Lubię maseczki z tej serii, szczególnie niebieską oczyszczającą oraz dziegciową. Ba, niebieskiej użyłam dziś rano :) Niestety tym razem obyło się bez zachwytów. Co prawda ta maseczka przewijała się już kilkakrotnie (w bublach - klik, na Instagramie - klik), ale uważam ją za tak słabą, że czuję potrzebę poświęcenia jej osobnego wpisu.


Maseczka witaminowa, w przeciwieństwie do niebieskiej i dziegciowej, nie ma formuły zastygającej. Przez cały czas trzymania na skórze jest wilgotna, dzięki czemu bardzo łatwo się spłukuje z twarzy, bez pochlapanej łazienki i mokrych łokci ;) Nie odczuwam też potrzeby sięgnięcia po gąbeczkę Calypso w celu ułatwienia sobie zmywania, gdyż przebiega ono na tyle bezproblemowo. Zapach jest bardzo przyjemny, słodki i owocowy.

Niestety ta konsystencja ma też swoje minusy, maseczka okrutnie spływa z twarzy. Pierwsze użycie zakończyło się fiaskiem, gdyż zaczęła mi spływać do oczu i do ust, coś okropnego. Należy mieć to na uwadze i zostawiać spory odstęp nad oczami i ustami, a także pilnować, by warstwa nie była zbyt gruba. Mogę jedynie pocieszyć, że ma słodkawy posmak, więc nie jest to aż tak bardzo nieprzyjemne starcie ;) Niemniej jednak, nie jest to produkt do spożycia ;) Nawet, gdy wydawało mi się, że nakładam cienką warstwę, maseczka potrafiła kapać z brody, więc komfort użycia jest co najmniej słaby.

Maseczka ma właściwości lekko rozgrzewające, choć odczuwam to tylko podczas nakładania i rozprowadzania na twarzy. Producent obiecuje cuda na kiju - witaminowa, fitoaktywna, multinawilżenie, głęboko nawilża, aktywizuje procesy regeneracji... Niestety prawda jest taka, że maseczka ta jest po prostu słaba. Nie wyrządziła mi żadnych szkód (może poza tym spływaniem i kapaniem), ale dobroci również nie. Nawilżenie jest dla mnie zbyt małe, w zasadzie to po zmyciu nadal odczuwam lekkie ściągnięcie i potrzebę nałożenia kremu, a nie powinno tak być. Z wyrównaniem kolorytu twarzy również się nie zgodzę, gdyż po zmyciu skóra jest zaróżowiona, choć to akurat może się wiązać z delikatnym barwieniem maseczki, sama nie wiem. Właściwości regeneracyjne również totalnie słabe. Takie jedno wielkie "nic", a ja po zmyciu zastanawiam się - czy moja skóra jest zaróżowiona bo podrażniona, czy jedynie zabarwiona? ;)



Cena: od 5,90 zł do 16,77 zł (klik - porównanie cen)
Pojemność: 100 ml
Podsumowując, maseczka ma zarówno zalety, jak i wady, jednak te drugie są na tyle istotne, że z pewnością nie sięgnę po nią ponownie. Delikatnie rozgrzewa skórę, łatwo się zmywa, ma miły, owocowy zapach, bogaty skład, niską cenę i wygodne opakowanie. Jednocześnie, ma też upierdliwą, spływającą konsystencję i bardzo słabe działanie. Jeżeli najważniejsza funkcja nie zostaje spełniona, to ja dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz