Wiem, że wygląda to dziwnie, że za każdym razem mam inne tło do zdjęć, ale czasem korzystam ze zdjęć "archiwalnych", robionych wcześniej (zazwyczaj od nowości), a czasem robię nowe zdjęcia na bieżąco :) Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)
Róż do policzków Bourjois można już bez wątpienia nazwać produktem kultowym. Któż o nim nie pisał, któż się nim nie zachwycał? No ale właśnie, czy aby na pewno są to tak cudowne róże, by do nich wzdychać? Zaraz się przekonamy :)
Róż do policzków Bourjois można już bez wątpienia nazwać produktem kultowym. Któż o nim nie pisał, któż się nim nie zachwycał? No ale właśnie, czy aby na pewno są to tak cudowne róże, by do nich wzdychać? Zaraz się przekonamy :)

Róże znajdują się w uroczym, maleńkim opakowaniu z magnetycznym zamknięciem. Wystający okrągły element z przodu zdecydowanie ułatwia otwieranie, więc nie stanowi ono żadnego problemu - takie proste, a takie funkcjonalne ;) Napisy nie są trwałe, wystarczy przejechać paznokciem/czymś ostrym by się starły. W środku znajduje się śmieszny, zakrzywiony mini pędzelek, który (jak można się domyślić) jest do niczego :P Jest również mini karteczka informacyjna ;)





Odcieni jest taaaaaak wiele, że naprawdę ciężko się zdecydować ;) Mój wybór padł na nr 33 - Lilas D'or, jest to piękny, delikatny róż ze złotą poświatą (i niestety oprócz tego widocznymi, niemałymi drobinkami). Przepiękny kolor w sam raz na co dzień. Choć może się wydawać ciut cukierkowaty na zdjęciach poniżej, to w praktyce taki nie jest.


Róże te mają tak charakterystyczny zapach, że nie da się ich do niczego porównać, to po prostu słodki i pudrowy zapach różu Bourjois :)) Jest on bardzo intensywny, co było dla mnie na początku zaskoczeniem ;)
Ale jeżeli chodzi o nabieranie, to niestety muszę ponarzekać. Naczytałam się przed zakupem, że z tym różem nie da się przesadzić bo jest taki delikatny i nabiera się w niewielkiej ilości, a tu na początku pigmentacja była tak szałowa, że ciągle robiłam sobie nim plamy! Zawsze musiałam pędzlem odciskać nadmiar na dłoni i dopiero nakładać na twarz, byłam w szoku skąd się wzięły te opinie. Po jakimś czasie róż skamieniał i kompletnie przestał się nabierać !! Mocno zwartym pędzlem musiałam jeździć po tym różu "na chama" żeby w ogóle nabrać cokolwiek! Dosłownie ze skrajności w skrajność. Nawet jak chciałam nabrać sobie trochę palcem do swatcha, to było to trudne. Okazało się, że jest na to sposób. Zdezynfekowaną plastikową szpatułką zeskrobałam wierzchnią warstwę różu (tak dosłownie odrobinkę) i... róż ponownie zaczął się nabierać jak szalony ;) Z jednej strony - produkt uratowany. Z drugiej jednak - kto normalny skrobie róż by móc go jakkolwiek używać?
Wydajność jest powalająca, bo mam go prawie rok i kompletnie nie widzę ubytku (dodam jednak, że nie maluję się nim codziennie). Jego raczej nie da się zużyć :P
Wydajność jest powalająca, bo mam go prawie rok i kompletnie nie widzę ubytku (dodam jednak, że nie maluję się nim codziennie). Jego raczej nie da się zużyć :P
Róż ma na moich licach przyzwoitą, choć niepowalającą trwałość - ok. 5-6 godzin, potem traci swą intensywność.
Na zdjęciu poniżej swatche robione od nowości - moment powalającej pigmentacji :P
Starałam się uchwycić te złote drobinki.
Starałam się uchwycić te złote drobinki.


Tutaj porównanie ze Sleek Rose Gold:

A to zostało wykonane później - gdy róż skamieniał i musiałam włożyć 100% energii w to, by w ogóle go nałożyć na dłoń - na zdjęciu poniżej KILKA warstw!
