam dokładnie ten puder, kilka złotych taniej niż w Rossmannie!!! Nie jest dostępny, taaaaa...
A to zakupy z wspomnianej już wizyty w Hebe. Mgiełka Tutti Frutti była w promocji w gazetce i przeogromnie mnie kusiła. Jestem w niej zakochana i używam na potęgę - to jeden z nielicznych produktów, do których dobrałam się przed obfoceniem :D Maseczkę Himalaya Herbals Neem polecono mi na wizażu. Na razie leży zamknięta w szufladzie, nie otwieram :) Podobnie zamknięta leży Evree Black Rose i czeka na swoją kolej. Polecała mi ją Bogusia :) To kolejny "zakup-okazja", który mnie rozzłościł. Po opublikowaniu regulaminu promocji w Rossmannie okazało się, że Evree nie wchodzi. Przeprowadziłam symulację w koszyku, rabat się nie naliczył. Wzięłam ją więc z okazji -30% na Evree w Hebe, po czym okazało się... że chyba wprowadzili zmiany w promocji Rossmanna, bo później jednak maska Evree wchodziła w -49%! Znowu kilka złotych stracone! Pecha miałam w tym miesiącu! Niby weryfikowałam promocje, sprawdzałam gdzie wyjdzie lepiej, a i tak nie wyszło!
Mgiełką też "chwaliłam się" na Insta :)
Zabijcie mnie, ale to ciąg dalszy łupów z Rossmanna. Skorzystałam z promocji po raz drugi (za drugim razem wchodziło -40%). W innym Rossmannie wzięłam na spróbowanie inną odżywkę w piance Pantene (Aqua Light), olejek Babydream fur Mama który uwielbiam i kusiła mnie nim kascysko. W moje ręce wpadły też peelingi Tutti Frutti. Jak się okazało, rabat naliczył się od... ceny promocyjnej (zamiast regularnej), więc z -40% za jeden peeling wychodziło... około 2,15 zł! Mam więc 300 ml peelingu za 6 zł :D Wzięłam też waciki Isana, ale to już oczywiście poza promocją.
Fotogeniczne peelingi :D
Testy/współprace
Na początku sierpnia udało mi się załapać do testowania luksusowego kremu Janda SPF50 z portalem KobietaMag.pl. Zupełnie zapomniałam o moim zgłoszeniu, nie sprawdzałam wyników i byłam bardzo zaskoczona niespodziewaną paczką :D Niestety krem okazał się być bardzo przeciętny. W dni typu filtr+puder (po domu, na działkę, do sklepu) jest ok, ale pod makijaż jest bardzo średni, pozostawia zbyt bogatą warstwę. Pięknie pachnie i nie jest drogi, ok. 30 zł (a podobno luksusowy :D).
Załapałam się też do testów sprayu na odrosty L'Oreal na wizażu. Działa całkiem fajnie, ale wydaje się być bardzo niewydajny, więc to raczej jednorazowa przygoda.
Suchym żelem-kremem Antheliosa jestem wstępnie zaaaaachwycona, kulką Vichy również. Krem Pharmaceris wydaje się po prostu ok, a po peelingu Pharmaceris... na razie zero efektów. Na ostateczny werdykt co do każdego produktu jest zdecydowanie za wcześnie :)
Dostałam też super-paczuchę z Resibo <3 Markę kojarzę od dawna, ale niczego jeszcze nie miałam, poza próbką balsamu. Do testów otrzymałam odżywczy balsam do ciała, kojący balsam do ust, olejek do demakijażu ze ściereczką, multifunkcyjny peeling do twarzy, kulę do kąpieli (pójdzie dalej, nie mam wanny) i opaskę na głowę :) W paczuszce znalazły się też 3 próbki. Jestem bardzo ciekawa marki.
Pod koniec sierpnia dotarło do mnie również pudełko ShinyBox. W tym miesiącu oceniam je raczej słabo. Pudełko o wartości ok. 400 zł, które zostało kwotowo zdominowane przez (bezużyteczny dla mnie) voucher za 369 zł, więc reszta jest raczej niskopółkowa. Odcień cienia mi nie pasuje, model pędzelka również. Balsamów do ciała mam nadmiar. Umieszczenie farby w pudełku to nieporozumienie. Chusteczka samoopalająca jest dla mnie zbędna. Zostawiłam sobie tylko emulsję do mycia AA (i żałuję, bo pachnie nieciekawie) i saszetkę SheFoot (już zużyłam). Dumam nad Kueshi - zostawić czy puścić dalej.
Tuż po ShinyBoxie przyszło również ciekawsze (dla mnie) pudełko InspiredBy. Butelka filtrująca wodę to dla mnie, wbrew pozorom, miłe zaskoczenie ;) Z chęcią zachowam. Żel z panthenolem i plastry na odciski nie sprawiły, że skakałam z radości, ale w sumie się przydadzą, schowałam je już do domowej apteczki. Dalej puszczę krem na wypryski i filtr Janda (który już mam).
Poszalałyście w Rossmannie? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz