Czaiłam się na paletę magnetyczną już od bardzo długiego czasu (w zasadzie to już rok lub nawet dwa lata). Czasem chciałam zrobić sobie samodzielnie, czasem chciałam kupić GlamBoxa. Był nawet taki moment, w którym obiecałam sobie "w przyszłym miesiącu kupuję Glamboxa!", ale akurat zaskoczyło mnie wtedy trochę niespodziewanych wydatków i jakoś wszystko znowu odsunęło się w czasie. Jednak sięganie po pojedyncze cienie, które ciągle walają się gdzieś po szufladzie (i nawet nie są na widoku), zaczęło mnie naprawdę denerwować - po pierwsze zajmowało to rano zbyt wiele czasu, a po drugie były cienie, po które nie sięgałam wcale, bo plątały się gdzieś z tyłu ;). Kiedy dowiedziałam się, że Inglot też ma w swojej ofercie paletę magnetyczną bez przegródek, postanowiłam zainwestować właśnie w nią - głównie z uwagi na dobrą dostępność - idę, oglądam, kupuję, bez zamawiania ciemno i dodatkowych kosztów przesyłki.

Niestety nie mam zdjęć od nowości, bo czułam tak silną potrzebę przegrupowania moich cieni natychmiast do palety, że nie miałam możliwości zrobienia zdjęć (brak światła dziennego), mam nadzieję, że mnie zrozumiecie :D
Paleta znajduje się w białym, minimalistycznym kartoniku z napisem "Inglot Flexi Palette", a z tyłu zawiera następujące informacje:

Zaś na samej palecie z tyłu mamy:

Zbliżenie:

Paletka ma wymiary zewnętrzne około 18 x 14 cm, zaś wysokość 1,2 cm, więc jest dość gruba. Rzeczywiste wymiary do wykorzystania (środek, bez ramki) to około 15,5 cm x 11,5 cm. Największym plusem jest brak przegródek - można powkładać różne produkty (nie tylko cienie, ale też róże itd.) z różnych firm, niekoniecznie z Inglota. Paleta występuje wyłącznie w kolorze białym, więc zachowanie czystości nie jest łatwe - na białej palecie widać każdy okruszek... Składa się z dwóch osobnych elementów - nie jest to klasyczna paleta na zatrzask, wieczko jest całkowicie zdejmowane. Jest ono szklane, ciężkie (edytowano: w sumie to już sama nie wiem, czy to szkło, czy ciężki, gruby plastik :)) i posiada 4 magnesy w rogach, za pomocą których trzyma się części zasadniczej. Początkowo siłowałam się z podnoszeniem do góry, ale uprzedzam - nie ma to najmniejszego sensu, magnes trzyma dość mocno. Wystarczy tylko zsunąć kciukiem górną część - wtedy magnesy puszczają i idzie szybko, łatwo i bezboleśnie. Plusem jest niewątpliwie to, że wieczko jest przezroczyste - dzięki temu nawet jeśli miałabym kilka palet Flexi, bez problemu udałoby mi się znaleźć odpowiednią zawartość :)
Nie do końca jestem przekonana, czy taka forma mi odpowiada. Cała paleta jest ciężka, toporna, gruba, a przez to, że wieczko jest zupełnie osobno, zawsze boję się, że podczas ściągania wypadnie mi rano z rąk i się potłucze. Jednak wolałabym po prostu zatrzask :( Paleta ma magnesy zarówno u góry, jak i na dole, więc wieczko można przyczepić podczas używania do spodu palety (nie trzeba się martwić, gdzie je odłożyć). Można też łączyć kilka palet w jeden duży blok (jedna na drugiej) - będą się razem trzymać za pomocą magnesów.