Nie jest to produkt bez wad. Był taki moment, że chciałam go wyrzucić - wtedy, gdy w ogóle nie chciał malować (na cholerę się męczyć?). Obecnie został uratowany i ponownie współpracuje mi się z nim dobrze. Kolor jest piękny, ale drobinki mi przeszkadzają. W Sleeku Rose Gold przynajmniej jest to jednolita perła, a nie różowy kolor + brokat.
Cena (podklinkowana - kliknij, by przejść do sklepu):
Rossmann 50,99 zł (inny odcień)
ezebra 28,30 zł
LadyMakeUp 44,90 zł
eKobieca 25,99 zł
Rossmann 50,99 zł (inny odcień)
ezebra 28,30 zł
LadyMakeUp 44,90 zł
eKobieca 25,99 zł
Pojemność: 2,5 g
Cena z Rossmanna wydaje mi się... skandaliczna. Masakra, 51 zł za róż, który robi takie rzeczy? Nie, nie dam tyle. Za mój egzemplarz zapłaciłam niecałe 21 zł rok temu w eKobieca. I nawet to jest cena za wysoka ;) To już wolę róże Essence bądź Catrice. Makeup Revolution też podobno są super (jeszcze nie miałam okazji się przekonać), a kosztują grosze.
Myślę, że nie skuszę się na kolejny egzemplarz. Chyba, że coś mi strzeli do łba i jakiś odcień totalnie mnie sobą zauroczy. I na pewno w cenie promocyjnej...
Macie podobne odczucia do moich?
Bo do tej pory naczytałam się tylu zachwytów na temat tego różu, że aż dziwnie się czuję, krytykując go :P
Dajcie znać :)
Bo do tej pory naczytałam się tylu zachwytów na temat tego różu, że aż dziwnie się czuję, krytykując go :P
Dajcie znać :)
Nie lubię za bardzo różów, które zawierają w sobie drobinki.
OdpowiedzUsuńAle co przykuło moją uwagę na zdjęciu to Twoje przepiękne, długie rzęsy <3
Buziaki :*
Ja też nie lubię, więc jestem rozczarowana z kilku powodów, łącznie z tym :)
UsuńA dziękuję, dziękuję :*
Ja dla mnie ma zbyt bardzo dużo drobinek w sobie. Wolę róże zgaszone, bez dodatkowej poświaty.
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę się nie zgodzić :) Masz rację :)
UsuńA, jeszcze jakby co, on chyba występuje w różnych wykończeniach :)
UsuńKiedyś bardzo mnie kusił, ale już mi przeszło. Nie lubię takich błyszczących drobinek :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że on występuje w różnych wykończeniach, ale nie dam sobie ręki uciąć :)
UsuńO, to to to! Też uważam, że te róże są beznadziejne :/ Albo zmienili formuły "ulubionych róży Polek" jak to znamienicie zostały ochrzczone, albo one zawsze były takie tragiczne :/
OdpowiedzUsuńTeż Ci tak skamieniały? :( Nie wiem, może to kwestia tego że kiedyś nie było w czym wybierać, to pewnie były jedne z nielicznych różów na rynku więc brało się to co było :)
UsuńTak, po stokroć kamień :/
UsuńA próbowałaś zeskrobać górę? Pomaga, choć to nie do pomyślenia dla mnie - skrobać róż by móc go używać :D
UsuńJa mam odcień 95 i jest rewelacyjny, kupiłam go w promocji i zamiast 50zł, zapłaciłam 25zł więc opłacało się! :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś zadowolona :)
UsuńKolory ładne :) Nie miałam tego różu, więc nie mam jak się odnieść do jego działania :)
OdpowiedzUsuńA planujesz zakup, czy jednak Cię nie kusi? :)
UsuńMam ten odcień od X czasu i zużycia nie widzę. Bardzo go lubię, szkoda, że u Ciebie się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńHmmm to nie jest tak, że się kompletnie zupełnie nie sprawdził :) Ale ma takie wady, że przy tej cenie są dla mnie trudne do wybaczenia :)
UsuńW mojej kosmetyczce to jeden z najgorszych różów. Kosmiczna cena w Rossmannie, zerowa pigmentacja (mojemu nawet skrobanie nie pomaga, muszę używać twardego pędzla, żeby go nabrać), trwałość kilka godzin. Ma tylko piękny zapach. :) Aha, a tego pędzelka śmiesznego używam do nakładania rozświetlacza na kości policzkowe, polecam! :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję, szkoda że nawet skrobanie nie pomaga, może mnie też to czeka że z czasem skamienieje znowu i nie da rady go odratować :P Wtedy to już chyba pójdzie w kubeł. Wypróbuję, dzięki :D
UsuńTo prawda - ten róż się nie kończy ;) Mam go ponad rok i marzę już, żeby spróbować czegoś innego, ale nie ze względu na to, że jestem niezadowolona, po prostu lubię zmiany. U mnie z kolei na początku nie chciał się nabierać na pędzel i też trochę go poskrobałam. Teraz jest ok. Zastanawiam się też po co dołączają ten dziwny pędzelek. Próbowałam nim nakładać ten róż... zupełnie bez sensu...
