Baza Lumene z całą pewnością ma już sporą popularność i jest powszechnie lubiana. Sęk w tym, że ta najpopularniejsza wersja ma lekko różowawy kolor tubki i napis "With Brigtening Arctic Lingonberry", zaś u mnie jest to po prostu "Arctic Cloudberry". Ciężko mi jest się ustosunkować do tego, czy mają takie samo działanie - mogę jedynie zaznaczyć, że ich skład się różni. Mniej więcej do połowy jest taki sam, a później się już rozjeżdża. Najistotniejsze składniki są więc w podobnych proporcjach, a na ile dalsza część wpływa na tę bazę? Nie mam pojęcia :) Zapraszam do recenzji mojej wersji, mimo że to ta mniej popularna :)





Tubka jest estetyczna i higieniczna, jak również praktyczna, ale jak dla mnie - nieco zbyt sztywna. Na początku nie sprawia trudności z wyciskaniem, ale gdy bazy jest coraz mniej (a u mnie zużycie jest już spore), to niestety idzie to coraz trudniej. Tubka ma dozownik zakończony długim "dzióbkiem" z niewielkim otworem, dzięki czemu łatwo można dozować ilość (no i z czasem utrudnia to wyciskanie :P)


Z pewnością plusem tubki jest niezasychanie bazy. Miałam już z nią styczność poprzez próbkę za punkty na eKobieca, była ona wyciśnięta do małego plastikowego słoiczka, ale niestety nie wiem, czy to kwestia zbyt długiego leżenia od momentu wyciśnięcia do wysłania, czy to rzeczywiście tak szybko się dzieje, gdyż niestety była koszmarnie wyschnięta, a jej równomierne rozprowadzenie na powiece było bardzo trudne. Na szczęście się nie zraziłam, zamówiłam pełnowymiarową wersję i nic takiego się nie dzieje. Bazę mam już nieco ponad rok (od września 2015), całe szczęście że ma długi okres ważności wynoszący 24 miesiące od otwarcia, dzięki czemu jeszcze mi trochę posłuży bez obaw o zepsucie, jak również wysychanie.

Baza ma beżowo-cielisty kolor, ale jej krycie jest raczej średnie, więc na wybitne właściwości ukrywania naczynek nie ma co liczyć, gdyż wyrówuje koloryt w nieznacznym stopniu. Jest gęsta i ciut toporna, ale pod wpływem ciepła opuszków nieco się rozpuszcza i łatwiej rozprowadza. Z całą pewnością nie jest to baza w typie śliskich, masełkowatych. Po rozprowadzeniu jest kremowa i znacząco zwiększa przyczepność, ale nie tłusta, nie utrudnia blendowania cieni poprzez nadmierne ich przyklejanie do bazy.
Po lewej stronie jest cień Lovely Monday z paletki Zoeva Naturally Yours, zaś po prawej stronie Inglot 407. U góry - bez bazy, na dole z bazą Lumene.





Jak można zauważyć - baza znacząco podbija kolor cieni. Nakładając cienie na gołą skórę czuć, że się o nią ocierają i nie łapią pełnej przyczepności - zostawiają trochę koloru, ale nie jest to ich pełen potencjał. Na bazie przyklejają się zdecydowanie intensywniej, pozostawiając dużo więcej pigmentu, efekt połysku jest również bardziej wyrazisty.
Baza fantastycznie przedłuża trwałość cieni. Piszę tę recenzję o godzinie 18:30, malowałam się o 6:30, a więc już 12 godzin temu i absolutnie nic nie zebrało mi się w załamaniu powieki. Owszem, kolory nie są już tak wyraziste jak rano, nieco straciły na swej intensywności, ale z całą pewnością mam pełne poczucie komfortu, że nic mi się nie rozpłynęło w szczelinki ;) Dodam również, że moje powieki są raczej z tych bardziej problematycznych (kiedyś wydawało mi się, że tak nie jest), gdyż popularne metody aplikacji cieni na zastygający korektor (Collection, Catrice...) czy też cienie Color Tattoo kończą się u mnie fiaskiem. Tak więc potrzebuję "pewniaka" i tu go mam.
Cena: ok. 30-35 zł
Pojemność: 5 ml
Z całą pewnością jest to baza godna uwagi - niedroga (ja kupiłam za niecałe 32 zł), wydajna, higieniczne opakowanie, zdecydowanie podbija kolor cieni, polepsza ich przyczepność nie utrudniając blendowania, przedłuża trwałość... Naprawdę jestem z niej zadowolona i przyjemnie mi się jej używa. Ale istnieje ryzyko, że nie sięgnę po nią ponownie. Dlaczego? Bo znalazłam jeszcze lepszą, z Inglota, a w przeliczeniu na mililitry nawet tańszą (Inglot 49 zł/10 ml, Lumene ok. 30-35 zł/5 ml). Niemniej jednak - gdyby (odpukać!) baza z Inglota została wycofana lub była tymczasowo niedostępna - Lumene jest naprawdę dobrym pewniakiem.
wygląda fajnie. ja mam z piere rene i jest do bani, więc w ogóle jej nie używam. zamiast bazy nakładam nowy nabytek - kultowy już chyba korektor z catrice i jest ok.
OdpowiedzUsuńNie miałam bazy z Pierre Rene, ale będę miała na uwadze, by się jej wystrzegać. U mnie niestety metoda na korektor totalnie się nie sprawdza - cienie szybko się rolują.
UsuńJa mam korektor z Lumene i powiem szczerze, że wszystkie kosmetyki są tak wydajne, że czasem mam go dość :D Chciałby czasem człowiek coś nowego a tu po prawie dwóch latach wciąż mnóstwo kosmetyku :p
OdpowiedzUsuńPo dwóch latach to już może lepiej się go pozbyć :)
UsuńU mnie zastygajacy korektor też totalnie się nie sprawdza, ale color tattoo dobrze pokryty suchymi cieniami jest ok. Myślę jednak nad zakupem jakiejś typowej bazy i chyba skuszę na Lumene :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety ani jedna, ani druga metoda :( Ale od czego są bazy, nie narzekam :)
UsuńTę markę widziałem tylko w drogeriach Jaśmin a pielęgnację jeszcze w Super Pharm szkoda, że tak mało jej :(
OdpowiedzUsuńStacjonarnie jest słabo dostępna, ale online bez problemu :)
UsuńMam tłuste powieki, więc baza pod cienie to dla mnie must have ;) Tej jeszcze nie miałam, ale może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńA jaka sprawdza się u Ciebie najlepiej? :)
UsuńNajpierw najlepsza była ArtDeco, a obecnie króluje u mnie Maybelline Color Tattoo w odcieniu Creme de Rose :) Po drodze miałam m.in. bazy: Joko, MIYO, Hean, KIKO, Too Faced, Avon ;)
Usuńnie noszę cieni :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajna baza ;) Zdecydowanie widać różnicę kiedy jest baza a jej nie ma, cienie o wile wyraźniejsze ;)
OdpowiedzUsuńOd razu chętniej się do niej "przyczepiają", zostawiając więcej pigmentu :)
UsuńNie znam produktu.
OdpowiedzUsuńNo to już znasz ;)
Usuńnie znam ani produktu ani firmy ;(
OdpowiedzUsuńW sumie to teraz już znasz :)
UsuńWow jak mocno podbija:) Ja jestem wierna Zoevie:)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam kupić bazę Zoeva, ale wciąż była niedostępna, a teraz mi już trochę przeszło :)
UsuńU mnie się niestety nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
UsuńBardzo fajna baza :)
OdpowiedzUsuńAno :)
UsuńUwielbiam tą bazę. Ja mam tą drugą wersję i nie znalazłam niczego lepszego. Niestety u mnie w drogerii zauważyłam że kosztuje ona ok. 40 zł, więc cena podskoczyła do góry ;/
OdpowiedzUsuńSpróbuj Inglota :) Szkoda, że cena tak wzrosła :/
UsuńNiestety u mnie okazała się być mało wydajna.
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
Usuńja miałam tę drugą wersję i u mnie się nie sprawdzała; po okolo 7 godzinach wszystko zaczynało się rolować... a skoro piszesz, że tu początek składu jest taki sam, ośmielam się podejrzewać, że również i z posiadanej przez Ciebie wersji nie byłabym zadowolona
OdpowiedzUsuńW takim razie jest to bardzo możliwe :(
UsuńNiestety produkt nie dla mnie. Unikam szkodliwych składników, a ta baza niestety ma ich kilka.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz świadomość kosmetyczną i konsekwentnie się tego trzymasz :)
UsuńKiedyś moją ulubioną bazą pod cienie było słynne ArtDeco, od dłuższego czasu używam bazy Avon, która jest zadziwiająco dobra. Może nie podbija koloru cieni, ale zapewnia mi ich trwałość na cały długi cień, a to jest dla mnie najważniejsze.
OdpowiedzUsuńAvon potrafi mieć zaskakujące perełki w kolorówce :)
Usuń