Jeżeli chodzi o siłę magnesu, to trzymają się wszystkie widoczne cienie prócz dwóch (Catrice - na samym dole po prawej oraz jeden z Essence - trzeci rząd, trzeci od lewej). Nie wiem, na ile jest to wina palety, a na ile wyprasek, w których są te cienie. Tymczasowo przyczepiłam je na mały kawałek taśmy dwustronnej, docelowo myślałam nad podklejeniem ich folią magnetyczną.

Niestety podczas wyciągania cieni z ich oryginalnych opakowań (metoda z prostownicą i podważaniem wypraski agrafką), kilka z nich uległo uszkodzeniu. Kilka cieni lekko się ukruszyło, a jeden (Catrice C'mon Chameleon - na samym dole po prawej) totalnie zepsuł :(( Jest mi smutno tym bardziej, że nie da się już go kupić... No ale zachowałam ukruszoną część w malutkim, plastikowym słoiczku, więc wiele nie straciłam. Tego typu zabawy zawsze niosą za sobą ryzyko zniszczenia cieni, a tym bardziej osoby, które (tak jak ja) mają dwie lewe ręce do wszelkich prac manualnych (o czym wspomniałam już w poście o Semilac 138 Perfect Nude - klik), powinny uważać podwójnie.
Dla zainteresowanych podaję numery cieni (dotyczy zdjęcia powyżej!)
1 rząd: Miyo 01 White, My Secret 505, My Secret 512, My Secret 519, My Secret 507
2 rząd: Paese 30, Hean 293 aubergine, Kobo 205 Golden Rose, My Secret 509, My Secret 521
3 rząd: Hean 256 cobalt, Hean 513, Essence 35 Party all night, Essence 52 Olive garden
na dole z prawej Catrice C'mon Chameleon
Po zrobieniu tych zdjęć była jednak promocja w Naturze -40% i skusiłam się na kolejne 4 cienie Kobo (139 jest cudoooowny), w związku z czym wstawiam zdjęcie aktualnego stanu paletki. Cztery nowe cienie to Kobo, numerki są podane :) Jasny Hean oraz 2 cienie Essence wróciły do swoich pierwotnych domków (już nie są przyklejone tylko włożone) bo sięgam po nie w sumie najrzadziej. Może kiedyś kupię drugą paletkę bez przegródek i podzielę je jakoś kolorystycznie bądź marką :)

Mocno rozczarowało mnie światło w Naturze - 116 wyglądał zupełnie inaczej, chłodniej, a po przyniesieniu do domu okazało się, że mam prawie taki sam cień z My Secret (u góry z prawej, nr 507) :P No ale trudno.
Cena takiej palety to 35 zł, jest dostępna w punktach sprzedaży Inglota (wyspy i sklepy)
Jak widać, paleta ma zarówno plusy, jak i minusy. Zakupu jednak nie żałuję, bo mocno ułatwiła mi regularne sięganie po zapomniane już cienie, a na rynku nie ma jak na razie zbyt dużego wyboru w zakresie palet magnetycznych bez przegródek - bardzo drogie Z Palette, Melkior, z tańszych Glambox i właśnie Inglot. Jeśli planujecie kupić taką paletę, to lepiej przeanalizujcie wszystkie za i przeciw :) Żałuję głównie, że nie ma paletki w kolorze czarnym :)
Mnie nie specjalnie kusza cienie inglot
OdpowiedzUsuńNie ma tu żadnego cienia Inglot ;)
UsuńBardzo mi się podoba, mam glamboxa, ale flexi jest śliczna. I dobrze, że jest biała, długo takiej szukałam. Myślę, że się skuszę, zwłaszcza, że można je łączyć ze sobą i trzymać wszystko w jednym miejscu :)
OdpowiedzUsuńNo cóż, kolor to już będzie kwestia gustu :) Cieszę się, że mogłam Cię zainspirować :)
UsuńDziś po raz kolejny oglądam tego typu paletkę z inglota. Są świetne i myślę że spiszą się nie tylko w inglotowych cieniach
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a nie planowałam po nikim papugować :D Zdecydowanie można ich używać do wszelkich pojedynczych cieni :)
UsuńMam ją, kupiłam jakoś podczas lata. Wkurza mnie to że każdy brudek widać i ciężko wyczyścić do stanu nawet względnej czystości. Nie jestem pedeantką ale to mnie irytuje.
OdpowiedzUsuńDobre podsumowanie a cień golden rose (205) jest przepiękny.
Jeśli chcesz możesz spróbować alkoholem naprawić ten pokruszony cień, większość z cieni dobrze sobie radzi po takich zabiegach.
No niestety muszę się zgodzić, musiałam się trochę natrudzić do zdjęć, a i tak idealnie nie jest :) A na co dzień jej stan oceniam jako fatalny, nie mam czasu codziennie zasuwać z nasączonym patyczkiem kosmetycznym :) Golden Rose jest przepiękny, to fakt, choć odrobinę mi się przejadł, teraz się zachwycam tą stonowaną śliwką :) Metody z alkoholem próbowałam kiedyś na dwóch pudrach i skamieniały na amen :( Podobno to kwestia za mocnego dociśnięcia, ale z drugim egzemplarzem obchodziłam się bardzo delikatnie, a i tak spotkało mnie to samo. Zniechęciło mnie to do dalszych prób i chyba już wolę mieć ukruszone pozostałości w słoiczku do nabierania :)
UsuńJa akurat mam Glamboxa, ale od dłuższego czasu go nie używam. Mam też jedną paletę Inglota Freedom System wypełnioną różnymi cieniami (jeszcze tą starą wersję z przegródkami). Generalnie uważam wszelkie palety tego typu za genialny wynalazek. Są bardzo przydatne i przeważnie dość praktyczne. Tez Inglota mają swoje "zady i walety" jak mawiał klasyk, ale ogólnie rzecz biorąc, są całkiem si :) Choć wolałabym żeby zrobili też czarną wersję - wtedy pewnie bym się na nią szarpnęła :)
OdpowiedzUsuńTe klasyczne palety Inglota mnie na razie nie kuszą z prostej przyczyny - nie mam żadnego cienia z Inglota :) Ale zgadzam się z Tobą absolutnie, to naprawdę przydatny gadżet :) No i też wolałabym czarną wersję :(
Usuńwygląda ładnie i solidnie :)
OdpowiedzUsuńSolidności odmówić jej nie mogę :)
UsuńFajnie, że nie ma przegródek, bo można w niej zmieścić cienie różnych firm. Szkoda, że Catrice się nie trzymają, bo mam kilka z tej firmy, ale to mały minus. Generalnie przydałaby mi się taka paleta.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie ma co się zastanawiać :) Może to tylko pojedyncza sztuka nie chce współpracować? Nie wiem :(
Usuńja własnie próbowałam do niej przełożyć sleeki i też się nie trzymają :/ a przeróżne inne drogeryjne siedzą dzielnie
Usuńfajna sprawa jak się ma takie pojedyncze cienie :) ja jednak nie korzystam z takich póki co więc nie uzywam ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńMi paletki są zbędne , rzadko kiedy maluje cieniami oczka:)
OdpowiedzUsuńW takim razie jedno kuszenie mniej :)
