Dziś trochę ponarzekam na mgiełkę olejkową od Garniera - źle nie będzie, ale dobrze też nie. W zasadzie to zbieram się do tej recenzji już od dawna, a stosunkowo niedawno sięgnęłam dna, więc zapraszam.

Mgiełka znajduje się w smukłej buteleczce z atomizerem. Dzięki wyprofilowaniu bardzo dobrze leży w dłoni. Formuła kosmetyku jest "sucha" niczym lakier, więc rozpylana mgiełka również przypomina bardziej tę od lakierów do włosów (w lżejszym wydaniu) niż tę od "mokrych" mgiełek Gliss Kur. Zasadniczo nie obciąża włosów, ale gdy zdarzyło mi się przegiąć z ilością, to były oklapnięte, tak więc umiar zdecydowanie zalecany.

Dozownik chodzi dobrze, nie zacina się i można mieć nad nim pełną kontrolę rozpylania. Myślałam, że taka formuła będzie za sobą niosła słabą wydajność, a tu proszę - jak na złość okazała się być bardzo wydajna lub to mi czas się dłużył ;) Mgiełka ma baaaardzo przyjemny, owocowy zapach, charakterystyczny dla serii Fructis. Tu absolutnie narzekać nie mogę, wprost przeciwnie - wwąchiwałam się z przyjemnością.


Wygodne opakowanie, sprawny dozownik, piękny zapach, dobra wydajność - jak na razie brzmi fantastycznie. Niestety najważniejsze, czyli działanie, kuleje. Mgiełka ma działanie wyłącznie doraźne i nie zapewnia absolutnie żadnych walorów pielęgnacyjnych. Trochę zmiękcza włosy, trochę je nabłyszcza, ale to wszystko jest zbyt mocno "trochę". Gdy używałam jej na końcówki - nadal miałam poczucie niedostatecznego zmiękczenia i zabezpieczenia ich przed trudami codzienności. To po prostu taki ładnie pachnący gadżet do włosów... Zdecydowanie lepsze walory pielęgnacyjne (lub chociaż zabezpieczające) dają u mnie mgiełki Gliss Kur.


Cena: ok. 25 zł
Pojemność: 150 ml
Jeżeli zestawię ten przyjemnie pachnący gadżet o bardzo słabym działaniu wraz z zdecydowanie wygórowaną ceną - około 25 zł w cenie regularnej, to już naprawdę nie mam ochoty na kolejne opakowanie. Bardzo mało prawdopodobne, że kupię ponownie, no chyba, że mnie coś zaślepi ;) Dla samego zapachu nie warto, a mgiełka oferuje niewiele więcej.
Ten post tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńPierwszy raz go spotykam i widzę, że nie mam co żałować. Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTakie mgiełki raczej się u mnie nie sprawdzają a cena rzeczywiście przesadzona ://
OdpowiedzUsuńZa takie działanie to już w ogóle ;)
UsuńPierwszy raz ją widzę i w sumie nie żałuję :D
OdpowiedzUsuńNie ma czego żałować :)
UsuńPierwszy raz o niej słyszę :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu było o niej głośno :)
UsuńMgiełki Gliss Kur też bardzo lubię a ostatnio zastanawiałam się właśnie nad tą z Garniera. i teraz nie żałuje że się jednak nie skusiłam.
OdpowiedzUsuńTym lepiej dla Twojego portfela :)
Usuńszkoda że się nie sprawdziła w 100 %...i cena faktycznie duża
OdpowiedzUsuńOj duża...
UsuńNo.zapach cudny ma :) no fakt, odżywia wcale zmiękcza tyle o ile... u mnie sprawdzała się latem po kąpieli w jeziorze ;)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńA zapowiadała się bardzo ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś oczekuje praktycznie tylko zapachu... :)
Usuńnigdy jej nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej? :)
Usuńja nie przepadam za mgiełkami, ale stosuję serum na końcówki :)
OdpowiedzUsuńJa lubię Gliss Kury, ale różne rodzaje serum też :)
UsuńRaczej się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :)
UsuńZastanawiałam się kiedyś jak się sprawuje ta mgiełka i chyba jednak się na nią nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam dać obraz jej działania ;)
UsuńJakoś nie kuszą mnie tego typu produkty.
OdpowiedzUsuńJa akurat bardzo lubię "zabezpieczacze" do włosów, pod warunkiem, że są skuteczne ;)
UsuńZ wyglądy skojarzyła mi się z offem na komary :P nie nastawiam się, może spróbuje
OdpowiedzUsuńNa komarach nie testowałam :P
UsuńLubię mgiełki z GlissKura, ale ta z Garniera to dla mnie coś kompletnie innego - bardziej jak nabłyszczacz :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, choć nawet do tej funkcji mam zastrzeżenia :)
UsuńCena tego produktu zawsze mnie przerażała
OdpowiedzUsuńJak na zwykły psikacz do włosów zdecydowanie zbyt wygórowana!
UsuńRaczej po ten produkt nie sięgne :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńRaczej po ten produkt nie sięgne :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jej nie kupiłam ;)
OdpowiedzUsuńLepiej dla Twojego portfela ;)
UsuńJak dla mnie produkty Garnier są aż za bardzo wydajne ;)
OdpowiedzUsuńZwykle jest to dobra cecha, gorzej gdy produkt się nie sprawdzi :)
UsuńBardzo lubię produkty Garnier ale tego jeszcze nie widziałam, bardzo mnie zaciekawił:) ale cena rzeczywiście "powala" ;/
OdpowiedzUsuńJak na spray do włosów zabójcza i nie ma uzasadnienia w działaniu ;)
UsuńSzkoda, że się nie sprawdziła, bo początek recenzji był bardzo obiecujący, a że produkty tej marki nawet lubię, byłam gotowa ją kupić. A tu taka klapa.
OdpowiedzUsuńPrzyjemność używania i zapach jak najbardziej na tak :) Ale już działanie i cena skutecznie studzą entuzjazm ;)
UsuńA ja do włosów stosuję moją miękką wodę z filtra prysznicowego z systemem kdf i niezmiennie sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńMuszę o tym poczytać :)
Usuń