O bohaterze dzisiejszego wpisu napiszę niewiele, ponieważ nie miałam zbytnio okazji go używać. Dlaczego więc o nim piszę? Ponieważ bubel tak wybitnie mi się naprzykrzył, że chciałabym Was przestrzec przed jego zakupem. Pomimo najszczerszych chęci, efekt zawsze był wyjątkowo daleki od zamierzonego, nigdy nie wyszłam w nim na ulicę, w związku z czym jest to dla mnie bubel wszech czasów i wyrzucone pieniądze w błoto (na szczęście kupiony w drogerii internetowej, więc dużo taniej).
Zdjęcia takie sobie, ale opakowanie, choć dla mnie piękne, ciężko się fotografuje z uwagi na lustrzany efekt :)
Zdjęcia takie sobie, ale opakowanie, choć dla mnie piękne, ciężko się fotografuje z uwagi na lustrzany efekt :)









Pomimo, że tusz ma bardzo fajną, dobrze rozdzielającą szczoteczkę, którą znam z klasycznego Volume Million Lashes (lubiłam ten tusz), niestety jego formuła jest tragiczna, więc dobra szczoteczka nic tu nie pomoże. Jest koszmarnie suchy, ciężki, grudkowaty, nie da się go równomiernie rozprowadzić na rzęsach. Skleja, a każda próba rozdzielenia kończy się wystawą grudek. Rzęsy są okropnie obklejone, obciążone i rozprostowane, nie chcą się za grosz unieść w górę. Po podkręceniu zalotką, tusz natychmiast obciąża rzęsy i prostuje skręt. Dla mnie bubel jakich mało!


Cena: od 28,41 zł do 40,07 zł (klik - porównanie cen), a w Rossmannie 60,99 zł
Pojemność: 10,2 ml
Pomimo mojej ogromnej sympatii do niektórych tuszów L'Oreal (np. klasyczny Volume Million Lashes, wersja czerwona Excess), wersja wodoodporna okazała się być strasznym bublem.
Nie jest wart złamanego grosza :(
To chyba kwintesencja wszystkich naszych tuszowych koszmarów :(
OdpowiedzUsuńPięknie to ujęłaś! Chyba wszystkie możliwe wady :D
UsuńWygląda co najmniej dziwnie :D Nadciągają pajęcze nóżki! :D
OdpowiedzUsuńOj tak... Koszmar :/
UsuńKoszmarek ;/ Ja nie polubiłam się wcale z ich tuszami :(
OdpowiedzUsuńU mnie bywa różnie, niektóre okazały się super, inne niestety nie.
UsuńOjej, faktycznie wygląda tragicznie, a przecież wiem, jak śliczne masz rzęsy. Przynajmniej wiem, że od tego produktu lepiej trzymać się z daleka, dzięki! :)
OdpowiedzUsuńPaulina, dziękuję za ten subtelny i wyrozumiały komentarz :) :*
Usuństrasznie to wygląda;/
OdpowiedzUsuńAż wstyd się tak pokazywać, ale co zrobić - takie wpisy też muszą być :)
UsuńSłaby efekt, na szczęście inne wersje spisują się dobrze :)
OdpowiedzUsuńU mnie różnie bywa, jedne tak, inne nie :)
UsuńMnie ostatnio tusze L'oreal strasznie zawodzą i po głębszym przemyśleniu wersja filetowa jest najlepsza reszta nie warta uwagi
OdpowiedzUsuńU mnie fioletowa niestety nie zdała egzaminu :D
UsuńFaktycznie - efekt słaby :( Moja Mama uwielbia tą "podstawową" wersję So Couture zaś u mnie ona średnio się spisuje.
OdpowiedzUsuńU mnie ona niestety sklejała rzęsy :(
UsuńEfekt koszmarny.
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo dobrze sprawdza się fioletowy So Couture (chociaż wiem, że jego nie lubisz :)) i zielony :)
Silloe, ale masz pamięć! :)
UsuńA może miałaś jakąś sztukę, którą ktoś wcześniej otworzył, faktycznie dziwne ;x
OdpowiedzUsuńKupowałam w drogerii internetowej więc tusz na pewno był nowy :)
UsuńMiałam ten tusz ale inną wersję i nie byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńWygląda źle, ale tak się zastanawiam - może warto zostawić go na dwa tygodnie i spróbować jeszcze raz? Chyba, że już tak zrobiłaś. Mi podobnie zachowywał się Volume Million Lashes so coutour so black, ale jak odczekałam właśnie jakieś kilkanaście dni, to było nieco lepiej (chociaż ten tusz i tak wrażenia na mnie nie zrobił.
OdpowiedzUsuńNiestety to nie to - tusz jest już znacznie starszy i w żadnym okresie użytkowania nie dawał rady :(
UsuńSklejanie rzęs to chyba najgorsza rzecz która tusz może robić! Nigdy nie miałam okazji testować tego słynnego Milion Volume a teraz to nawet nie chce!