OdpowiedzUsuńSpełnij swe pragnienie i wypróbuj czegoś nowego :) Jak mawia maxineczka - kolorówki się nie zużywa, tylko używa :)
UsuńNiezbyt lubię róże, ale słyszałam o tych z Bourjois, że są świetne.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tych wszystkich zachwytów :)
UsuńRóży nie używam chyba, że na powieki ;)
OdpowiedzUsuńTeż dobry sposób :)
Usuńpodoba mi się ten róż :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKurcze, nie znoszę tego różu, choć moja mama wprost go uwielbia. Miałam ten sam odcień co Ty i niestety dałam go po jakimś czasie mamusi. Mój egzemplarz był niezwykle twardy. Nabieranie go było katorgą, choć sam odcień jest bardzo gustowny. W moim odczuciu ten róż jest beznadziejny i ten pudrowy zapach...Nie polecam, szkoda pieniędzy.
OdpowiedzUsuńTyle osób już potwierdziło, że te róże tak kamienieją, że to nie może być kwestia wadliwego egzemplarza, te róże tak po prostu mają :/ U mnie po zeskrobaniu wróciła jego żywotność no ale to jednak zdecydowanie nie jest normalne... Zapach mi akurat nie przeszkadza :)
UsuńPiekny róż,nie ty pierwsza go chwalisz jednak ceny z za róż potrafią powalić :/
OdpowiedzUsuńChyba tak do końca jednak nie chwalę... ;)
UsuńPiekny róż,nie ty pierwsza go chwalisz jednak ceny z za róż potrafią powalić :/
OdpowiedzUsuńOgólnie te róże bardzo mi się podobają, choć ich zawartość nie jest raczej dla mnie ;-) Kiedyś jeden miałam i oddałam teściowej, ale z sentymentem wspominam sam zapach :-)
OdpowiedzUsuńZ jakiego powodu oddałaś? :) Zapach faktycznie dość wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju :) Ale chyba wolałabym lepszy efekt zamiast tego :)
UsuńKolorek bardzo mi się podoba! W dodatku ma takie delikatne złote drobinki :)) Coś dla mnie, choć nie powiem za 50zł to bym odpuściła;)
OdpowiedzUsuńZa 50 zł to jest jakaś kpina niestety :( Całe szczęście że zapłaciłam ponad dwa razy mniej...
UsuńNie dałabym 50 zł za róż w którym są złote drobinki, bo u mnie się w ogóle takie nie sprawdzają :/
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że dałam ponad 2 razy mniej :D Ale faktycznie to nie jest to :(
Usuńpotwierdzam, tego różu nie da się zużyć. swój wyrzuciłam po jakiś pięciu latach częstego stosowania, bo w pewnym momencie zaczęły mnnie po nim swędzieć policzki. i jeszcze nie powiedziałam w temacie ostatniego słowa, bo mam na oku inny odcień :P
OdpowiedzUsuńKtoś na wizażu w wątku Rossmanna pisał kiedyś, że zużył ten róż, ale coś mi się nie chce wierzyć :P Chyba że ta osoba używała go całe życie, nie patrząc na termin ważności :D A nie płatał Ci takich figli z tym twardnieniem? Dużo osób w komentarzach potwierdziło, że też tak miało
Usuńnie stwarniał mi tak, żebym nie mogła nabrać go na pędzel, ale miałam inny kolor o innym wykończeniu (duochrom bez dużych drobinek)
UsuńByć może wykończenie ma tu jakieś znaczenie bądź coś grzebali w formule... :)
UsuńNiby podobają mi się niektóre z dostępnych odcieni, ale cena mnie zniechęca. Zostanę przy tanim i sprawdzonym różem Wibo.
OdpowiedzUsuńLubiłam róż Wibo :) Rzeczywiście na rynku jest obecnie tyle fajnych produktów, że nie trzeba się ograniczać do takich drogich - tym bardziej, że ten nie jest bez wad :(
UsuńMam kolorek 34 - dostałam tester przy zakupach w Hebe. Odcień jest cudowny ale ja nie mogę znieść tego silnego zapachu!:/ Dla mnie jest baaardzo intensywny i okropnie mnie drażni, wręcz dusi, przez co biedaczek leży sobie samotnie schowany. Szkoda, bo kolory są piękne.
OdpowiedzUsuńOjej, to szkoda że zapach aż tak Ci przeszkadza :( Rzeczywiście jest intensywny, choć dla mnie nie jest uciążliwy :( Ale jak masz takie cudowności z Amilie i AM, to nie musisz się już oglądać za zapomnianym Bourjois :D Ja po niego też sięgam już sporadycznie za to, jakie robi mi figle :/
UsuńNie wiem co mi jest, ale czasami tak reaguję na jakieś intensywne zapachy, jednak na brak różów nie mogę narzekać :D PS: wczoraj miałam jakieś problemy i nie mogłam sprawdzić, czy goszczę tu u Ciebie na stałe czy nie ;p Dzisiaj wszystko gra i z przyjemnością się u Ciebie rozgaszczam :) Dziękuję również za dołączenie do grona moich szanownych gości i za miłe komentarze! :)
UsuńZapomniałam dodać, że jestem pod ogromnym wrażeniem stażu na blogerze :) Gratuluję!:)
UsuńOtóż to, nie ma co się męczyć z dziadem skoro masz takie cudowności :D
UsuńBlogger czasem miewa różne problemy, ja ostatnio też chciałam kilka rzeczy pozmieniać i kompletnie nie szło się z Bloggerem dogadać :/
Jest mi bardzo miło, że zostaniesz u mnie na dłużej! A jeśli chodzi o subskrybowanie Twojego bloga to muszę też przyznać, że ostatnio subskrybuję różne blogi coraz rzadziej, skupiam się na takich, które faktycznie mi się podobają bo wcześniej miałam ich tyle, że nie nadążałam z czytaniem albo tematyka mi średnio leżała :) Tym bardziej cieszę się, że powstają takie ciekawe miejsca w sieci :)
Pozdrawiam Cię ciepło :)
A jeśli chodzi o staż... Niestety było kilka przerw w blogowaniu :( No ale już troszkę tu goszczę :D Lepiej nie zaglądaj do pierwszych postów, zdjęcia robiłam tosterem :D
Usuń:D Dziękuję, że mój blog przypadł Ci do gustu! To dla mnie wielkie wyróżnienie!:) Nie przejmuj się starymi zdjęciami! Teraz technika narzuciła nam wszystkim wysoki poziom i jakość;) Dzięki starym postom widać jak Twój blog się rozwija!:)
UsuńDziękuj sobie, że tak fajnie go prowadzisz :D Nie przejmuję się (zbytnio :P), no ale różnica jest widoczna, zdecydowanie :) Teraz też nie robię zdjęć lustrzanką lecz zwykłym kompaktem, w dodatku nie należącym do mnie tylko do narzeczonego, ale "jakoś" to wygląda, lepiej niż kiedyś :) W ogóle wtedy miałam inny pomysł na blogowanie niż teraz, inny sposób pisania recenzji... :) Masz rację!! :)) Cieszę się, że tu zostaniesz, miło mi :)
UsuńMam najbezpieczniejszy odcień 95 i bardziej szalony 22. Podobny do 33, ale bardziej... czerwony i z delikatniejszym brokatem. Daje cudowny efekt zdrowej, wypoczętej, naturalnie zaróżowionej cery, idealnie zgrywa się z moją kolorystyką. Psioczę na zapach, drapię skorupkę trzonkiem pędzla żeby w ogóle móc się nim pomalować, ale efekt rekompensuje te męczarnie ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż z efektu jesteś zadowolona :) Bo to rzeczywiście nie jest zbyt przyjemne tak się z nim męczyć
UsuńŁadny kolor :))
OdpowiedzUsuńŁadny :)
UsuńKolor jest bardzo ładny :) Ale ja wolę bronzery :)
OdpowiedzUsuńMożna używać różu i bronzera jednocześnie, je się aplikuje w inne miejsce :) Bronzery też lubię :)
UsuńKolor jest piękny, ale za różami Bourjois nie przepadam, ciężko się z nimi pracuje ;/
OdpowiedzUsuńZnam to doskonale :)
UsuńMam jeden róż Bourjous i niestety dopiero w domu w normalnym świetle zauważyłam że ma czerwone tony. I również wystąpił problem z nakładaniem. Bardzo podoba mi się odcień 34 ale jakoś boję się do nich wrócić.
