Pamiętam, gdy te pomadki w kredce weszły na rynek, był na nie istny szał ;) Już od dawna jest o nich cicho, ale chciałabym napisać w tym temacie kilka słów od siebie ;)

Osobiście posiadam 2 wersje kolorystyczne - 710 Drive me nude (jaśniejsza) oraz 200 Keep mauving (ciemniejsza). 200 niestety okazała się dla mojej "urody" zbyt ciemna i przytłaczająca, w związku z tym sięgam praktycznie tylko po 710. Pomadki kupowałam w innym czasie, dlatego tylko na 2 zdjęciach są razem, a na reszcie oddzielnie.


Pomadki są wykręcane, więc nie ma mowy o konieczności ostrzenia - uff ;) Opakowania są moim zdaniem tandetne, wykonane z kiepskiego plastiku i wyglądają zabawkowo. Napisy z czasem się ścierają, co również odbiera uroku.


Pomadki mają przyjemny, waniliowy zapach i bardzo kremowo-śliską konsystencję. Nabierają się z łatwością i równomiernie. Nie ma potrzeby sięgania po konturówkę z dwóch powodów - po pierwsze szpiczasty czubek ułatwia aplikację, a po drugie nie są mocno napigmentowane, więc efekt nigdy nie będzie "wyrysowany". Efekt jest zdecydowanie błyszczący, idący raczej w kierunku błyszczyka niż pomadki. Z uwagi na to błyszczące, mokre wykończenie, można zapomnieć o szałowej, nienagannej trwałości - częste poprawki będą konieczne, a zjadanie to norma ;) Mimo to, pomadka nieco barwi skórę - mimo, że wierzchnia warstwa schodzi, to pigment lekko "wgryza się", barwiąc usta.



Lubię odcień 710 Drive me nude - to coś pomiędzy różem a brązem, zdecydowanie zgaszony, spokojny, a błyszczące wykończenie nadaje świeżości. Ma w sobie maluteńkie drobinki, ale w praktyce niemal w ogóle ich nie widać. Niestety mam mu coś poważnego do zarzucenia i spotkałam się z taką opinią kilkakrotnie, więc to nie jest kwestia felernego egzemplarza - niestety koszmarnie się utlenia i mocno zmienia swój kolor. Po chwili idzie w różo-fiolet i zdecydowanie odchodzi od tonów brązowych.
Wiem, że to mało apetyczny widok, ale muszę Wam to pokazać, bo to po prostu nie mieści mi się w głowie. Za każdym razem po otwarciu pomadki można zauważyć coś takiego:

Pomadka utlenia się nawet sama na sobie - za każdym razem pokrywa się różowo-fioletowym nalotem. Można to wycierać i wycierać - nie ma sprawy. Ale i tak za każdym razem po podniesieniu nakrętki ukaże się taki właśnie widok. Szkoda, bo najbardziej lubię odcień tej pomadki w wersji podstawowej, przed przemianą ;)
Cena: 26,99 zł
Pojemność: 2,5g
Podsumowując - moje odczucia są mocno mieszane. Opakowanie jest bardzo tandetne i kiepsko wykonane. Konsystencja i zapach bardzo przyjemne, używanie tych pomadek to czysta przyjemność, a błyszczące wykończenie nadaje lekkości i świeżości, ale niestety odcień 710, który teoretycznie mi pasuje, po chwili koszmarnie się utlenia i zmienia kolor. Dodatkowo - widok różowego nalotu na pomadce za każdym razem odbiera mi apetyt, a trwałość bardzo taka sobie... Generalnie, traktowałabym je bardziej jako niezobowiązującą ciekawostkę do torebki, niż poważnego, niezawodnego sprzymierzeńca w kategorii ust.
Super post :) Jak dla mnie oba kolorki piękne , tylko jakoś ostatnio mam 'fazę' na matowe pomadki :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj matowe pomadki są super, też lubię :)
Usuńmam jedną taką kredkę, ale kompletnie mi nie odpowiada...
OdpowiedzUsuńA zdradzisz, co Ci w niej nie odpowiada? :)
UsuńDrugi kolor jest bardziej w moim guście
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńKolorki wyglądają fajnie, szkoda że takie coś się dzieje ;)
OdpowiedzUsuńNo szkoda :(
UsuńZdecydowanie moje kolory. Dobrze opisane produkty:-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńZdecydowanie moje kolory. Dobrze opisane produkty:-)
OdpowiedzUsuńKolory są piękne, ale fakt mogliby zmienić ich opakowanie.
OdpowiedzUsuńMogliby :)
UsuńNie lubię jak kosmetyk się utlenia. :(
OdpowiedzUsuńJa też, niby odcień w porządku, a po chwili jednak nie :/
UsuńChciałam je kupić, ale na szczęście mi nie po drodze :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiemniejszy jest ciekawy;)
OdpowiedzUsuńDla mnie za ciemny, ale ogólnie ładny :)
UsuńPodoba mi się odcień 710.
OdpowiedzUsuńMi też... przez chwilę :P
UsuńNie spotkałam się jeszcze z produktem do ust który by się utleniał. Gdybym zobaczyła takie coś to pewnie pomyślałabym że moja siostra buszowała po mojej kosmetyczce.
OdpowiedzUsuńTeż się z tym chyba nie spotkałam - podkłady, korektory owszem, ale pomadka? A nie jestem jedyną osobą, u której tak się dzieje, czytałam już u kilku osób, że "ten typ tak ma" :/
UsuńSzkoda że nie pokazałaś jak wygląda na ustach :(
OdpowiedzUsuńNiestety mam mocno ograniczone możliwości fotografowania - nie posiadam lamp, więc jestem zdana na światło dzienne :( Jak wychodzę do pracy, to jest jeszcze ciemno, a jak wracam z pracy, to już jest ciemno ;) A w weekendy studiuję zaocznie, więc możliwość zrobienia kilku zdjęć to rarytas :(
UsuńRzeczywiście szału nie robią, a ten nalot bez komentarza. Miałam taką pomadkę w kredce z firmy Bell, bardzo ją lubiłam, choć niestety trwałością nie grzeszyła. Chyba wolę tradycyjne szminki albo pomadki w kredce typu Golden Rose Crayon, które są bardzo trwałe.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Crayon, ale niestety nie mają dla mnie odcienia "idealnego" :( Mam dwa, które lubię (10 i 13), ale przy mojej bladej cerze mimo wszystko są zbyt widoczne, chciałabym coś subtelniejszego, po co sięgałabym codziennie, a nie od okazji ;)
Usuńjakie piękne kolory ;-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKolorki ładne, ale czytając o reszcie to bym sie nie skusiła.
OdpowiedzUsuńW pełni rozumiem :)
Usuńniefajnie z tym utlenianiem się. na swoich pomadkach z tej serii tego nie zauwazyłam, ale akurat 710 nie mam
OdpowiedzUsuńDruga tego nie robi, więc prawdopodobnie to kwestia tego konkretnego odcienia :)
UsuńMam dwa odcienie tych pomadek, ale w różowej tonacji. Na szczęście nie zmieniają koloru ani na ustach, ani w opakowaniu, lubię ich używać pomimo marnej trwałości.
OdpowiedzUsuńChyba tylko 710 tak ma :)
UsuńMam z tej serii akurt bardziej żywe odcienie. Są w porządku, ale twoje kolory jakoś bardziej mi wpadły w oko :)
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że zainteresowałam :)
UsuńDziwna sprawa z tym utlenianiem się :/
OdpowiedzUsuńDziwna, i to jeszcze w sumie tylko ten odcień...
UsuńMoże te 27 zł to nie majątek ale jednak oczekiwałabym czegoś więcej za taką kasę. Poza tym cieszę się że zwróciłaś uwagę na tandetne, zabawkowe opakowanie! Właśnie z tego powodu nie potrafię przekonać się do szminek w tej formie:/
OdpowiedzUsuńNie miałam ich, ale chyba pokusiłabym się o takowe tylko z Golden Rose...
OdpowiedzUsuńJeżeli masz na myśli Crayon, to są one matowe i bardzo dobrej jakości :) Tylko nie znalazłam w nich swojego koloru idealnego :(
UsuńŁadne kolory :))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen jasny kolorek mi się podoba tylko szkoda że tak się z nim dzieje.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności... :(
Usuń