OdpowiedzUsuńWersję klasyczną bardzo lubiłam, ale niestety tutaj się zawiodłam :(
Usuńja mam wersję nie wodoodporną i sobie chwalę
OdpowiedzUsuńWersję niewodoodporną również miło wspominam :)
UsuńTotalna masakra :/
OdpowiedzUsuńMaskara masakra :)
UsuńStraszny niewypał z tej maskary :/
OdpowiedzUsuńNiestety :/
UsuńCzyli to tylko wersja wodoodporna tak słabo się spisuje? Dobrze, że piszesz bo ja często sięgam właśnie po wodoodporne tusze.
OdpowiedzUsuńTak :) Zwykłą wspominam bardzo miło. Od tego jednak lepiej trzymać się z daleka ;)
Usuńfaktycznie wygląda gorzej niż źle ;/
OdpowiedzUsuńOj tak :/
UsuńA szkoda... :( Ale wiesz, wodoodporne tusze mają to do siebie, że są znacznie gorsze niż klasyczne wersje. Zawsze mam wrażenie, że bardziej sklejają rzęsy i w ogóle dają słaby efekt.
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam :( Ale ten jest tak wybitnie koszmarny, że już bardziej się chyba nie da... :)
UsuńMały koszmarek :( A szkoda, bo opakowanie ma cudne ;)
OdpowiedzUsuńOpakowanie tak, ale niestety to akurat najmniej istotne :(
UsuńFaktycznie niezbyt fajnie prezentuje się na rzęsach :( będę go omijać szerokim łukiem...
OdpowiedzUsuńLepiej tak :)
UsuńTusze L'Oreala uwielbiam, choć tej wersji wodoodpornej akurat nie miałam bo nie używam tego typu tuszy. Jakoś wydają mi się bardziej szkodliwe od klasycznych.
OdpowiedzUsuńCzasem się przydają :) Ale niestety ta nie jest warta uwagi.
Usuńja w ogóle nie lubię maskar tej marki za przekombinowane szczoteczki i osypywanaie się na potęgę...
OdpowiedzUsuńU mnie niektóre się sprawdziły, inne nie, nie mogę ich podsumować jednoznacznym "tak" lub "nie" :)
UsuńDobrze wiedzieć, nie sięgnę po niego, a dużo z Loreala już przetestowałam.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSkoro jest suchy,o może po prostu się przeleżał w tej drogerii internetowej? Większość maskar tej marki ma bowiem bardzo mokrą konsystencję. Szkoda, że się nie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńBiorę pod uwagę taką ewentualność, ale z drugiej strony, tusze wodoodporne zwykle mają zupełnie inną konsystencję od zwykłych. Ale tu jest stanowczo przegięcie ;)
UsuńJakiegoś szału jak dla mnie nie zrobiło ;)ale to Tobie ma się podobać ;D
OdpowiedzUsuńNie przeczytałaś, prawda? ;)
UsuńCzekaj czekaj ja miałam ten sam problem ale z tą wersją zieloną (kocie spojrzenie czy coś), bubel jakich mało. A tak go zachwalali jaki to dobry i oh ah.. Tylko 10 euro zmarnowałam. Najlepsza jest ta wersja fioletowa ! <3
OdpowiedzUsuńJa miałam zielony Feline i ten był z kolei nazbyt mokry :D A fioletowa niestety skleja mi rzęsy. Też nie podzielam wszystkich ochów i achów :D
UsuńMoże płacą im za to :)
UsuńJeżeli chodzi o fioletowy, to jestem przekonana, że nie, bo jednak to tak popularny hit i bestseller, że niemożliwe, by wszyscy mieli współpracę :) Po prostu nie do moich rzęs :)
UsuńA ja nie mogę się do nich przekonać i nie ryzykuje kupna bubla :D
OdpowiedzUsuńMoże i słusznie :D
UsuńJestem w trakcie używania tego tuszu i też go nie lubię. Cieszę się, że nie kupiłam go w regularnej cenie. Może u mnie efekt nie jest aż tak zły, ale jak pozbędę się "pajęczych nóżek", to prawie go nie widać...Jedyne, co w nim jest ok, to szczoteczka - tak jak napisałaś :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka fajna, ale jeżeli formuła jest lipna, to niestety szczoteczka tego nie nadrobi :) Wersja klasyczna ma tą samą, a sprawdza się o niebo lepiej! :)
UsuńNo wiadomo :) Ja mogę niestety używać tylko tuszy wodoodpornych, bo mi oczy łzawią ciągle. Swoją drogą one mają wyjątkowo kiepskie formuły w porównaniu do tych tradycyjnych.
