
Cześć!
Tego typu wpis krążył mi po głowie od dawna. Trafiam czasem na wpisy, które zapadają mi głęboko w pamięci - chciałabym je Wam dziś polecić! Tematyka jest różna - niektóre wpisy są bardziej merytoryczne, inne zupełnie na luzie. Dla każdego coś miłego :) Tytuły są podlinkowane.

Kiedyś chomikowałam puste opakowania po miniproduktach z Rossmanna w celu przelewania do nich kosmetyków na wyjazdy, dopóki... nie dowiedziałam się, że to niebezpieczne! Większość z tych opakowań to plastik typu PET, którego nie można wykorzystywać ponownie! Od tamtej pory "uświadomiłam" już kilka kolejnych osób, przekierowując właśnie do MyLovelyFuschia. Tego typu plastik w ogóle jest dość kontrowersyjny, szczególnie w przypadku marek naturalnych, ale tego dowiecie się u Kamili. Jej blog jest dla mnie jednym z najbardziej wartościowych blogów, jakie kiedykolwiek poznałam. Mimo, że nie mam takiego bzika na punkcie kosmetyków naturalnych, staram się być gdzieś "w środku", to i tak jej blog jest dla mnie ogromną skarbnicą wiedzy, "pomiędzy wierszami" można się dowiedzieć mnóstwa ważnych rzeczy!
→ Czy wiedziałyście, że ten słoiczek, który informuje nas o dacie przydatności od momentu otwarcia, który zawsze opisywałam pełnym zdaniem ("no wiecie, ten słoiczek z tyłu, który informuje nas o tym, ile produkt jest ważny od otwarcia"), to po prostu PAO? I moje życie stało się łatwiejsze! PAO produktu to 6 miesięcy. Koniec zdania! :D
→ Czy wiecie, że pompki typu airless wcale nie są idealne? Zdarzyło się, że ktoś używał spleśniałego kremu bo nie widział, że coś z nim nie tak. Zawsze wychwalałam pompki airless pod niebiosa jako najcudowniejsze możliwe opakowania. Teraz już mam mały dystans :)
→ Czy wiedziałyście, że woski parafinowe (Yankee Candle) należy palić przy otwartym oknie? Ja wcześniej nie wiedziałam!
Tego wszystkiego (i jeszcze więcej) dowiedziałam się z bloga Kamili, co mocno utkwiło mi w pamięci. Koniecznie zajrzyjcie!
→ Czy wiedziałyście, że ten słoiczek, który informuje nas o dacie przydatności od momentu otwarcia, który zawsze opisywałam pełnym zdaniem ("no wiecie, ten słoiczek z tyłu, który informuje nas o tym, ile produkt jest ważny od otwarcia"), to po prostu PAO? I moje życie stało się łatwiejsze! PAO produktu to 6 miesięcy. Koniec zdania! :D
→ Czy wiecie, że pompki typu airless wcale nie są idealne? Zdarzyło się, że ktoś używał spleśniałego kremu bo nie widział, że coś z nim nie tak. Zawsze wychwalałam pompki airless pod niebiosa jako najcudowniejsze możliwe opakowania. Teraz już mam mały dystans :)
→ Czy wiedziałyście, że woski parafinowe (Yankee Candle) należy palić przy otwartym oknie? Ja wcześniej nie wiedziałam!
Tego wszystkiego (i jeszcze więcej) dowiedziałam się z bloga Kamili, co mocno utkwiło mi w pamięci. Koniecznie zajrzyjcie!

Karolina bardzo delikatnie "ugryzła" temat, który jest bardzo ważny, a mało kto chce o tym rozmawiać. Wpis ten bardzo mocno zapadł mi w pamięci i w pewnym sensie sprawił, że jeszcze bardziej doceniłam wartość blogów. W każdy wpis wkładamy ogromną ilość czasu i pracy. Jeżeli jeszcze nie znacie bloga Karoliny, koniecznie zajrzyjcie - wiele wpisów jest dla mnie "must read", a każdy z nich jest perfekcyjnie dopracowany i opatrzony pięknymi zdjęciami :)

Jeżeli właśnie szukacie łatwo dostępnego serum z witaminą C, zajrzyjcie na bloga Ani. Ania ma ogromną wiedzę na temat składów, a jej blog jest kopalnią wiedzy! Jeżeli interesują was tematy kosmetyczno-biochemiczne (i nie tylko!), przedstawione w zrozumiały dla zwykłych śmiertelników sposób, to ten blog jest właśnie dla Was :)

Lekki i przyjemny wpis "do kawy" :) 6 sposobów na to, by w szafie ładnie pachniało. Nie na wszystkie bym wpadła, warto zajrzeć! :)
Paulina poruszyła bardzo ważny dla mnie temat - aby uzyskać deklarowaną ochronę SPF z opakowania, należy nałożyć odpowiednią ilość kremu (kremu BB, czy też kremu z filtrem). Problem jest taki, że mało który producent o tym w ogóle informuje, zwykle na opakowaniach pojawiają się ogólnie stwierdzenia "nałożyć odpowiednią ilość...", co każdy definiuje po swojemu. Dość często słyszę "a mi krem z filtrem niepotrzebny, bo w moim podkładzie jest SPF", "ja nakładam cienką warstwę kremu z filtrem", "SPF10 wystarczy" i tak dalej. I choć mam pełną świadomość, że nie każdy ma filtrowego bzika na punkcie ochrony (co z pełni rozumiem i nie planuję w to w żaden sposób ingerować), chciałabym, żeby każdy miał chociaż świadomość, że nakładając cienką warstwę kremu z filtrem, poziom ochrony drastycznie spada. Na twarz należy nałożyć 1-2 mililitry kremu z filtrem (w zależności od źródła), by uzyskać ochronę deklarowaną na opakowaniu. A więc tubka 30 ml powinna wystarczyć na 15-30 dni (pomijam kwestie reaplikacji). Serio. Może się wydawać, że jeden mililitr to przecież malutko, na pewno tyle nakładam! Ale to się tylko wydaje, zajrzyjcie do wpisu.

Duży ręcznik, który zajmuje niewiele więcej miejsca od Kindle? Koniecznie muszę go kupić, bo wakacyjny bagaż zawsze mocno mnie ogranicza - pewnie dobrze wiecie, dlaczego :) Jeżeli jeszcze jesteście przed wyjazdem wakacyjnym, koniecznie zajrzyjcie! Bogusia wstawiła piękne zdjęcia z miejsca, które bardzo lubię odwiedzać, a jej bloga czytam od lat. Jest poświęcony wielu aspektom życia (minimalizm, optymalizacja wydatków, komponowanie idealnej szafy, żywienie, ćwiczenia... i wiele innych), Aż nie mogę uwierzyć w to, że poznałyśmy się osobiście już ponad 5 lat temu!

Jeżeli macie zły humor lub zły dzień, koniecznie zajrzyjcie - poprawa humoru gwarantowana :D Typowo luźny, przyjemny wpis, który bardzo mnie rozbawił :)

Ewelina daje świetny przykład, że nie trzeba mieć wypasionej lustrzanki, by robić ładne zdjęcia. Wystarczy dobry pomysł i dodatki :) Ja na swoim blogu również robię zdjęcia kompaktem (w dodatku kompaktem męża!), a czasem nawet telefonem :)

Po przeczytaniu tego wpisu byłam w szoku i od razu dodałam go do zakładek. Jeżeli myślicie, że Magda porusza "oczywisty" temat różnicy w składach na rynku azjatyckim i polskim (gdzieś składnik zabiorą, gdzieś dodadzą, różnice w dopuszczalnych stężeniach itd.), to jesteście w błędzie :) Temat jest o wiele bardziej skomplikowany, to trzeba przeczytać!

Oglądanie tutoriali makijażowych na YouTube jest dla mnie przerażające. Ilość nakładanych kosmetyków jest dla mnie po prostu obłędna! Ja rozumiem, dlaczego tak jest - w kamerze, przy mocnym oświetleniu wygląda to dobrze. Ale nie chcę wiedzieć, jak wygląda na żywo, z bliska. Klepnę w plecy, a z przodu tynk odpadnie... Osobiście maluję się zdecydowanie delikatnie, pomimo używania sporej ilości produktów, co pokazywałam we wpisie → Mój makijaż codzienny. To się z kolei wiąże z tym, że gdy chcę zrobić zdjęcie makijażu - cienie są niewidoczne, a różu i bronzera na policzkach nie ma wcale ;) Wpis aGwer tak zapadł mi w pamięci, że teraz, gdy widzę tak mocny makijaż, myślę "oho, makijaż na YouTubera!" Oczywiście aGwer stworzyła ten wpis właśnie po to, by ukazać niedorzeczność takiego makijażu w życiu codziennym, nie po to by go propagować :)
Wszystkie zdjęcia w tym wpisie (poza pierwszym ;))
zostały wykonane przez autorki wpisów i umieszczone tu za ich zgodą :)
Który wpis zaciekawił Was najbardziej? :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz