Osoby, które śledzą mojego bloga dłużej pewnie pamiętają już, że moim odżywkowym ideałem jest Garnier Goodbye Damage - rozpływałam się nad nią TUTAJ, a od tamtej pory w każdej możliwej recenzji odżywki/maski do włosów jest dla mnie idealnym punktem odniesienia (i jak na razie żaden produkt jej nie przebił!). O tym, jak bardzo ją uwielbiam, świadczyć może fakt, że odkąd spróbowałam jej po raz pierwszy - nie było dnia, kiedy by mi jej zabrakło. Zawsze muszę mieć kolejną tubkę w zapasie, a obecnie mam dwie. I choć na co dzień sięgam po Kallosy ze względów ekonomicznych (włosy do pasa = zużywanie odżywek litrami), to odżywka Garnier GD jest dla mnie produktem już tak sprawdzonym, że zawsze przed ważnym wyjściem sięgam właśnie po nią, bo już totalnie wiem, czego się spodziewać. Jest też dla mnie pierwszą pomocą gdy widzę, że moje włosy potrzebują zastrzyku odżywienia. Od jakiegoś czasu czytałam jednak również pozytywne opinie o wersji Oleo Repair i postanowiłam się przekonać, czy jest równie dobra :)

Opakowanie jest takie samo, jak w przypadku GD, miękka tubka stojąca na zatrzasku, dzięki czemu odżywka łatwo spływa ku dozownikowi. Pod koniec zawsze rozcinam opakowanie i wystarcza jeszcze na 2 użycia. Zatrzask chodzi swobodnie - co ciekawe, jeszcze z żadną odżywką Garniera nie miałam problemów z otwieraniem. A mam teraz również szampon (Garnier Fresh) i chodzi tak ciężko, że muszę go otwierać przez ręcznik, bo połamałabym sobie paznokcie... A zatrzask wygląda tak samo ;)

Zapach odżywki jest przyjemny, owocowy, charakterystyczny dla serii Fructis. Przez jakiś czas jest wyczuwalny na włosach w ciągu dnia :) Konsystencja tak jak w GD - gęsta, zwarta, o przyjemnej śliskości podczas rozprowadzania na włosach. Moim zdaniem to sprawia, że są wydajne. Wszystkie rzadsze odżywki, z którymi miałam do tej pory styczność, ubywały w tempie zastraszającym.

Podczas spłukiwania czuć, że włosy są śliskie i rozplątane, bardzo łatwo się rozczesują i są nieco dociążone. Z całą pewnością pięknie błyszczą (jest spora różnica między efektem po tanich Kallosach, a odżywką Garnier - czy to Oleo Repair, czy Goodbye Damage) i ładnie się układają. Ale z przykrością muszę stwierdzić, że Oleo nie dorównała GD pod względem poziomu nawilżenia - po GD czuję, że moje włosy są nawilżone i mięciutkie aż po same końce, zaś Oleo Repair z nieco przesuszonymi końcówkami sobie nie radzi tak dobrze, dopiero serum na końcówki je ujarzmia. Owszem, włosy są nawilżone i miękkie, ale nie jest to efekt aż tak spektakularny jak w Goodbye Damage.


