Moja historia z zakupem tego tuszu jest bardzo prosta - przeczytałam liczne pochwały, kupiłam i leżał, czekając na swoją kolej. Po prostu :) Niestety nie zagości u mnie ponownie ;)

Tusz znajduje się w niewielkim, srebrnym opakowaniu z różowymi napisami. Mój egzemplarz był zaklejony taśmą klejącą, więc przepraszam za jej widoczne i nieestetyczne ślady...



Szczoteczka silikonowa, długa, niezbyt gruba, o stożkowym kształcie - zwęża się ku końcowi. Dzięki temu łatwo dotrzeć do rzęs w kącikach. Grzebyczek z założenia powinien dobrze rozczesywać rzęsy, w praktyce są lepsze i gorsze dni. Niewiele różni się wielkością od tej z Lovely, więc z czasem zaczęłam używać właśnie tamtej do aplikacji tuszu (ale bez obaw, na wszystkich zdjęciach używałam "oryginalnej" od My Secret, inaczej byłoby to oszustwo :P), bo operuje mi się nią znacznie lepiej.

Niestety jestem strasznie zawiedziona tym tuszem. Dość mocno się osypuje, wyczesywanie oznacza multum grudek, a nawet jeśli aplikowałam go szczoteczką od Lovely (i rozczesywanie nie było konieczne, bo rzęsy były rozdzielone jak trzeba), to koszmarnie się rozmazuje w ciągu dnia... Po prostu jest słabej jakości i ciężko mi się z nim współpracuje.
Lepsze dni:



(zdjęcie z tego samego dnia co poprzednie)

(bez tuszu, dwie warstwy, trzy warstwy)
Gorsze dni:


Cena: do 10 zł / 10 ml
Jak widać, efekt jest bardzo różny - czasem wszystko ładnie, czasem umazana powieka (choć staram się być ostrożna), czasem posklejane owadzie nóżki, czasem grudy totalne... Powiem tak, dla mnie ten tusz nie jest bublem, bo bym skłamała, ale hitem z całą pewnością również nie jest, u mnie dużo lepiej sprawdził się żółty Lovely (pod kątem konsystencji i szczoteczki) i to jemu pozostanę wierna w kategorii niskobudżetowej. Nie sposób tu jednak nie wspomnieć o tym, że "droższe" tusze (L'Oreal/Max Factor) wielokrotnie służyły mi nawet po pół roku i nie miałam im nic do zarzucenia pod kątem konsystencji, przez Internet da się je kupić nawet za 20-30 zł, więc momentami zaczynam się zastanawiać - czy oszczędzanie na tanim tuszu rzeczywiście ma sens? Skoro kupuję tusze za 10-15 zł, które posłużą mooooże 2 miesiące, w dodatku często nie jestem zadowolona z ich jakości (tzn. z jakości tuszu jako substancji, a nie z efektu na rzęsach), mam im wiele do zarzucenia, a równie dobrze mogę mieć bardzo dobry tusz za 20-30 zł, który posłuży mi nawet do pół roku bez osypywania, grudkowania i nadmiernego rozmazywania... ?
Co o tym myślicie? Czy oszczędzanie na tuszach rzeczywiście ma sens?
Ja tez sie skusilam na ten tusz i tez mnie nie przekonał. Ale Ty masz rzęsy... Szok!
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko u mnie się nie sprawdził :) Długie, ale niesforne :D
UsuńSzkoda, naprawdę potrafi wyglądać niezbyt dobrze ;) chociaż lovely też czasem się u mnie osypywał ;)
OdpowiedzUsuńTo uwierz mi, że ten milion razy bardziej :D
Usuńnie no efektu złego nie ma :P .... ale taki na co dzień spoko
OdpowiedzUsuńMam ciut większe oczekiwania, szczególnie pod kątem grudek (a raczej ich braku), osypywania i rozmazywania :)
Usuńszczoteczka taka jak lubię, ale dziwna sprawa z tymi złymi dniami:) chyba każdy je ma nie tylko kosmetyki:)
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa, ale i moje rzęsy są dziwne, dlatego potrzebują tuszu, który będzie bardzo dobry, a nie tylko dobry :)
UsuńZ tego co widać na zdjęciach tusz nie jest tak źle. :) Ja miałam kiedyś tusz z Collistara - Infinito, który przysporzył mi wielu nerwów.:/
OdpowiedzUsuńJak dla mnie - jest raczej źle :) Nie kojarzę firmy, ale wygooglowałam sobie. Fajna szczoteczka, ale to nie wszystko, skoro przysporzył nerwów, to ewidentnie coś z nim nie tak :)
UsuńEfekt bardzo ciekawy, jednak myślę że 2 warstwy tuszy wyglądają lepiej niż 3
OdpowiedzUsuńEfekt można stopniować, więc nie ma problemu :)
UsuńZgadzam się z tym, że droższe tusze są w rzeczywistości bardziej opłacalne. Niby szkoda wydać jednorazowo kilka dyszek więcej, ale... No właśnie, tusz z Bourjois wystarczył mi na pół roku, a Lovely grudkował się po 3 tygodniach... Może to akurat nie reguła, ale tanie maskary z reguły szybko nadają się do kosza, więc to tylko pozorna oszczędność.
OdpowiedzUsuńNo to zgadzam się z Tobą w zupełności :) A w sumie to nawet niekoniecznie kilka dyszek, niedawno kupiłam Volume Million Lashes za 25 zł :)
Usuńprzepięknie Twoje długasy wyglądają :) raz miałam lakier tej firmy i był fatalny od tej pory nic nie kupiłam :) ale na tusz się może skuszę kiedyś :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ale chyba jednak nie warto sobie nim zaprzątać głowy :)
UsuńU Ciebie na rzęsach ten tusz się bardzo ładnie prezentuje :)
OdpowiedzUsuńNa moich rzęsach tylko droższe tusze dają w miarę ładny efekt :)
Niestety mi się nie podoba :)
UsuńAle masz długie rzęski :)
OdpowiedzUsuńAle za to ciężkie do ujarzmienia :)
UsuńKurczę i tak mam ochotę go wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, ale nie wróżę świetlanej przyszłości :)
UsuńMiałam ten tusz i również nie byłam z niego zadowolona. Zdecydowanie wolę kupić L'oreal bo jego jakości mogę być pewna.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, to ja nie wiem skąd tamte pozytywne opinie się wzięły :) Zgadzam się, kupiłam niedawno tusz L'Oreal za 25 zł (w sieci) i od razu czuć różnicę w konsystencji i użytkowaniu
UsuńRównież nie mam pojęcia. W mojej pobliskiej Naturze te tusze rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Zupełnie nie rozumiem dlaczego...
UsuńO świetna cena. Który wzięłaś? Ja lubię VML. Teraz mam MNY klasyczny Collosal z fioletowymi napisami i Gosh Catchy Eyes i o dziwo choć Gosh jest dwa razy droższy od MNY to nie dorasta mu do pięt ani jakością ani trwałością :/
Pewnie kwestia szczoteczki, taki sam szał był na fioletowy Miyo.
UsuńTeraz mam klasyczny Volume Million Lashes, na razie jest straaaaasznie mokry, ale pewnie niedługo dojdzie do siebie. Mam duży kredyt zaufania ;) Z Gosha nigdy nic nie miałam :)
Yyy to ja jakoś ten szał na MIYO przegapiłam ;)
UsuńMoim zdaniem VLM jest świetny i chcę do niego wrócić. Mam sporo kosmetyków Gosh i są bardzo dobre. Tylko ten tusz mi jakoś nie leży.
No nie, szału to ten tusz nie robi. Miałaś w przeszłości takie które rzeczywiście dawały efekt wow.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńNo nie, szału to ten tusz nie robi. Miałaś w przeszłości takie które rzeczywiście dawały efekt wow.
OdpowiedzUsuńRzęsy to masz śliczne, ale tusz ten z całą pewnością ich nie podkreśla tak jak powinien ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, CapelliSani. ;)
Otóż to, istnieją znacznie lepsze :) Niektóre nawet tańsze, a inne nieznacznie droższe.
UsuńBasiu w odpowiedzi na Twój komentarz u mnie - również posiadam czarną wersję, tusz jest również " płynny", szczoteczka jest troszkę gorsza ale znowu sama formuła tuszu bardziej oblepia rzęsy i czyni je zdecydowanie bardziej pogrubionymi ( ale bez efektu pajęczych nóżek) Mój tusz zarówno zielony jak i czarny został otworzony na początku stycznia, od tej pory używany często bo - raz dziennie - nadal zachował swą świeżość... Również używam MF i L'Oreala i tez średnio tusz wytrzymuje u mnie pół roku - dopiero później zaczyna się osypywać, kruszyc itp... Chyba fakycznie trafiłas na wadliwy, stary egzemplarz :(( Te tusz o którym teraz piszesz również robi wrażenie :) piękne masz rzęsy :) Kochana bardzo Ci dziękuję za miłe słowa :) wywołałaś uśmiech :) Ściskam :*
OdpowiedzUsuńA mi już było smutno, że mi nie odpisałaś :(((
UsuńNo widzisz, to rzeczywiście trafił mi się zmacany egzemplarz, ręce pourywam ;) Jak od początku stycznia to już trochę trzyma, 3 miesiące jak na tani tusz to super :)
Teraz to i ja się cieszę do monitora i dziękuję również :* :D
Szału nie ma, ale nie nazwałabym go bubelkiem, nie jest aż taki zły :D
OdpowiedzUsuńCzyli dokładnie tak, jak ujęłam to w podsumowaniu :)
UsuńŁadne rzęsy! Cóż jestem zdania, że lepiej kupić lepszy tusz aby nie szkodził naszym pięknym rzęsom. :)
OdpowiedzUsuńOtóż to :)
UsuńDobre tusze mi również służą pół roku - np. 2000 Calorie czy też tusze L'Oreala. Masz świetne rzęsy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Czyli lepiej dołożyć kilka groszy :)
UsuńJa nie zakupię tego tuszu ze względu na szczoteczkę :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) A jakie lubisz najbardziej?
UsuńAleż Ty masz długaśne rzęsiska! <3
OdpowiedzUsuńSzczoteczka jest bardzo podobna (o ile nie taka sama) jak w MIYO 3in1. Takie fioletowe opakowanie. Bardzo mi się tamten podobał, ale nie doczekał się recenzji. Długo był mokry, ale jak już doszedł do siebie, to robił cuda. Rozglądam się za nim czasem, ale jak na złość go nie ma.
Też jestem tego zdania, że lepiej kupić droższy tusz. Szczególnie na wyprzedażach lub promocjach 1+1. Zawsze na takich akcjach staram się kupić coś konkretnego, bo póki zamknięte, to niech sobie leży i rok :) Te tańsze też mnie do siebie przyciągają i czasem robię wyjątki. Teraz mam ochotę wrócić do tego zielonego z Wibo z super cieniutką szczoteczką (który żył cały miesiąc), ale pewnie zwabi mnie coś innego jak już się wybiorę :))
:*
UsuńChciałam kiedyś kupić ten z Miyo, ale jakoś ciągle mi było nie po drodze, a teraz mi się odwidziało :P
Albo przez neta, w necie można kupić tanio :) Zielony Wibo miło wspominam :)
Moim zdaniem oszczedzanie na tuszu nie ma sensu.mnie do testowania propozycji niskobudzetowych pcha zwykla ciekawosc po prostu :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie, a jeszcze jeśli zobaczę czyjeś rzęsy pomalowane w piękny sposób tanim tuszem, to oczy świecą mi jak gwiazdy "muuuuszę go mieć!" ;) A na ogół potem przychodzi rozczarowanie, bo wbrew pozorom moje rzęsy nie są takie łatwe w obsłudze :D
UsuńZaciekawił mnie ten tusz. Podoba mi się szczoteczka :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie identyczny efekt daje False Lashes Max Factor. :/ Jednego dnia rzęsy jak firanki, drugiego nogi pająka. :(
OdpowiedzUsuńNie strasz, mam go w zapasach :(
UsuńNie lubię się z tuszami tej firmy ;/
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze kusi Create Your Lashes, ale ciągle dumam czy warto sobie nim zaprzątać głowę :P
Usuńmoje rzęsy nie są zbytnio wymagające, więc pewnie się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuń_________________________________
http://mmagdamaluje.blogspot.com/
Zawsze warto spróbować ;)
Usuń