Producentem tego balsamu jest ta sama firma (Herba Studio), która produkuje Tisane, stąd podobieństwo słoiczków i opakowań ;)
Przez długi czas nie zaprzątałam sobie głowy pielęgnowaniem skórek wokół paznokci. I tak rzadko malowałam paznokcie na różne kolory, więc nie czułam potrzeby pełnego pakietu pielęgnacyjnego w tej kwestii. Sytuacja uległa zmianie, gdy zaczęłam korzystać z hybryd - tu nie można sobie pozwolić na posiadanie skórek, bo pokrycie ich hybrydą spowoduje, że manicure się nie utrzyma (odpadnie w jednym płacie, ponieważ powietrze i woda dostaną się pod warstwę lakieru i spowodują utratę przyczepności). Siłą rzeczy zaczęłam o nie dbać i zaczęły się schody - czym rozpuścić, odsuwać czy wycinać, czym pielęgnować ;) Dziś poruszę kwestię ostatnią :)

Balsam znajduje się w małym, plastikowym, odkręcanym słoiczku - takim samym, jak w przypadku Tisane. Od nowości zapakowany w kartonowy blister - dzięki temu nie ma możliwości, żeby dostać zmacany produkt :) Dodatkowo świeżość zapewnia sreberko pod zakrętką, więc ochrona pełną parą ;)


Zapach jest przyjemny, subtelny, typowo kremowy bez niczego charakterystycznego.
Konsystencja jest bardzo specyficzna i nie spotkałam się z taką w żadnym dotychczas stosowanym kosmetyku. Niby jest to balsam, ale tak bym tego nie nazwała. Bliżej mu do masełka, ale jest bardzo twarde, ciężko idzie rozpuszczanie się pod wpływem ciepła, więc jest to coś pomiędzy masełkiem a woskiem. Podczas próby nabrania na opuszek, palec ślizga się po powierzchni i prawie nic na nim nie zostaje, trzeba się mocno namęczyć. Kiedy wierzchnia warstwa trochę się wyrobi, idzie to łatwiej, ale wówczas dużo produktu ląduje... pod paznokciem, a tego szczerze nienawidzę. Nakładam więc ten balsamo-masełko-wosk na dwa sposoby - patyczkiem kosmetycznym, bądź zeskrobuję odrobinę za pomocą plastikowej szpatułki i wówczas z tej szpatułki nabieram trochę opuszkiem, a następnie wcieram w skórki i/lub paznokieć.

Dlaczego nie zawsze wcieram w paznokieć + skórki w pakiecie? No właśnie z powodu hybryd. Wcieranie balsamu w lakier nie ma żadnego sensu, więc balsamu używam na co dzień do skórek, a dodatkowo po ściągnięciu hybryd na całą powierzchnię paznokcia, by dać płytce dawkę odżywienia.
Paznokcie z natury rosną mi dość szybko, więc na pobudzenie wzrostu nie liczyłam (i go nie odnotowałam, ale może u kogoś, kto by się z tym borykał, byłoby to zauważalne). Z całą pewnością mogę jednak stwierdzić, że balsam jest bardzo treściwy, bogaty i daje porządny zastrzyk odżywienia paznokciom oraz skórkom. Z uwagi na swoją treściwą (ale nie tłustą jak oliwka do paznokci) konsystencję nie polecałabym używania wtedy, kiedy pracujecie z papierem - coś piszecie i tak dalej, bo mogłoby się to skończyć ubrudzeniem kartek. ale podczas pracy przy komputerze w niczym nie przeszkadza. Nawet po moczeniu w acetonie (w celu zdjęcia manicure) daje sobie radę i nie odczuwam potrzeby nakładania czegoś jeszcze. Początkowo przesuszone, zbielone skórki stają się zmiękczone i nawilżone. Również paznokciom nic nie dolega, mimo regularnego kontaktu z acetonem, także balsam oceniam na mocną, szkolną "piątkę".


Pomimo, że działanie balsamu jest bardzo dobre i naprawdę nie mogę się do niczego przyczepić, to mogę się jednak przyczepić do walorów użytkowych - połączenie wąskiego słoiczka z woskowatą konsystencją oznacza ogrom produktu pod paznokciem. Tego chyba nikt nie lubi, więc pozostaje nabieranie szpatułką, patyczkiem kosmetycznym, bądź czymś podobnym. Być może akurat w tym przypadku lepszy byłby sztyft do paznokci? Konsystencja i tak jest stała, twardawa, więc nie byłoby problemu z utrzymaniem "pionu" przez sztyft, a aplikacja na pewno byłaby przyjemniejsza. Dodam jeszcze, że nawet nabieranie patyczkiem wymaga jeszcze dokładnego rozsmarowania, bo balsam nabiera się w postaci takich woskowatych kawałków:

Używanie zajmuje więc chwilę czasu, ale efekty są jak najbardziej w porządku.
Nie jest to produkt odpowiedni dla zabieganych ;)
Nie jest to produkt odpowiedni dla zabieganych ;)
Cena: 10,49 zł (apteka Dbam o Zdrowie)
Pojemność: 4,5 g
Nie wiedziałam że wydali coś takiego, ale balsamik do ust bardzo lubię :).
OdpowiedzUsuńBalsam do paznokci jest z całą pewnością mniej znany :)
UsuńUżywam tego produkty od tygodnia i sama nie wiem co o nim myśleć :) Nie mogę się zmusić do codziennego używania.
OdpowiedzUsuńTreściwa konsystencja Ci w tym przeszkadza?
UsuńNa szczęście nie mam większego problemu ze skórkami :)) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSzczęściara :) Pozdrawiam :)
UsuńSłyszałam o tym produkcie trochę pozytywów i mam na niego chrapkę. Moje pazury też mają często kontakt z acetonem i skórki bywają przesuszone, więc jak najbardziej przydałoby im się porządne nawilżenie ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że również będziesz zadowolona :)
Usuńkolejny fajny produkt, w sklepie pomyslalabym ze to balsam do ust
OdpowiedzUsuńDo złudzenia podobny, to prawda :)
UsuńFajny balsamik, chociaż wygląda jak kosmetyk do ust :) Ja dbam o pazurki odzywkami w formie lakieru oraz gdy kremuję ręce to skórki i płytka paznokcia też dostaje troszkę dobroci :)
OdpowiedzUsuńTakie odżywki w formie lakieru są bardzo wygodne. Krem też dużo daje, to prawda :)
Usuńmiałam - moje skórki i paznokcie wolą jednak olejki...
OdpowiedzUsuńSama robisz mieszanki czy używasz czegoś gotowego? Z takiej płynnej formy znam tylko Evree, ale dopiero kupiłam, więc recenzja musi poczekać :)
Usuńmam gotową mieszankę z golden rose, ale wcieram w paznokcie też olejki i oliwki, których używam na twarz, włosy i ciało :)
UsuńA, rozumiem :) Dziękuję :)
UsuńO to już druga dobra recenzja tego produktu :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMam i lubię :)
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś zadowolona :)
UsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMiałam ten balsam, ale nie przypadł mi do gustu. Wolę olejki :)
OdpowiedzUsuńPolecisz jakiś? :)
UsuńUżywałam oleju pomarańczowego do skórek i paznokci marki Floresan i byłam bardzo zadowolona, ale może być problem,żeby kupić go stacjonarnie.
UsuńPrzyznam szczerze, że nie kojarzę tej marki. No ale olejków jest tyle, że na pewno da się zastąpić czymś łatwiej dostępnym, choćby oliwką dla mam Babydream, olejkami Evree itp. :)
UsuńSwego czasu miałam podobne masełko z Burt's Bees cytrynowe i działało fantastycznie ale pod warunkiem że było się systematycznym. Problem suchych skórek jak i cała kondycja paznokcia była widocznie poprawiona:)
OdpowiedzUsuńSystematyczność jest potrzebna w chyba każdym produkcie pielęgnacyjnym :) Super, że tamto masełko się u Ciebie dobrze spisało, przyznam szczerze, że nie znam tej marki :)
UsuńMyślę, że sam olejek rycynowy bardzo dobrze by się sprawdził:)
OdpowiedzUsuńNa pewno :) Tyle, że rycyna jest dość uciążliwa w stosowaniu z uwagi na swoją gęstość i tłustość :)
Usuńciekawy produkt :) ale nie wiem czy by mi się chciało tyle czekać ;p
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Ale w pielęgnacji skórek to raczej nieuniknione :)
UsuńCzytałam gdzieś niedawno o tym balsamie i ciągle zapominam zajść po niego do Hebe:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jest w Hebe :)
UsuńWidziałam go w Naturze, ale chyba nie chciałoby mi się z nim męczyć ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) No ale produkty do skórek i paznokci zazwyczaj są takie treściwe :)
UsuńCzytałam dużo pozytywnych opinii o tym produkcie. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńproszę o bardziej konstruktywne komentarze niż reklama...
UsuńUwielbiam Tisane w słoiczku tego producenta. Ten balsam również miałam, ale niespecjalnie skradł moje serce. Moim ukochanym balsamem tego typu jest słynne masełko cytrynowe Burt's Bees.
OdpowiedzUsuńJuż ktoś pisał wcześniej o Burt's Bees, przyznam szczerze że pierwszy raz (teraz drugi) słyszę o tym masełku :)
Usuń