UsuńRozumiem, to faktycznie jest to problematyczne. Miło wspominam wodoodporną Lash Sensational, używałaś? Ja z kolei potrzebuję tuszu wodoodpornego w sezonie letnim, zahaczającym o wiosnę i jesień :) Jeździmy z mężem na motocyklu, tzn. ja jako pasażer (ale nie na ścigaczu, od razu uprzedzam ;)), często gdzieś dalej, więc bywa, że łapie nas nagły deszcz, ale też czasem na chwilę uchylę szybkę, poczuję podmuch wiatru na oczach i też trochę łzawią ;) Czasem też po prostu zacznę się pocić latem i czuję, że kąciki oczu mi płyną, więc faktycznie wodoodporny jest tu potrzebny. Miło wspominam też MF 2000 Calorie wodoodporny, ale on jest też dość trudnym tuszem, daje bardzo słaby efekt (tylko nadaje czerni i nic więcej), a sam z siebie zapewnia dość proste rzęsy, choć gdy nałożę go po użyciu zalotki, to trzyma efekt. Ale za to jest w 100% wodoodporny :)
UsuńAkurat Lash Sensational nie używałam. Ostatnio też nie mam dobrych wspomnień z używania tuszy wodoodpornych Maybelline. Co najmniej dwa z nich powodowały, że zostawały mi ślady rzęs pod brwiami...nawet to widać na niektórych filmikach :P A wiesz, dla mnie nie ma znaczenia jaki to jest motocykl, tylko czy kierowca ma mózg ;) Dość dawno temu sama jeździłam jako "plecak", przez dobre 9 lat. Wtedy to już w ogóle bez wodoodpornego tuszu bym nie dała rady - najczęściej sięgałam po koreańskie i się sprawdzały. MF 2000 Calorie do dziś bardzo lubię i chyba go nawet jeszcze mam. Jest dobry na dzień. Za to zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu MF False Lash Effect. Nawet miałam nim rzęsy umalowane w dniu swojego ślubu. Możliwe też, że wrócę do koreańskiej Misshy, bo efekt mi się chyba najbardziej podoba i też nigdzie mi się nie odbijał, ani nie rozpuszczał. Jestem ciekawa czy na moich tłustych powiekach Lash Sensational by dał radę, ale chyba na razie po nieudanych eksperymentach z Maybelline, odpuszczę sobie.
UsuńRozumiem, złe doświadczenia z marką potrafią zniechęcić ;) A gdy tusz wodoodporny się odbije, to problem jest dwukrotnie większy, niż przy zwykłym.
UsuńO, super że też masz doświadczenia w tym zakresie. Ja się jak dotąd raczej spotykam z odgórnym (negatywnym) osądzaniem, stąd wolę czasem uprzedzić :)
Muszę spróbować False Lash Effect w wersji wodoodpornej, zwykła nie chwyciła mnie za serce. Ale trochę przeleżała w szufladzie, może za długo (niby nie była otwierana). Ja w dniu ślubu miałam 2000 Calorie właśnie :) Z zalotką wyglądało to całkiem ładnie :)
Efekt straszny :/
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńMasakra, faktycznie efekt daleki od ideału :-(
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć :D
UsuńJej :( Ja uwielbiam i polecam fioletową wersję.
OdpowiedzUsuńFioletowa niestety również się nie sprawdziła :(
UsuńFaktycznie efekt jest wręcz okropny ! Zdecydowanie muszę przestrzegać się tej maskary :D
OdpowiedzUsuń:D
UsuńTusze tej firmy jakoś mnie nie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kilka i są bardzo różne - czasem bardzo dobre, czasem bardzo złe :P
UsuńDo moich rzęs się absolutnie nie sprawdzają niestety. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, to nie ma co :)
Usuńz tuszami od Loreal tak właśnie jest- są takie, które są obłędne i takie, które się nienawidzi od pierwszego użycia. Parę razy już dałam się nabrać ;)
OdpowiedzUsuńKingo, zupełnie się z Tobą zgadzam!
UsuńWłaśnie jestem w posiadaniu tuszu z tej firmy tylko że zielonego i też nie jestem do końca przekonana.
OdpowiedzUsuńAle mogę polecić tusz z firmy max factor 2000 calorie. Jak dla mnie godny polecenia ;)
Znam i lubię :) Szkoda, że zielony się nie sprawdził.
UsuńNo niestety :( ale tak jest. W reklamach wszystko wygląda tak pięknie a w rzeczywistości klapa :(
UsuńOj w reklamach to aż za pięknie :D Niestety...
UsuńOjej no nie wygląda on za fajnie.
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńCóż, nie wszytsko trafia nam się dobre
OdpowiedzUsuńTeż nie raz kupiłam taki tusz, który zrobił mi kuku na rzęsach
No niestety :/ Tutaj efekt jest co najmniej zły, więc wolę ostrzec ;)
Usuń