Jeszcze kilka lat temu pielęgnacja skóry głowy była raczej abstrakcją. Szampon, odżywka - jak najbardziej, ale żeby peeling, serum do skóry głowy? A na co to komu? Interesowały się tym raczej osoby o wyższym stopniu wtajemniczenia, głównie włosomaniaczki :) I choć nadal część osób zapyta pewnie "a po co mi to?", to ja, posiadaczka skóry problematycznej, reaguję na tego typu produkty z gigantycznym entuzjazmem i ogromnie się cieszę, że rynek produktów do skóry głowy się rozwija, bo do tej pory trzeba było sobie "jakoś" radzić samemu :)






Serum znajduje się w szklanym opakowaniu z pipetką. Z kilku informacji technicznych:
- Bionigree to polska marka, a 90% składników pochodzi od polskich dostawców
- serum ma działanie złuszczające, przeciwłupieżowe, antybakteryjne i przeciwwirusowe, łagodzi, oczyszcza skórę głowy i reguluje pracę gruczołów łojowych
- serum jest polecane profilaktycznie i wspomagająco przy leczeniu łupieżu, łuszczycy, świądu skóry głowy, grzybicy skóry głowy, łojotokowego zapalenia skóry, atopowego zapalenia skóry i egzemy
- do najważniejszych składników serum należą: mydło kastylijskie, kwasy AHA oraz estry oleju z czarnej porzeczki, wiesiołka, ogórecznika i lnu
- nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego - może być używane przez wegan
- nie zawiera substancji przenikających do krwioobiegu - może być bezpiecznie stosowany przez kobiety w ciąży
- serum należy zużyć w ciągu 4 miesięcy od otwarcia



Serum ma bardzo rzadką konsystencję. Gdy rozprowadziłam kropelkę na skórze dłoni, wydawało się wchłaniać niemal całkowicie, jednak już na skórze głowy wydaje się być lekko oleiste - po aplikacji włosy są już raczej niewyjściowe, więc warto mieć to na uwadze i zaaplikować je minimum 30 min przed myciem (można zostawić również na całą noc). Ja się starałam aplikować po południu, na kilka godzin przed myciem, kiedy wiedziałam, że już nigdzie nie wychodzę. Samo nakładanie przebiega szybko i sprawnie, pipetka to bardzo dobre rozwiązanie w tym przypadku. Serum łatwo się zmywa zwykłym szamponem. Jest wydajne, wg producenta na jedną aplikację schodzi 5-10 ml produktu (więc moje 100 ml powinno wystarczyć na 10-20 aplikacji), ale po moim poziomie zużycia szacuję, że wystarczy na ok. 30 aplikacji. Chyba byłam oszczędna ;) Ale zawsze miałam poczucie, że cała skóra głowy jest dobrze pokryta serum - starałam się je lekko wmasować dłońmi w całą powierzchnię skóry głowy po zaaplikowaniu pipetką.
Serum ma bardzo intensywny, mentolowy zapach, coś z kategorii mocno odświeżających gum/pastylek - Winterfresh? Halls? Na początku jest lekko "zatykający" w swej intensywności, ale później wietrzeje i o nim zapominam. Za pierwszym razem byłam bardzo zdziwiona bo uczucie chłodzenia było baaaardzo intensywne - akurat byłam na czymś bardzo skupiona i uczucie chłodu na skórze głowy było tak intensywne, że aż mnie rozpraszało! Co ciekawe, miałam tak tylko za pierwszym razem, później owszem, serum nadal chłodziło, ale tak tylko trochę, już nie było to uciążliwe - chłodziło, a nie mroziło ;)
Jeżeli chodzi o działanie - tu jestem w rozterce ;) Gdzieś między wierszami mogłyście przeczytać na blogu, że generalnie nie mam problemów z łupieżem, nigdy go nie miałam. Ale jakiś czas temu (pół roku temu? może więcej?) zrobiło mi się jedno miejsce na skórze głowy, w którym łupież wystąpił... Jeden punkt niemalże na czubku głowy, nie mam pojęcia od czego. Co gorsze, nie mogłam się tego dziadostwa pozbyć, używałam szamponu przeciwłupieżowego, który trochę załagodził sprawę, ale nie pozbył się całkowicie. Niby nie było to widoczne, ale denerwowało mnie, że coś na tej skórze głowy jest, rozdrapywałam, zmiana robiła się zaczerwieniona, znowu pokrywała się łupieżem i znowu ją rozdrapywałam... Mało przyjemne. Odkąd zaczęłam używać serum Bionigree, problem całkowicie zniknął. Na początku nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy - po prostu któregoś dnia chciałam sprawdzić jak się ma to miejsce, a tu zdziwienie na zasadzie "ej, gdzie to jest? zniknęło całkowicie!". Pod tym względem jestem zachwycona - pozbyłam się problemu, z którym długo walczyłam i mam nadzieję, że już nie wróci. Tylko że najbardziej liczyłam na ograniczenie przetłuszczania, bo to moja największa bolączka odkąd pamiętam (myję włosy codziennie wieczorem, a na drugi dzień ok. 16 są już w kiepskim stanie). A tu niestety w zasadzie nie odnotowałam żadnej większej różnicy. Wszystko zależy od szamponu - jeżeli użyję takiego, który lekko przedłuża u mnie świeżość włosów, to są dłużej świeże. Ale jeżeli użyję jakiegoś przeciętniaka, to jest jak było, więc nie zadziałało na "ogólny" problem nadprodukcji sebum. Niemniej jednak skóra głowy po umyciu wydaje się być czystsza w dotyku, więc serum oczyściło skórę głowy.
Z całą pewnością nie jest to kaliber typowego peelingu mechanicznego czy enzymatycznego. Serum jest dosyć łagodne dla skóry głowy (skoro można je zostawić nawet na całą noc) i działa raczej na zasadzie systematycznej pielęgnacji skóry głowy, nie zaś jednorazowo, jako typowy, doraźny oczyszczacz.


Serum jest dostępne w pojemności 50 ml (59 zł) i 100 ml (96 zł) na stronie producenta, na allegro oraz w niektórych sklepach stacjonarnych. Jest jednym z lepszych przykładów, że nie ma idealnego produktu dla wszystkich. Są osoby, którym znacząco przedłużyło świeżość włosów i są też osoby, u których w zasadzie nic się nie zmieniło. Są osoby, którym pomogło w walce z łupieżem i są również takie, którym łupież powrócił. U mnie również wydarzyło się coś niespodziewanego, bo w kwestii, w której najbardziej na nie liczyłam - nie pomogło. Ale rozwiązało inny problem, z którym borykałam się już od bardzo dawna, a o tym nawet nie śniłam, że rozwiąże się tak łatwo i szybko po tylu miesiącach wcześniejszej walki ;) Czy polecam? Jeżeli macie problematyczną skórę głowy, to warto spróbować - być może okaże się Waszym hitem. Ale jak się sprawdzi, tego nie przewidzi nikt :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz