Denkowa sinusoida trwa :) Raz zużycia są duże, raz minimalne... No ale to normalne :) Maj nie obfitował w zużycia, dlatego dzisiejszy post raczej szybki :)

1. Odżywka do włosów Petal Fresh Aloe&Citrus - okazała się znacznie mniej wydajna niż szampon, którego mam jeszcze sporo, a przeważnie używałam tych dwóch produktów w duecie. O ile szampon bardzo mi się spodobał, to odżywka jest po prostu dobra, być może do niej wrócę, być może nie. Skład ma przepiękny, cenę do przełknięcia, ale mimo wszystko na moich włosach znacznie lepiej spisuje się Garnier Goodbye Damage.
Nie wiem czy zagości u mnie ponownie
2. Żel pod prysznic Avon Senses Refreshing Lagoon - otrzymany w prezencie. Ogólnie za większością kosmetyków Avonu nie przepadam, ale ten żel jest naprawdę udany. Bardzo dobrze się pieni, więc wystarczy odrobina - mała buteleczka 250 ml wystarczyła na długo. Oprócz tego ma świetny, bardzo świeży i dodający energii zapach. Nie odnotowałam żadnych walorów pielęgnacyjnych, ale szkodzić też nie szkodzi. Bardzo przyjemnie mi się go używało :)
Nie wiem czy zagości u mnie ponownie - ciągle mam coś innego pod prysznicem :)
3. Pianka antybakteryjna Flos Lek Anti Acne - o matko, jak ja ją męczyłam, żeby zużyć. Wszystko jest w niej złe, począwszy od pompki która zacina się tak mocno, że raz złamałam na niej paznokieć tuż przy samej skórze (bolało...), aż do ultra wysuszającego działania, które sprawiło, że nie byłam w stanie jej używać do twarzy. Zużyłam ją do mycia pędzli i w tym celu sprawdzała się naprawdę dobrze. Okazała się piekielnie wydajna, bo zużywanie jej trwało kilka miesięcy.
Nie zagości u mnie ponownie
4. Tonik BHA 2%, receptura bezalkoholowa z ZSK (klik) - butelka jest pełna, bo ukręciłam już sobie kolejną porcję w tym samym opakowaniu z atomizerem, ale w maju zdenkowałam taką buteleczkę. Chcąc podtrzymać efekt kwasów na twarzy po sezonie jesienno-zimowym, postanowiłam dla odmiany pokombinować z BHA w czasie, kiedy skóra odpocznie sobie od AHA przed kolejnym sezonem. Moja cera jest skłonna do trądziku, mam zanieczyszczone pory przy nosie, więc kwas salicylowy wydał mi się świetnym pomysłem. Podchodziłam do tego toniku bardzo entuzjastycznie, naczytałam się wcześniej, jak to salicyl świetnie oczyszcza pory i takie tam. Niestety - używam tego toniku od dokładnie 11 marca, więc prawie 3 miesiące, a nie widzę ŻADNYCH efektów. Skóra nie jest oczyszczona, pory jak były zanieczyszczone, tak są nadal, nie wyskakuje mi mniej niespodzianek, a jak już wyskakują to wcale nie goją się szybciej. Jestem strasznie zawiedziona i przyznam szczerze, że już nie wiem, czy będę robić trzecią porcję. Być może przydałoby się wyższe stężenie, ale pierw muszę zainwestować w coś, co pomoże mi rozpuścić kwas - np. Polysorbate 80
Nie wiem czy zagości u mnie ponownie - musi się chyba wydarzyć jakiś cud
5. Płatki Lilibe - jak zawsze niezastąpione :P
Mam już kolejne opakowanie :)
6. Olej macadamia Ol'Vita - bardzo udany olej, choć mocno treściwy i na pewno nie należy do lekkich! Sprawdził się jako dodatek do kremu/dodatek do maseczek/do olejowania włosów (w misce). Niestety etykieta, jak widać, nie przeżyła kontaktu z olejem, a na początku wyglądała tak ładnie ;)
Nie wiem czy zagości u mnie ponownie - jest jeszcze tyle olejów i olejków do przetestowania :D
7. Eyeliner My Secret Glam Specialist - stary, przeterminowany, a od samego początku tak niedelikatny, że wyżerał powiekę...,
Nie zagości u mnie ponownie, chyba nawet jest już niedostępny
8. Serum antybliznowate, ukręcone własnoręcznie na hydrolacie różanym, z zawartością 14% glukonolaktonu (kwas PHA), 5% witaminy B5 (niacynamid), 4% kwasu kojowego, 3% glukozydu ketonu malinowego, 2% arbutyny, 2% ekstraktu z lukrecji, 1% ekstraktu z papai, 1% ekstraktu z zielonej herbaty + 10% kwasu hialuronowego, 2% d-Panthenolu, zakonserwowane FEOG-iem, z dodatkiem ok. 10 kropli olejku cytrynowego.
Używam od 18 lutego (miesiąc dłużej niż tonik BHA), ale moje odczucia są mieszane. Co prawda świeże przebarwienia znikają szybciej, ale starsze pozostały niemal nietknięte, a to już przecież 3,5 miesiąca, coś się powinno zacząć dziać :( Serum używa się przyjemnie, na początku mnie przesuszało na wiór, ale skóra się przyzwyczaiła i już nie mam z tym problemu. Ma dziwny zapach, ale szybko się ulatnia, więc nie ma problemu. Jest też ciut lepkie, ale to "zasługa" glukonolaktonu. Nie wiem, czy będę kręcić kolejną porcję, niektóre półprodukty zaczynają mi się kończyć, a do tanich nie należą. Prawdopodobnie ukręcę ciut uboższą wersję lub zrobię jakiś uboższy tonik zamiast BHA, a wprowadzę serum antyoksydacyjno-rozjaśniające z kwasem alfa liponowym.
Nie wiem czy zagości u mnie ponownie
To by było na tyle :D
Rzeczywiście małe denko, podobnie jak moje w tym miesiącu
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, też u Ciebie malutkie denko :) No ale tak to czasem bywa, raz większe raz mniejsze, zależy ile się akurat produktów kończy :)
UsuńŻele senses często dorzucam do Avonowych zamówień - dobrze myją, ładnie pachną i są tanie :)
OdpowiedzUsuńMałe, ale ciekawe denko :)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten tonik z kwasem :)
OdpowiedzUsuńwow, pianka z flosleku, to faktycznie małe piekiełko, nigdy jej nie miałam, ale będę się wystrzegać :)
OdpowiedzUsuńOj szkoda, że prawie wszystkie produkty takie niepewne i, że nie znalazłaś żadnej perełki :)
OdpowiedzUsuńNiby mało, ale zawsze coś :)
OdpowiedzUsuńcoś tam jednak ubyło i można myśleć nad zakupami :D miałam kiedys jeden żel z avonu okropnie wysuszył mi skóre :(
OdpowiedzUsuńtylko płatki lilibe znam :P
OdpowiedzUsuńZnam ten żel Avonu :)
OdpowiedzUsuńA myślałam, że Pianka antybakteryjna Flos Lek Anti Acne sprawdzi sie lepiej. :D
OdpowiedzUsuńKażde denko się liczy :)
OdpowiedzUsuńI tak lepiej niż u mnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te żele pod prysznic z Avonu. Zawsze jakaś butelka gości w łazience ;)
OdpowiedzUsuńMialam szampon Petal fresh z tej serii i faktycznie jest super ;)
OdpowiedzUsuń