UsuńFajnie :) Nie wiedziałam, że Inglot ma taką akurat, bez przegródek w sumie fajna sprawa , bo mizna kupować cienie do uzupełnienia. A duzo firm już takie ma Mystic Warsaw, Kobo, Hean. :)
OdpowiedzUsuńTeż się kiedyś przypadkiem dowiedziałam :) Paleta bez przegródek to dobra sprawa :)
UsuńJa w sumie nie czuję potrzeby zakupu takiej paletki, bo kupuję cienie "w opakowaniach" albo pojedyncze lub paletki trójki albo czwórki :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) W takim razie nie ma potrzeby :) Moje cienie w większości też były "w opakowaniach", ale dostały nakaz eksmisji :D
UsuńMam ją i szczerze nienawidzę hah właśnie za ten biały kolor ! Brudzi mi się non stop,szalu można dostać ;/ Ale sama w sobie paleta OK !
OdpowiedzUsuńNo niestety, też bym wolała czarną :(
UsuńTo wieczko jest szklane? W czarnych paletach jest z grubego plastiku. Ja cienie Inglota bardzo lubię, a niektóre wrecz uwielbiam. No i do tego to produkt polski, a nie jakas chinszczyzna.
OdpowiedzUsuńNo to teraz mam zagwozdkę :) Macam, macam i może faktycznie to gruby plastik :) Na pewno jest ciężkie, twarde, grube i porządne. Cieni Inglota nie miałam, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii :)
UsuńFajna taka palteka magnetyczna. Cena też nie jest zła :) Kuuuusi :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobała :)
UsuńRównież zakupiłam tą paletę i uważam, że jest najlepsza z możliwych w tym przedziale cenowym i solidnie wykonana, co uchroni cienie nawet podczas podróży:)
OdpowiedzUsuńNo za taką kwotę jest zdecydowanie solidna :)
UsuńKOBO Golden rose też mam w swoich zbiorach :)
OdpowiedzUsuńTo popularny cień :)
UsuńJejku paleta jest wspaniała ;) Słyszałam już o niej, ale teraz jestem jeszcze bardziej przekonana ;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pomogłam :)
UsuńLubię takie gadżety, bo uwielbiam mieć wszystko ładnie uporządkowane :) Gdybym miała taki zbiór cieni to na pewno też bym sobie kupiła taką paletę :)
OdpowiedzUsuńOj tam, mam ich zdecydowanie niewiele :) Paletka bardzo się przydaje :)
UsuńVipera ma w ofercie czarne magnetyczne paletki http://www.viperamagneticplayzone.pl/6-palety-puzzle
OdpowiedzUsuńPalety z przegródkami mnie nie interesują :)
UsuńMam kilka palet Inglota, ale wersji z przedziałkami na cienie. Cieni, które są w pojedynczych opakowaniach nie wyciągam z nich, bo na wyjazdy idealnie nadają się właśnie takie pojedyczne cienie, poza tym szkoda by mi je było uszkodzić. Śliczna ta pelata, choć rzeczywiście biel jest mało praktyczna.
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Ja na wyjazdy zabieram zazwyczaj jakieś małe trio lub osobną małą paletkę (lub nie biorę cieni wcale), więc do użytku domowego ich przemieszczenie mi nie przeszkadza (a wręcz pomaga :)). Ale uszkodzenie cieni to już niestety ryzyko :(
UsuńPodobają mi się takie palety, ale nie dojrzałam do takiej dużej. Mam małą na razie i... rośnie potrzeba na drugą, ale chyba też małą.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, to odpowiednio celować w swoje potrzeby :) Skoro wystarcza Ci mała, to nie ma potrzeby oglądać się za dużą :)
UsuńKusi mnie ta paleta ale na razie nie mam potrzeby jej zakupu :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKtoś kto wymyślił takie palety miał naprawdę niezły pomysł. Mozna tam wsadzić niemal prawie wszystko i świetnie dopasowac zawartość do swoich potrzeb:)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) To nawet nie muszą być tylko cienie, ale i róże i wszelkie inne produkty w wypraskach :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie magnetyczne palety, mogę w końcu poukładać swoje cienie:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie :)
UsuńUwielbiam tą paletkę, posiadam i jestem bardzo zadowolona. Można stworzyć swoją autorską paletę z ulubionymi kolorami cieni, zdecydowanie to do mnie przemawia. No i pomimo tego, że jest biała wcale tak się nie brudzi jak te czarne. ;)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja. Mnie właśnie zastanawiało to oddzielne wieczko. Ja mam paletki z Inglota, ale te mniejsze-otwierane, są leciutkie i jestem bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuń