Różowy płyn micelarny Garnier bez wątpienia podbił rynek kosmetyczny - prawie każdy go zna i choć raz spróbował. I wcale się nie dziwię, sama go bardzo lubię i zawsze mam w zapasie. Czasem zdradzam, ale zawsze wracam :) Jest skuteczny, bardzo tani i nie piecze mnie w oczy - czego chcieć więcej? Po sukcesie wersji różowej (do cery wrażliwej), Garnier wypuścił jeszcze wersję zieloną (do cery normalnej i mieszanej), która jednak przyjęła się z umiarkowanym entuzjazmem. Tej z kolei celowo nie próbowałam, gdyż zawiera alkohol w składzie - a przy produktach do oczu mi się to nie uśmiecha, podziękowałam. Z upływem czasu nadeszła pora na kolejną odsłonę płynu micelarnego - tym razem jest to płyn micelarny z olejkiem arganowym, a tak w zasadzie dla mnie jest to po prostu płyn dwufazowy. Jak się sprawdził? Zapraszam do recenzji :)

Butla jest w zasadzie identyczna, jak w przypadku płynu różowego, ogromna, o pojemności 400 ml, z dozownikiem zamykanym na zatrzask. Moim jedynym zastrzeżeniem jest tylko to, że płyn jest nalany prawie "pod korek" i przy pierwszych użyciach ciężko jest go dobrze wstrząsnąć w celu wymieszania faz, trzeba się namachać. Z upływem czasu, gdy płynu w butelce jest coraz mniej, staje się to coraz łatwiejsze, gdyż płyn ma więcej miejsca do obijania się o ścianki w celu wymieszania ;)

Dobrym pomysłem firmy Garnier było stworzenie dozownika z lekkim wybrzuszeniem naokoło, dzięki czemu płyn wylewa się w dość kontrolowany sposób. Pamiętam, że płyn micelarny L'Oreal miał po prostu wklęsłą dziurę, która powodowała rozlewanie się produktu na wszystkie strony, tylko nie na wacik (a to przecież ten sam koncern!) ;)

Płyn ma dwufazową formułę, w związku z czym dla mnie jest już bardziej płynem dwufazowym niż micelarnym. Przed użyciem należy go porządnie wstrząsnąć. Na zdjęciu powyżej można zauważyć, że na początku niełatwo jest dobrze zmieszać fazy (dół jest jaśniejszy od góry), właśnie dlatego, że płyn nie ma zbytnio miejsca w opakowaniu na wymieszanie. Dość szybko się też rozwarstwia, więc jeśli chcecie nalać ponownie płyn na wacik, trzeba zamknąć opakowanie i wstrząsnąć ponownie. Jedno szczęście, że jest zatrzask - pamiętam płyn dwufazowy, bodajże z Bielendy (?), który miał zakrętkę i za każdym razem trzeba było zakręcać, wstrząsać, odkręcać, nalewać, zakręcać, wstrząsać... ;)


Choć nie jest to dla mnie kwestia kluczowa, płyn ma piękny zapach! Gdyby nie pachniał wcale (jak różowy Garnier), też by mi to nie przeszkadzało, ale z całą pewnością jest to czynnik uprzyjemniający użycie. Pachnie słodko, ale bardziej otulająco niż świeżo. Niemniej jednak - podoba mi się bardzo.
Dość istotna jest w tym przypadku konsystencja. Nie jest on równie lekki, jak klasyczny płyn micelarny, ale nie jest też tak tłusty, jak typowy płyn dwufazowy. Jest czymś pomiędzy. Po użyciu na oczy i całą twarz, czuć wyczuwalną warstwę, która z upływem czasu wchłania się, choć nie w 100%. Ja i tak myję jeszcze twarz po demakijażu (moim ulubionym mydłem Dudu Osun), więc tego nie odczuwam.


Dzięki zawartości "fazy tłustej", płyn fantastycznie rozpuszcza makijaż. I tak - nawet wodoodporny i bardzo trwały! Rozprawia się z nim w mig, z całą pewnością skuteczniej od różowego micela. Jeżeli nosicie lżejszy makijaż, to już dwa waciki wystarczą na pełny demakijaż oczu. Jeżeli cięższy, to trzeba będzie wykonać czynność dwukrotnie, ale i tak całość idzie szybko i sprawnie. Z makijażem twarzy rozprawia się bez najmniejszego problemu.
Generalnie, do tej pory, recenzja jest bardzo pozytywna. Jest jednak pewna istotna kwestia, której nie mogę pominąć. Jeżeli obficie nasączę wacik, a w związku z tym trochę płynu dostanie się do oczu, niestety potrafi zapiec. Nie jakoś mocno uciążliwie, znam bardziej piekące płyny, ale jednak. Dość ciężko jest mi stwierdzić, który konkretnie składnik tak robi, gdyż skład tego płynu jest dużo bardziej obszerny od różowego Garniera.
W cenie regularnej płyn kosztuje 20,99 zł za 400 ml w Rossmannie, ale w promocji można go dorwać oczywiście taniej (za mniej niż 15 zł). Jest też dostępny w innych popularnych drogeriach ;) Cena w promocji jest zdecydowanie świetna, więc warto się skusić. Ogólnie - bardzo go polubiłam ;)
Mam go w zapasie i niedługo użyję :D Liczę na to, że jednak nie będzie mnie piekł, bo chcę nim zastąpić zwykłe dwufazy do demakijażu oczu ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby tak było :)
UsuńJuż któryś raz spotykam się z informacją, że niestety powoduje pieczenie. Niby skubaniec kusi ale ten mały feler mnie zniechęca. Nie wiem to zbyt duża pojemność by później kombinować co z nim zrobić.
OdpowiedzUsuńNie jest to mocne pieczenie i występuje raczej wtedy, kiedy mocno nasączę wacik (więc siłą rzeczy cośtam w oku ląduję), jeśli jestem ostrożna, to ono nie występuje. Prawdopodobnie póki nie spróbujesz, to się nie przekonasz :) Bywały takie produkty, które piekły mnie w skórę wokół oczu (a w same oczy) - do tych już z całą pewnością nie wrócę :(
UsuńEch niestety jak nie kupię to się nie dowiem. Najwyżej będę kombinować komu oddać.
UsuńNo niestety :( Często jest w promocji, wówczas nawet gdybyś nie była zadowolona, to cena tak nie "boli" :)
Usuńuwielbiam go! mnie nic nie piecze a mam gałki wrażliwe jak nie wiem! ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie mam chyba jeszcze bardziej wrażliwe gałki :D
UsuńTej nowości nie miałam, ale gustuję teraz w bardziej naturalnych rozwiązaniach. Ale piszę, bo kupiłam mydło Dudu Osun w Rossmanie. Od kilku dni myję nim buzię, jak na razie jest ok, ale jeszcze mam miejscami alergiczne wykwity (a'la ukąszenie komara) z którymi mam nadzieję niebawem się rozprawić.
OdpowiedzUsuńSkąd się u Ciebie wzięła taka alergia, chyba nie od mydła?
UsuńUwielbiam różowy płyn, ale po Twojej recenzji chyba skuszę się na ten z olejkiem :). Różowy mi się już kończy, więc znalazłam następcę :D. Serdecznie pozdrawiam ;).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
Usuńa mnie jakoś nie kusi, różowy wymiata, zużyłam kilka butelek i sprawdza się za każdym razem super :)
OdpowiedzUsuńJak poznam coś dobrego, też się wiernie trzymam :)
Usuńteraz z kolei testuję osławiony micel z Biedronki. Pierwszy raz po tak długim czasie jego hołdu i jeśli mam być szczera, to szału nie rozumiem. Owszem, zmywa całkiem przyzwoicie, natomiast wcale nie jest taki delikatny jak miał być :(
UsuńZ Biedronki miałam oba mleczka do demakijażu - różowe i niebieskie - myślałam, że wypalą mi skórę wokół oczu, więc za micel już podziękowałam :P Wywal go w cholerę, szkoda oczu!
UsuńLubiam Rozowego Garniera i ten nowy płyn trochę mnie kusi ale ,informacja o pieczeniu w oczy mnie trochę odstrasza. Mam bardzo wrażliwą skore wiec jak kogoś cos piecze to podejrzewam ze u mnie efekt będzie wzmocniony.
OdpowiedzUsuńU niektórych pieczenie nie występuje, a u mnie tak, więc prawdopodobnie nie tyle byłby wzmocniony, co po prostu wystąpiłby na podobnym poziomie, co u mnie ;) Ale to prawdopodobnie, indywidualna reakcja może być różna.
UsuńPo tej recenzji chyba się skuszę na przetestowanie tej wersji. Ogólnie ta firma mocno mi przypasowala nie uczulal nie szczypal w oczy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńPo tej recenzji chyba się skuszę na przetestowanie tej wersji. Ogólnie ta firma mocno mi przypasowala nie uczulal nie szczypal w oczy.
OdpowiedzUsuńDla mnie to też płyn dwufazowy. I teraz mam pytanie bo nie napisałaś, czy ten produkt daje uczucie "mgły" na oczach ?
OdpowiedzUsuńJa nie odnotowałam, ale w zasadzie rzadko mi się to zdarza - częściej przy mleczkach :) Wybacz, umknęło mi :P
UsuńUwielbiam ten płyn, obecnie mam już drugie opakowanie w użyciu :).
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś zadowolona :) Ja generalnie też jestem :)
UsuńPróbowałam jedynie różowej wersji :)
OdpowiedzUsuńI byłaś z niej zadowolona? :)
UsuńBrzmi ciekawie, tylko osobiście nie przepadam za dwu-fazami z uwagi na to ciągłe potrząsanie i zamykanie. Niemniej może wypróbuję, jak był przypadkiem w promocji ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli nie przepadasz za dwufazami, to nie ma co :) Nie jest to bardzo komfortowe, ale skuteczność mi to wynagradza :)
UsuńMam zwykłą wersję garniera, jakos do dwufazowych nie jestem przekonana :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) To lepiej nie :)
UsuńNie lubię takich dwufazowych kosmetyków, ale na ten skusiłabym się :P
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeśli zużyję to co mam to na pewno go kupię :)
OdpowiedzUsuńMądrze :)
UsuńJa bardzo rzadko używam płynów micelarnych :)
OdpowiedzUsuńA czym najbardziej lubisz zmywać makijaż? :)
UsuńPlanuję go wkrótce kupić :)
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że będziesz z niego zadowolona :)
UsuńCzeka u mnie w zapasach. Mam nadzieję, że będę z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki :)
Usuńmam go w zapasach :)
OdpowiedzUsuńOby się sprawdził, a pieczenie nie wystąpiło :)
UsuńZe względu na to, że mam bardzo bardzo wrażliwe oczy raczej się nie poznamy.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńMiałam ten płyn i byłam z niego zadowolona :) nie podrażniał mi oczu, dobrze zmywał makijaż ;) bardzo czesto sięgam po te płyny do demakijażu z Garniera :) aktualnie mam wersje rózowa ;)
OdpowiedzUsuńNo to super :)
UsuńMam płyn micelarny ten firmy ale ten z różową nakrętką .Będę kiedyś musiała spróbować ten.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJuż dłuższą chwilę za nim chodzę i się zastanawiam, brać czy nie? Poczekam aż wykończę obecny micel i się za niego zabieram :D
OdpowiedzUsuńNo to teraz już sprawa jest jasna :D
UsuńJa właśnie od dawna sięgam po różową wersję, a zieloną omijam też z uwagi na alkohol. Jak pojawił się ten gagatek, od razu chciałam go sprawdzić i pewnie to zrobię gdy zużyję swój. Myślę jednak że na dłuższą metę będę wracać do różowego - nie lubię filmów na twarzy ;)
OdpowiedzUsuńWypróbować warto, tym bardziej, że niedrogi i skuteczny :)
UsuńNa pewno wypróbuję. Różowego Garniera wielbię ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i tego polubisz :)
UsuńKiedyś w Rossmanie zabrakło różowego, więc wzięłam zielony i uważam, że jest naprawdę kiepski. Potrafi piec, wysusza i w dodatku wcale nie zmywa makijażu jak należy. Różowemu za to nie straszna mascara L'oreal So Couture, czy pomada z Iglota. Dlatego będę wierna różowemu :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że piszesz - tym bardziej go nie kupię :)
UsuńSkuszę się, bo jestem jedną z tych osób, która szaleje za płynami micelarnymi. To prawda zielony jest taki sobie miałam go i faktycznie czuć ten alkohol w składzie. Jestem wielbicielką płynu micelarnego bourjois, który moim zdaniem jest lepszy nawet od Vichy, Tołpy czy Dermedic lol zawsze kupuję różne płyny w promocjach i tak sobie porównuję. Ten mnie interesuje, dam znać jak działa na moją skórę. Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś Bourjois, bardzo miło go wspominam ;)
UsuńPonieważ uwielbiam wszelkie dwu-fazówki, płyn ten znajduje się na mojej liście zainteresowań. Obawiam się jednak tego pieczenia...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie wystąpi :)
UsuńJestem ogromną fanką różowej wersji,ale ta również mnie kusi więc po Twojej recenzji jestem do zakupu jeszcze bardziej zachęcona:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale reklamy są kasowane.
Usuń