Cena: 8,99 zł w Rossmannie (6,99 zł w promocji)
Pojemność: 200 ml
Podsumowując, jest to bardzo dobra odżywka i niewykluczone, że sięgnę po nią ponownie. Ale nie przebiła mojej ulubionej Goodbye Damage więc jeśli będę miała wybór między jedną a drugą, wybiorę GD.
Ja wolę szampon z tej serii :)
OdpowiedzUsuńSzamponu nie miałam :)
UsuńA moim włosom o wiele bardziej pasuje ta wersja niż GD. :) Składy mają bardzo podobne, ale widocznie gdzieś musi tkwić diabełek :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, czyli coś musi być na rzeczy, nasze włosy potrzebują czegoś, co jest w konkretnej wersji :)
UsuńU mnie też się sprawdziła, bardzo ją lubię :) Mimo to także u mnie- nie przebiła działaniem Goodbye Damage.
OdpowiedzUsuńNo to się zgadzamy w zupełności :)
UsuńBardzo ją lubię! Szampon z tej serii się u mnie nie sprawdził, ale z odżywki jestem zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się u Ciebie sprawdziła :)
UsuńZ Garniera nie mialam jeszcze żadnej odżywki.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować ;) Choć te z Ultra Doux wspominam raczej średnio - były ok, ale bez szału. Fructisy o wiele lepsze na moich włosach.
UsuńJa z Fructisów lubię tylko zapach. Niestety ich działanie nie powala na moich włosach, a nawet jak jest to powierzchowne.
OdpowiedzUsuńSzkoda :( A jaka odżywka się u Ciebie sprawdza?
UsuńUwielbiam tą odżywkę, a szampon z tej serii też jest ok :)
OdpowiedzUsuńBędę pamiętać o szamponie :)
Usuńmiałam i lubiłam, ale muszę spróbować GD jak tak chwalisz :D
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdziła się jeszcze lepiej :D
UsuńNo nie wiem, właśnie ją kupiłam i jakoś nie do końca jestem do niej przekonana. Potrafi obciążyć mi włosy do tego stopnia, że pod koniec dnia wyglądają bardzo źle.
OdpowiedzUsuńNie miałam tej, o której mówisz - GD, jak będę tą kończyć to jej właśnie poszukam, może okaże się lepsza dla moich włosów
Kurczę, jeśli Oleo Repair obciąża Ci włosy, to GD może to zrobić jeszcze bardziej - jest cięższa :(
UsuńNie wiem czy jakakolwiek odżywka byłaby w stanie zdziałać coś na moich suchych i zniszczonych kłaczkach.
OdpowiedzUsuńW czasach, kiedy moje włosy były w opłakanym stanie po rozjaśnianiu, najbardziej pomogło mi regularne olejowanie i podcinanie końcówek, a wtedy to już jakoś poszło. Ważne jednak, by dobrze dobrać olej - źle dobrany może szkodzić zamiast pomagać :)
UsuńCałkiem ją lubię, podobnie zresztą jak GD :)
OdpowiedzUsuńNo to super :)
Usuńoj kuszą mnie odżywki z fructisa już od dawna, ale do tej pory żadnej nie miałam, póki co walczę z nadmiarem produktów do włosów :D
OdpowiedzUsuńU mnie idą tak szybko, że masakra :D
UsuńByłam z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńLubię i kupuję gdy jest w promocji :) zazwyczaj razem z szamponem. Uwielbiam jej zapach ... ;)
OdpowiedzUsuńZapach jest świetny :)
UsuńJak dla mnie obie te odżywki są porównywalne, i GD i Oleo Repair miałam i lubiła.
OdpowiedzUsuńTo nic, tylko się cieszyć, że sprawdzają się obie :)
UsuńSłyszałam o niej i chętnie ją sobie kupię dla spróbowania, właśnie kończy mi się Nivea Long Repair.
OdpowiedzUsuńNivea również lubiłam :)
UsuńMoja skóra głowy ma uczulenie na tą serie niestety :) Zawsze jest łupież
OdpowiedzUsuńSzkoda :( Nie mam problemu z łupieżem i jeszcze żaden produkt mi go nigdy nie wywołał...
UsuńWszystkie Fructisy wywołują u mnie łupież, więc omijam szerokim łukiem ;)
OdpowiedzUsuńNie jesteś jedyna :) Już słyszałam kilka takich opinii (m.in. w komentarzu wyżej) - ja nie mam żadnego problemu z łupieżem (chociaż jednego problemu mi oszczędzono spośród miliona innych :D), więc nie muszę uważać :)
Usuńmuszę koniecznie sprówować
OdpowiedzUsuń:)
Usuńmoje włosy nie lubią garniera
OdpowiedzUsuńSzkoda :( A którą odżywkę lubisz najbardziej?
UsuńZastanawiałam się nad jej zakupem, ale kupiłam inne i najpierw muszę tamte zużyć.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńLubię ją tak jak i szampon z tej serii :)
OdpowiedzUsuńSzamponu nie miałam, może kiedyś wypróbuję :)
UsuńLubię odżywki Garniera. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię te dwie z posta (Oleo Repair, GD), miałam też te z bodajże serii Ultra Doux, ale nie byłam zachwycona :)
UsuńJa z kolei mam w Polsce wersje dodajaca objetosci (w rozowej butelce) ale nie jestem z niej specjalnie zadowolona :/
OdpowiedzUsuńNie miałam tej różowej :( Z tej serii miałam chyba tylko szampon i aktywator gęstości, jeśli dobrze pamiętam. Szkoda, że się nie sprawdziła :(
UsuńJa z Goodbye Damage uwielbiam serum :)! Fajnie działa i ładnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńTeż mam i lubię, choć mam do niego kilka zastrzeżeń :D
UsuńU mnie też lekko lepiej sprawdzała się Goodbye Damage, ale tą też bardzo lubię, ogólnie odżywki Garniera fajnie się u mnie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś zadowolona :) U mnie te Ultra Doux nie są takie dobre... :( Ale Goodbye Damage rewelacja, a Oleo Repair bardzo dobra :)
Usuńpo przeczytaniu recenzji tej odżywki, mam ochotę na wersję Goodbye Damage :D lubię podczas spłukiwania uczucie śliskości i rozplątania włosów ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna zmiana wyglądu bloga Basiu :)
Ja też to uwielbiam :) Spróbuj koniecznie, mam nadzieję, że będziesz zadowolona :)
UsuńDziękuję Ci bardzo :* :* :*
A mnie strasznie uczuliła, pomijam fakt że po jednym dniu włosy już nadawały się do mycia :( Chyba mam pecha do kosmetyków z Garniera :(
OdpowiedzUsuńSzkoda :( No niestety nie ma uniwersalnego produktu dla wszystkich :(
UsuńChyba pierwszy raz widze ją na oczy :D Nie przypominam sobie, abym widziała ją w Rossmanie :)
OdpowiedzUsuńJest, jest :) Już od jakiegoś czasu :)
UsuńOdżywki GoodBye Damage nie znam ale Oleo Repair jest jedną z najlepszych odżywek drogeryjnych
OdpowiedzUsuń