Chciałabym Was zaprosić na kosmetyczne podsumowanie roku - uwielbiam czytać takie posty u Was! :) Post będzie się składał z trzech części składowych: ulubieńcy grudnia, ulubieńcy roku, buble roku :)
Ulubieńcy grudnia
są to produkty poznane pod koniec roku (w listopadzie/grudniu), które nie zasłużyły jeszcze na miano ulubieńców roku (może za rok? ;)), ale muszę koniecznie o nich wspomnieć!

Bronzer i rozświetlacz My Secret to dość nowe produkty, kupiłam je niedługo po wejściu na rynek. Wypiekany bronzer wydaje się bardzo chłodny, ale w rzeczywistości ociepla się na skórze. Jest jednocześnie satynowy, więc wygląda bardzo subtelnie. Nie jest mocno napigmentowany, więc nie ma obaw o efekt brudnej skóry. Rozświetlacz również jest wypiekany, jest to druga wersja kolorystyczna My Secret, tym razem Sparkling Beige. Jest zdecydowanie chłodniejszy od Princess Dream, ale największa różnica jest, gdy zestawię je obok siebie - wtedy wybija różowe tony. Gdy użyję nowej wersji samodzielnie - wygląda po prostu beżowo. Piękny odcień, bardzo subtelny! Kobo White Brightener to również produkt młody - rozjaśniacz do podkładu. Wystarczy niewielka ilość, by rozjaśnić zbyt ciemny podkład. Dla mnie atutem są również jego właściwości matujące - zdecydowanie podkręca mat w mieszance z podkładem, dzięki czemu przedłuża również trwałość makijażu! :) Szminka Rimmel The Only 1 w odcieniu 200 Salute nie jest może ideałem jakościowym - to po prostu przyzwoita, komfortowa pomadka na co dzień, ale daje piękny efekt - mat nie jest płaski, lecz raczej subtelny, a w dodatku odcień jest dokładnie taki, jakiego szukałam od dawna, a to nie lada wyczyn! O hybrydach Hyco pisałam niedawno TUTAJ - jest to zdecydowanie zaskakujące odkrycie, jakością powalają na łopatki, a ich cena jest niższa, niż Semilac.

W grudniu pojawiła się u mnie również lampa pierścieniowa - moja ma moc 40W i jeszcze się "docieramy" - zdjęcia twarzy zwykle są na maxa prześwietlone, a zdjęcia kosmetyków (prawie wszystkie z tego posta :)) muszę niestety doświetlać. Ale może się z czasem dogadamy - nie ukrywam, że i tak dużo mi ułatwiła, ponieważ pracując w tygodniu i studiując w weekendy, po prostu nie mam możliwości korzystania ze światła dziennego - każda z Was pewnie doskonale wie, jak wygląda robienie zdjęć zimą po 17 ;)
Ulubieńcy roku:
twarz:

Podkład Lumene Natural Code zaskoczył mnie baaaardzo jasnym odcieniem, bardzo dobrą trwałością i długotrwałym matem. Minusem jest słabe krycie, więc zwykle musiałam budować je warstwami, ale i tak bardzo często po niego sięgałam, bo z uwagi na trwałość i mat stał się moim pewniakiem! Z kolei podkład MAC Pro Longwear waterproof okazał się być wyborem idealnym na... mój własny ślub. Jest nie do zdarcia i ma genialne krycie. Obecnie muszę go rozjaśniać, ale jest to jeden z lepszych podkładów, jakie kiedykolwiek miałam. Golden Rose Terracotta Mineral Powder w odcieniu 04 to hit YouTube i blogosfery chyba dzięki maxineczce ;) Skusiłam się i ja, nie żałuję - pięknie ożywia, ociepla twarz, a satynowy efekt dodaje świeżości. Róż Freedom w odcieniu Banish to był najczęściej lądujący róż na twarzy w tym roku - sięgałam po niego zawsze, gdy nie mogłam się zdecydować, czego dziś użyję, a gonił mnie czas i nie chciałam się bawić w proszki (kto ma za dużo czasu rano?). W rzeczywistości jest bardziej różowy niż brzoskwiniowy, a odcień subtelny i twarzowy. Z kolei róż mineralny Neauty w odcieniu Magnolia Bud jest po prostu przeeeeecudowny, ale wymaga ciut większej ilości czasu niż prasowaniec. Jest cudownie różowo-brzoskwiniowy, świeży, bardzo ożywia twarz.
Dowodem na to, że jestem "stała w uczuciach" jest to, że sporo ulubieńców z 2015 roku powtórzyło się w 2016 i towarzyszyło mi przez cały rok, byli nimi:

Świetnie kryjący i długotrwały podkład kryjący Neauty, intensywnie matujący puder Kryolan Anti-Shine, idealny dla mnie puder brązujący Kobo, bajecznie piękny rozświetlacz My Secret Princess Dream oraz piękny, subtelny róż Annabelle Minerals Romantic
oczy:
Ze smutkiem muszę przyznać, że w kategorii oczy mam mało ulubieńców. Owszem, malowałam się praktycznie codziennie, ale zabrakło mi pewnej dozy zachwytu, więc skromnie tylko trzy produkty:

Baza pod cienie Inglot jest absolutnie warta swojej ceny - kosztuje 49 zł, ale tubka jest duża, baza wydajna i naprawdę świetna. Łatwo się rozsmarowuje, zapewnia trwałość cieni przez cały dzień i podbija ich kolory. Wodoodporny top coat Bell jest hitem przede wszystkim dlatego, że na rynku brakuje takich produktów. Mało który tusz wodoodporny się u mnie sprawdza, a tusze zwykłe... nie są wodoodporne, a czasem tego potrzebuję ;) Top coat jest bezbarwny i wystarczy pokryć nim wytuszowane rzęsy, by uzyskać wodoodporną warstwę ochronną. Działa! Cień mineralny Neauty w odcieniu Sandy Beach to mój cielisty ideał, o którym mogłyście przeczytać TUTAJ :) Pigmentacja, trwałość, odcień, poziom zmielenia, cena... Wszystko na piątkę z plusem :)
Ponownie, powtórzyli się ulubieńcy z 2015 roku i towarzyszyli mi wiernie w 2016:

Korektor Astor lubię za jasny odcień, świeży wygląd pod okiem i ładne rozświetlenie. Odżywka Eveline sprawdza się wyśmienicie w roli bazy pod tusz (nie wiem, które to już opakowanie), a cielista kredka Max Factor... na razie nie poznałam lepszej - ma świetny odcień i zadowalającą trwałość :)
usta:
Podobnie, jak w przypadku oczu - ciężko mi było się czymś zachwycić. Formuła mogła się okazać świetna, ale odcień nie bardzo. I na odwrót. Na wyróżnienie zasługuje tylko konturówna Lovely w odcieniu numer 1, która nie należy do najtrwalszych, ale uwielbiam jej odcień!

Tak naprawdę bardziej mogłam liczyć na ulubieńców z 2015:

Bourjois Rouge Edition Velvet 10 Don't pink of it to mój ideał kolorystyczny, a dodatkowo jest bardzo trwała. Odnoszę wrażenie, że świetnie pasuje do mojej bladej karnacji, użyłam jej na własnym ślubie. Masełko Astor w moim ulubionym odcieniu Hug Me - jest słabo napigmentowane, ale bardzo komfortowe i świetne na co dzień. No i mój ukochany EOS, tym razem Pomegranate Raspberry - uwielbiam za zapach, posmak, wydajność i działanie - wbrew wielu negatywnym opiniom co do jego skuteczności.
paznokcie:
Na paznokciach zdecydowanie dominowały hybrydy, z drobnymi skokami w bok. Nie mogło tu jednak zabraknąć mojego ulubionego preparatu do skórek Sally Hansen:

Jest bardzo wydajny i bardzo skuteczny, przyznam szczerze, że nie mam ochoty na eksperymenty, bo w 100% spełnia moje oczekiwania. Trzymam go jednak 2 minuty, a nie 15 sekund, jak zaleca producent. Nigdy mnie nie podrażnił, a właśnie tyle potrzebuje u mnie, by zadziałać jak powinien.

Z 2015 roku wiernie towarzyszyły mi hybrydy Semilac, które dopiero pod koniec 2016 zdradziłam z Hyco. Cenię Semilac za łatwą dostępność, dobrą jakość i popularność - praktycznie każdy odcień można zobaczyć u kogoś na paznokciach, zdjęć jest mnóstwo, dzięki czemu zakup zawsze jest przemyślany. Na pewno kupię jeszcze niejeden odcień, ale już bez poczucia ich monopolu ;)
inne/akcesoria:
Tu będzie zdecydowanie więcej pozycji - poznałam w 2016 roku mnóstwo fantastycznych gadżetów i akcesoriów , które ułatwiły mi codzienną, kosmetyczną rzeczywistość!

Pędzel Super Kabuki Lily Lolo, w przypadku którego wysoka cena jest uzasadniona świetną jakością. Gwarantuje bardzo naturalny wygląd podkładu mineralnego, jest też duży, więc przyspiesza aplikację. Ma też swoje minusy (przeczytacie o nich TUTAJ), ale i tak jest hitem :) Gąbeczki Blend it! są dla mnie idealne - niedrogie (około 25 zł), trwałe, bardzo mięciutkie, świetnie rozprowadzają podkłady płynne. To już mój trzeci egzemplarz (+ mam jeszcze dwie małe)! Pełna recenzja TUTAJ. Metalowa szpatułka Kryolan również okazała się być hitem - sprawdza się do nabierania różnych produktów (kremowych, sypkich) ze słoiczków. Sięgam po nią prawie codziennie. Jest bardzo porządna i niezniszczalna, a w dodatku spora i ciężka więc trudno będzie ją zgubić ;) Recenzja TUTAJ. O bibułkach matujących Marion jeszcze napiszę, ale lubię je za niską cenę i skuteczność, ciągle mam je w torebce, sprawdzają się świetnie, a 100 szt. kosztuje kilka złotych ;)

Odkąd mam też pędzle Zoeva (Luxe Complete Set + kilka pojedynczych), sięgam już głównie po nie. Moje odczucia co do ich ceny są mieszane, nadal nie do końca jestem przekonana, czy są tego warte, gdyż taki sam efekt uzyskiwałam pędzlami Hakuro lub innymi. Niemniej jednak, Zoevy używa się o wiele przyjemniej.

Woski Yankee Candle towarzyszyły mi przez cały rok, w różnych wersjach zapachowych. Niska cena, świetna jakość, różnorodność zapachów... :) Perfumetki Neness znam również nie od dziś, ale ulubieńcem w 2016 roku był zapach inspirowany Paco Rabanne Olympea - sięgałam po niego baaaaaardzo często.

Stojak do suszenia pędzli wygrałam w rozdaniu i muszę przyznać, że świetnie się u mnie sprawdza! Wygodnie można suszyć pędzle włosiem w dół, czyli w pozycji najbardziej wskazanej, stojak jest również łatwy w utrzymaniu czystości, a poszczególne elementy składają się w kilka sekund, więc nie zajmują miejsca w domu. Jedynie plastik jest lichy, więc moje drzewko (jego "nogi") jest już klejone :D O stojaku pisałam TUTAJ. Myjka do pędzli For Your Beauty to bardzo wygodny gadżet, ułatwiający pranie pędzli. Różne rodzaje wypustek sprawdzają się do pędzli większych, mniejszych, czy też do wypłukiwania piany. Jest duża, więc wygodnie się z niej korzysta i kosztuje niecałe 13 zł. Patyczki do korekty makijażu Cleanic to świetny gadżet! Z jednej strony to zwyczajny patyczek kosmetyczny, ale z drugiej jest szpiczasty, więc dociera w trudno dostępne zakamarki, jeżeli gdzieś wyjedziemy z makijażem i musimy dokonać poprawki.

Z 2015 roku towarzyszyły mi genialne puszki do pudru Inglot oraz alkohol izopropylowy, który świetnie oczyszcza i dezynfekuje pędzle pomiędzy myciami.
pielęgnacja:

W 2016 roku na szczególne wyróżnienie zasługują: woda termalna Uriage, która świetnie koi i regeneruje skórę oraz zastępuje mi tonik. Sprawdza się również do scalania makijażu i ściągania nadmiernej pudrowości. Olejek Isana to geniusz w wymywaniu podkładu z gąbeczek Blend it! ;) Zaś maseczki Bania Agafii w różnych wersjach (każdą już miałam przynajmniej raz zużytą od a do z) to bardzo wygodne rozwiązanie na co dzień - są odpowiednio wilgotne, saszetki wygodne w użyciu (wielorazowe, zakręcane), mają dość dobre składy, niskie ceny... Super sprawa!

Z 2015 roku towarzyszyli mi: płyn micelarny Garnier, który cenię za delikatność, wydajność, niską cenę i przyzwoitą, choć nie idealną skuteczność, odżywka Garnier Goodbye Damage, którą moje włosy po prostu kochają, krem do rąk Evree Instant Help, który moje dłonie uwielbiają za treściwość i brak mocznika, filtr matujący Vichy, który jest jednym z najbardziej komfortowych wysokich filtrów na rynku oraz mydło Dudu Osun, które nie ma sobie równych w oczyszczaniu cery problematycznej i jak dotąd nie znalazłam niczego lepszego :)

Nadal uwielbiam również krem Lynia Plum, który przeszedł metamorfozę szaty graficznej, ale zawartość jest nadal fenomenalna, o czym możecie poczytać TUTAJ. Dla mnie to najlepszy krem do twarzy, jakiego kiedykolwiek używałam.
Buble roku:
Niestety w 2016 roku znalazło się również nieco rozczarowań, o których pokrótce poniżej ;)

Bibułki matujące z pudrem Marion okazały się być wścieklepomarańczowe ;) Napiszę o nich niebawem. Eyeliner Flormar, który miał być czarny, okazał się szary (KLIK). Z kolei przyrząd do czyszczenia szczotek FYB okazał się być bardziej destrukcyjnym narzędziem tortur i napiszę o nim niebawem ;) Niszczy wszystko, co stanie mu na drodze. Tusz L'Oreal Volume Million Lashes wodoodporny to mistrz grudek i oblepienia rzęs, efekt jest fatalny. Zawiodły mnie również cienie Maybelline Color Tattoo - wersja Nude jest pomarańczowa, gęsta, plastelinowata i wygląda nieświeżo na oku. Rose jest pod tym względem lepszy jakościowo, ale kolor jest totalnie nie mój. Żaden z nich nie jest u mnie trwały, wymagają dodatkowej bazy, więc zapewnienia, że te cienie sprawdzają się jako baza, mogę włożyć między bajki.

Serum Be Organic nie sprawdziło się ani na noc (za lekkie), ani na dzień (korektory się rolowały), pełna recenzja TUTAJ. Z kolei serum Dermofuture nie robiło praktycznie nic, a obietnice były kuszące ;) Recenzja TUTAJ. O serii korygującej Bielendy również można było przeczytać cuda, a u mnie nie wydarzyło się praktycznie nic, na uwagę zasługuje jedynie maseczka z tej serii. Recenzja TUTAJ.

Szampon Gliss Kur miał dodawać objętości, a oblepiał włosy na potęgę, po spłukaniu miałam okropne uczucie niedomycia. Pędzle Kavai niestety nie spełniły moich oczekiwań, ich jakość nie jest warta uwagi, szczególnie, że nie są bardzo tanie. Recenzja TUTAJ. Mgiełka olejkowa Garnier Fructis miała być super odżywką, a okazała się jedynie pachnącym gadżetem o zerowym działaniu, recenzja TUTAJ.
Spore to podsumowanie, ale w końcu obejmuje cały rok :) Używałyście czegoś z powyższych? Macie podobne odczucia do moich? Koniecznie podzielcie się tym w komentarzach! :)
Widze kilku moich ulubiencow jak np. mydlo dudu osun czy maselko astora. Szminki rimmela tez bardzo lubie choc bo matowej mnie nie ciagnie za bardzo.
OdpowiedzUsuńMnie chyba też by nie ciągnęło, gdyby nie fakt, że znalazłam w niej swój kolor idealny :)
Usuńaż nie wiem co skomentować ale sporo rzeczy :P ... my secret ostatnio znów na topie :)
OdpowiedzUsuńMają sporo udanych produktów :)
UsuńWiele rzeczy z Twoich ulubieńców również bardzo lubię:) U mnie serum Dermofuture odwalilo kawał dobrej roboty, pozbyłam się 80% ówczesnych przebarwień:)
OdpowiedzUsuńOpinie o tym serum są różne, bardzo żałuję, że u mnie nie zdało egzaminu :)
UsuńZnam wielu z Twoich ulubieńców :) U mnie różowy Maybelline Color Tattoo sprawdza się świetnie jako baza pod cienie, a mam tłuste powieki :P Może wynika to z tego, że odruchowo "zagruntowuję" ją cieniem z KOBO ;)
OdpowiedzUsuńTeż próbowałam gruntować cieniem lub pudrem i niestety... :) Nie ma produktu idealnego dla wszystkich, ale nie żałuję jakoś bardzo - mam bazę z Inglota, którą uwielbiam, różne inne bazy też sprawdzały się bardzo dobrze, więc mam alternatywę :)
UsuńKilka produktów znam i sama lubię :)
OdpowiedzUsuńTo miło :)
UsuńWidzę sporo znajomych produktów, na szczęście z ulubieńców, a nie bubli :) Też mam drzewko do suszenia pędzli, tylko czarne, przydatny gadżet :) Przypomniałaś mi, że miałam wypróbować ten korektor z Astor, już od dawna mam go na liście zakupów, a ostatnio ciągle używam tylko kamuflażu w płynie z Catrice :)
OdpowiedzUsuńZaskakująco przydatny! Nie byłam do niego przekonana, a sięgam za każdym razem. Fajnie, że się składa i zajmuje mało miejsca :) Cieszę się, że przypomniałam :)
UsuńWiele z tych produktów znam i sama lubię - czy to maski Bania Agafii, kosmetyki My Secret, serum do rzęs i jeszcze kilka =) Zaciekawiłaś mnie tym topem do rzęs - będę musiała sprawdzić! =)
OdpowiedzUsuńNiestety jest ciężko dostępny, więc powodzenia w poszukiwaniach :)
UsuńSporo ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńPodsumowują cały rok :)
UsuńPierwszy raz widzę te hybrydy..
OdpowiedzUsuńTeż o nich nie słyszałam wcześniej, ale zdecydowanie są warte uwagi :)
UsuńFajny wpis, wyczerpujący temat. Ciekawy pomysł, żeby połączyć hity z bublami roku.
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie poznałam Neauty Minerals, a pędzel LL znam i lubię od dawna.
Robienie zdjęć zimą już po 14 - 15 wymaga lamp niestety... A "swatche w świetle dziennym" to właściwie abstrakcja. ;-)
Cieszę się, że wpis się spodobał :) Takie połączenie jest bardzo czasochłonne (dużo zdjęć, dużo tekstu...), widziałam, że większość osób rozbijało to na kilka wpisów.
UsuńCieszę się również, że dzięki mnie mogłaś poznać coś fajnego :)
I niestety co do zdjęć zgadzam się całkowicie. U mnie jeszcze dochodzi kwestia tego, że mieszkam przy lesie, który jest na wzgórzu morenowym - górka jest prawie na wysokość bloku (serio) + wysokość drzew zabiera światło ekstremalnie mocno. Jest tylko chwila, kiedy słońce znajduje się pomiędzy blokiem, a drzewami...
Widzę kilka moich ulubieńców. Odzywka fructis się u mnie nie sprawdziła
OdpowiedzUsuńA dlaczego się nie sprawdziła? :) Ja już zużyłam chyba kilkanaście opakowań, to mój ulubieniec od ponad 2 lat :)
UsuńWidzę tu sporo moich ulubieńców: niezastąpiony rozświetlacz My Secret, idealnie chłodny brązer od Kobo, czy odżywka-baza Eveline, którą uwielbiam <3. Także Anti-shine, Semilac, płyn do skórek Sally Hansen, mogłabym pod większością ulubieńców po prostu się podpisać :). Z kolei mam też swoje typy w twoich bublach :D. Konkretniej Color Tattoo - ja stosuję je jako bazę i sprawdzają się u mnie naprawdę dobrze! A Rose z nudziaków to mój ukochany odcień :)
OdpowiedzUsuńCześć, bliźniaczko :D Bardzo miło mi to czytać :) Z Color Tattoo tak to właśnie jest, tyle osób "kocha", a ja niestety nienawidzę ;) Ale nie ma takiego produktu, który sprawdziłby się u wszystkich :)
UsuńIle tego:) Pomadki Bourjois to moje hity od lat, kolo 10 uwielbiam:) Puder Kryolan anti shine mam w planach:)Mgiełka Garnier i szampon Gliss kur to fatalne kosmetyki, mam podobne zdanie do Twojego...
OdpowiedzUsuńSporo, ale to podsumowanie całego roku :) A znasz może jakąś pomadkę w typie koloru 10? Miło czytać, że się zgadzamy :)
UsuńDługi post. Taki jak lubie. Sporo ciekawych rzeczy pokazałaś, jest co czytać.
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi to czytać :) Był też bardzo czasochłonny, bo i zdjęcia, i tekst, zajęły sporo czasu :) Ale w końcu to podsumowanie całego roku! :)
UsuńBardzo lubię te maseczki z Bania Agafii ;)
OdpowiedzUsuńSą super :)
Usuńu mnie grabki do czyszczenia szczotek okazały się świetnym gadżetem, który nawet zasłużył na osobną notkę na blogu:D
OdpowiedzUsuńNiech Ci służą jak najlepiej! :)
UsuńJa jakoś do Semilaca nie mam przekonania, bo mi po tygodniu potrafiły odprysnąć dosłownie.
OdpowiedzUsuńJest kilka możliwości, dlaczego tak się stało: być może zalałaś skórki (wystarczy odrobina, by lakier odszedł całym płatem), być może nie odtłuściłaś i nie zmatowiłaś płytki przed nałożeniem hybrydy, być może nałożyłaś za grubą warstwę? Jeżeli nic z tych rzeczy, to może po prostu Twoje paznokcie nie lubią Semilac :) Ale jest coraz więcej firm na rynku :)
UsuńLynia Plum - pierwszy raz widzę tą firmę na oczy i produkty jej
OdpowiedzUsuńTo produkt własny z e-naturalne :) Mają dużo półproduktów, glinek, hydrolatów itd., ale też kilka gotowych dermokosmetyków.
UsuńKonturowkę Lovely też uwielbiam za jej odcień ☺
OdpowiedzUsuńChciałabym znaleźć dla niej trwalszy zamiennik ;)
UsuńWidzę kilka produktów, które również uwielbiam np brązer z GR :)
OdpowiedzUsuńTo miło :)
UsuńWidzę w ulubieńcach sporo zachwalanych szerzej produktów :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńmam jeszcze zapasik baz pod cienie, ale jak tylko je skończę, a to jeszcze potrwa, chyba skuszę się na Inglota, skoro polecasz :)
OdpowiedzUsuńrównież bardzo lubię kabuki LL, pędzle Zoevy, stojak do suszenia pędzli, gąbeczki blend it! i izopropanol :)
niedawno zaczęłam myć twarz dudu-osum i na razie uważam, że jest awesome (sorki, nie mogłam się powstrzymać :P)
ja bardzo lubię creme de nude :)
Myślę, że nie powinna Cię rozczarować :) Miło, że mamy tylu wspólnych ulubieńców, a jeżeli chodzi o Creme de Nude, no cóż, mam świadomość, że u większości osób wyląduje w ulubieńcach :)
Usuńooo :) ilu tu moich ulubieńców :D
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie kupić sobie tę bazę z inglot :)
To miło, że się tak zgadzamy:)
UsuńPlanujesz napisać pełną recenzję podkładu Lumene? Chętnie przeczytałabym na jego temat więcej.
OdpowiedzUsuńOgólnie tak, ale ciężko mi powiedzieć, kiedy to nastąpi. Jeżeli chcesz, to skrobnę kilka słów tutaj - standardowa tubka 30 ml, ale jest smukła i wysoka, przez co wydaje się mniejsza. Znalazłam dla siebie kolor idealny (Vanilla, jest mega jasny, ale oczywiście są też ciemniejsze), więc tym bardziej ma u mnie plusa. Nie jest to podkład gęsty i treściwy, raczej lekki. Krycie ma mizerne, ujednolica koloryt, ale większe przebarwienia zdecydowanie przebijają. Ale za to nie sprawia żadnych problemów przy dokładaniu kolejnych warstw - poprzednie się nie rolują, nie ścierają (nakładam gąbeczką), a miałam takie przeboje z innymi podkładami. Lubię go za trwałość - gdy wracam do domu po 10h, makijaż nadal wygląda schludnie, bez zwarzenia itd., nawet jak się ściera, to estetycznie. Dobrze też trzyma mat, choć bez przypudrowania w ciągu dnia się raczej nie obejdzie. Ale nie płynę sebum, jak przy wielu innych podkładach. Myślę, że to świetny wybór na lato (bo lekki i trwały) lub na cały rok dla osób niemających wiele do ukrycia. Dla mnie to taki bardzo przyjemny podkład na co dzień, cerę mam mieszaną (T - tłusta, policzki - normalna, ale ostatnio coraz bardziej przetłuszczająca się). Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam :)
UsuńRozswietlacze z My Secret,bronzer z Kobo,baza Inglot mam i lubię używać:) śliczne wyglądają Twoje pedzelki Zoeva :)
OdpowiedzUsuńTo mamy kilku wspólnych ulubieńców :)
UsuńMiałam ten szampon z Gliss Kura i u mnie się sprawdzał;) każde włosy są inne;p
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Moje są cienkie i podatne na obciążenie, więc niestety tak się właśnie stało :P
Usuńświetny post! widzę tu wiele ciekawych produktów, a olympea od nennes - mój ulubiony zapach! buziaki, tysiatestuje.blogspot.de :)
OdpowiedzUsuńOj, uwielbiam Olympea :)
UsuńRozświetlacz My Secret Princess Dream znajdzie się również w moich ulubieńcach natomiast puder brązujący MS dopiero niedawno kupiłam ale myślę, że się polubimy ;) Widziałam ten rozjaśniacz z Kobo jednak nie przekonał mnie do siebie - nadal będę polowała na Nyx'a. Puder z Golden Rose #04 to niekwestionowany ulubieniec, miałam ochotę zamówić ten podkład z Mac'a na ostatnich promocjach jednak zapasy mam zbyt duże - co się odwlecze to nie uciecze! :D Puder Kryolanu zastąpiła EcoCera ;) Baza pod cienie z Inglota znajduje się już na mojej chciejliście. U mnie serum korygujące z Bielendy czyni cuda - wiadomo, nie u każdego wszystko się sprawdza.
OdpowiedzUsuńAle ja lubię takie długie komentarze :)
UsuńCieszę się, że mamy tylu wspólnych ulubieńców. Jeżeli chodzi o rozjaśniacz do podkładu, to NYX jest lepszy od Kobo, więc warto zapolować. Kupiłam jakoś na początku stycznia (a polowałam od października/listopada), ale szybko przestał być dostępny. Ustaw sobie powiadomienie o dostępności :) Pudry Ecocera też lubię (mam ryżowy i bambusowy). A co do serum Bielendy - moja cera jest bardzo oporna na złuszczanie i rozjaśnianie przebarwień, więc w sumie się nawet jakoś bardzo nie zdziwiłam :P
Witaj Basiu! Bardzo dziękujemy za wyróżnienie naszej odżywki do rzęs. Strasznie nam miło, że kolejny rok jest z Tobą :). Pozdrawiamy Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że mnie odwiedziliście :) Pozdrawiam :)
UsuńU mnie po odżywce Eveline zaczęły wypadać rzęsy więc u mnie totalna klapa:(
OdpowiedzUsuńSzkoda :( U mnie na szczęście nic takiego nie ma miejsca, choć odżywienia też nie odnotowałam, więc gdyby mi na tym właśnie zależało, byłabym zawiedziona :)
UsuńŚWIETNE PODSUMOWANIE :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńKiedyś używałam semilaca, ale teraz też przerzuciłam się na inne hybrydy :)
OdpowiedzUsuńJakie? :)
UsuńKorektor z astora i tę odżywkę do rzęs bardzo lubię!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSporo ulubieńców, wielu sama znam i lubię, jak pędzle Zoeva, brązery GR i Kobo, cienie Neauty Minerals (z różami jeszcze nie miałam przyjemności się poznać), Bourjois Rouge Edition Velvet (z resztą w tym samym odcieniu), gąbeczka Blend it!, drzewko do suszenia pędzli, żel do skórek Sally Hansen czy micel Garniera. Hmm, nawet nie sądziłam, że znam aż tyle produktów spośród Twoich ulubieńców :) Zaciekawiłaś mnie wodoodpornym topem na tusz do rzęs, nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Z pewnością poszukam.
OdpowiedzUsuńOj zdecycowanie wielu ulubieńców nas łączy :) A znasz jakąś pomadkę podobną do Bourjois REV 10? Ten top jest niestety koszmarnie słabo dostępny :/
UsuńMusze kupić ten rozjaśniacz do podkładu z Kobo. Mam obecnie biały podkład z MURu, ale jest on bardzo lejący i rozcieńcza podkłady :/
OdpowiedzUsuńMUR to dla mnie bubel straszny... Kobo jest bardzo dobry, ale NYX jest jeszcze lepszy, tyle że cały czas wykupiony :( Kupiłam go w styczniu i niemal od razu przestał być dostępny.
UsuńŚwietni ulubieńcy! Olejku Isany użyłam kilka razy do mycia pędzli ale nie przyszło mi do głowy by gąbeczkę tym potraktować, koniecznie muszę sprawdzić. :D W moim wypadku odżywka Eveline do rzęs wywołała zapalenie i musiałam odstawić, chciałam troszkę rzęską pomóc ale oczy najważniejsze! :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ja właśnie nie myję nią pędzli w ogóle, tylko gąbeczkę :D O matko, szkoda że odżywka tak Ci zadzkodziła. No ale reakcje uczuleniowe to już baaaardzo indywidualna sprawa. Pozdrawiam również :)
UsuńWłaśnie zastanawiam się ad zakupem takiej lampy. Ułatwiłaby mi robienie zdjęć, makijaży, bo robienie po 17 zdjęć, jest wręcz niemożliwa :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto, choć dla mnie nadal problemem jest inna temperatura zdjęć (światło dzienne jest jednak przyjemniejsze) i dalsza konieczność ich rozjaśniania, no i lampa mocno się odbija w przedmiotach, więc większość muszę robić pod kątem :) Ze swojej strony mogę poradzić, że 40W to wcale nie jest dużo - wahałam się między 40W a 28W, dobrze że wybrałam mocniejszą :)
UsuńKurczę! Muszę w końcu kupić Maybellin Color Tattoo, bo aż głupio pisać, że jeszcze nie miałam tego produktu :) Bardzo lubię płyn micelarny z Garnier. Zastanawiam się nad lampą, bo rzeczywiście zdjęcia zimą są nie do zrobienia :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję :)
Ja nie polecam, więc z mojej strony uważam, że nic straconego :) Pozdrawiam również i miło mi :)
UsuńMam ten sam problem ze światłem dziennym, mam tyle zajęć, że nie mogę na niego trafić, dlatego też myślę o zakupie takiej lampy
OdpowiedzUsuńZdecydowanie sporo ułatwia, choć w pełni idealna nie jest (patrz: 3 komentarze wyżej) :)
UsuńW Twoim zestawieniu znalazło się wiele produktów, które również uwielbiam. Co do lampy - zmagam się od października z kiepskim światłem na zdjęciach. Nie dość, że szybko robi się ciemno, to jeszcze moje nowe lokum samo w sobie jest dość ciemne. Zastanawiam się nad lampą ring (do zdjęć makijażu), ale na razie wstrzymam się z zakupem.
OdpowiedzUsuńLampa sporo ułatwia ;)
UsuńNieco Twoich ulubieńców mam i z przyjemnością używam - a resztą na pewno się zainteresuję, ciekawi mnie serum z beorganic :)
OdpowiedzUsuńSerum akurat trafiło do bubli ;)))
UsuńTeż bardzo lubię odżywkę z Garniera- tą pomarańczową. Włosy są miękkie i ładnie pachną po niej- tak owocowo. A jeśli chodzi o hybrydy to jestem wierna tym z EM Nail. Obecnie pracuję nad karnawałowym manicurem- chcę wziąć udział w ich konkursie ogłoszonym na fp :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do odżywki :) A Em Nail nie miałam, może kiedyś :) Życzę Ci powodzenia w konkursie!
UsuńDaj znać, jak będzie można gdzieś obejrzeć Twoją pracę :)
Usuń