OdpowiedzUsuńŚwiatło drogeryjne niesamowicie przekłamuje kolory. Ostatnio kupiłam cień z Kobo, po czym w domu okazało się, że mam niemal identyczny z My Secret... A w drogerii wyglądał kompletnie inaczej. Nie ma co się męczyć z dziadostwem :)
UsuńNiestety takie róże podkreślają niedoskonałości, dlatego zawsze wybieram te o wykończeniu matowym. Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńNiestety to prawda :( Rozumiem w pełni, maty są na co dzień bardziej bezpieczne :) Również pozdrawiam ciepło :)
UsuńKiedyś uwielbiałam te róże i nigdy nie miałam problemów z ich aplikacją, ale możliwe, że przez ostatnie kilka lat zmienili ich formułę. Na dodatek miałam kilka różnych odcieni :) Szkoda, że z Twoim egzemplarzem ciężko się współpracuje, bo odcień sam w sobie jest fajny :)
OdpowiedzUsuńByć może tak jest, dużo osób się skarży na to, że kamienieją, więc to nie tylko moje spostrzeżenie :)
UsuńMiałam ten róż i o matko! Jak on mi nie leżał! Ten brokat, do tego jest twardy jak kamień i warto też wspomnieć, że to jedyny produkt, w trakcie mojej makijażowej kariery, po którym pojawiły mi się zaskórniki :/ (wiem na 100%, że to od niego, bo były tylko tam, gdzie był uzywany). Oddałam paskudę czym prędzej!
OdpowiedzUsuńNo to piąteczka, zgadzam się absolutnie - tyle że na szczęście nie porobił mi zaskórników :)
UsuńMam jeden róż tej marki i swego czasu szalenie go lubiłam. Obecnie mam inne róże i wolę matowy efekt, ale róż ten zawsze będzie mi się kojarzył z moją mamą. Ona całe lata temu używała właśnie różu Bourjois. Swoją drogą nie wiem czy da się go w ogóle zużyć ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie da się :))) Generalnie też wolę mat albo satynę, ale ten mnie urzekł :) Szkoda, że z innymi aspektami okazało się różnie :P
UsuńJa posiadam od 3 lat kolorek Sienne85 którego używam praktycznie codziennie i nie będę dziada skończyć :D , ale uwielbiam! :) To mój nr 1 wśród róży, jest matowy o co w różach Bourjois trudno... Zdradzam go czasami z ostatnio zakupionym różem z Inglota, to tak między nami :)
OdpowiedzUsuńNikomu nie powiem :D
UsuńZgodzę się za taką cenę coś takiego, jakiś żart! Ja sama używam znacznie tańszego różu, ale wydaje mi się, że jednak lepszego pod wieloma względami marki Butterfly, polecam wypróbować po tej wojnie z Bourjois :)
OdpowiedzUsuńI niestety wiele osób podziela tą opinię, że u nich też się tak działo, więc to nie jest mój jednostkowy wymysł :( Różów Butterfly nie miałam, może kiedyś ;)
Usuń