Chyba każda osoba, która musi (lub po prostu chce, w trosce o swoją skórę) używać filtrów, spotyka na swojej drodze mnóstwo bubli, czasem ewentualnie trafi się coś "znośnego"... A tym razem trafiłam na absolutny ideał, który zagości u mnie na dłuuuugo :) Poznałam go dzięki Kindze (klik), od tamtej pory siedział gdzieś w mojej głowie, trochę zniechęcała mnie cena. W międzyczasie kupiłam Ziaję "matującą" (mhmmm, matującą tylko z nazwy), która okazała się absolutnym bublem (link do recenzji), potem używałam Bielendy, która była w porządku, ale nie bez wad, porównując do Vichy (link do recenzji). Tym razem post będzie pełen ochów i achów, ale uwierzcie mi, że nigdy nie sądziłam, że używanie tak wysokiego faktora może być... po prostu przyjemne ;)
Jeżeli nadal myślicie (tak jak ja do niedawna), że SPF50 musi być gęsty, tłusty i bielący, to zapraszam do recenzji, a zapewniam, że obalę te mity dzięki Vichy!! :) Przy nim przekonałam się, że filtry da się lubić :)







Zaś w środku znajduje się miękka tubka 50 ml, również w odnowionej szacie graficznej. Dozownik zwyczajny, z zatrzaskiem, bez udziwnień, sprawdza się bardzo dobrze.






W tym filtrze nawet zapach jest przyjemny ;) Słodkawy, uprzyjemnia aplikację, ale na szczęście nie trzyma się długo na twarzy, bo nie lubię jak mnie zapachy drażnią w ciągu dnia. Ma lekką konsytencję (jak na krem z filtrem, oczywiście) i łatwo się rozsmarowuje. Podczas rozsmarowywania trochę bieli, ale już po wklepaniu bielenie znika prawie całkowicie! Skóra jest naprawdę minimalnie jaśniejsza niż zwykle, co jest niemal niezauważalne. Specyficzną właściwością tego kremu jest to, że bardzo szybko zastyga na twarzy, więc trzeba się pospieszyć z aplikacją, żeby nie zostały białe smugi. Po sprawnym rozsmarowaniu i delikatnym wklepaniu nie ma po nim ani śladu, po prostu znika! :) Efekt jest naturalny, nie jest to mat typowy dla przypudrowanej twarzy, skóra wygląda po prostu zwyczajnie, jak zawsze bez makijażu. Naprawdę wielokrotnie zdarzyło mi się nałożyć na twarz TYLKO Vichy i wyjść tak do ludzi (bez żadnego przypudrowania, nałożenia podkładu itd.) i to jest jedyny filtr, z którym byłabym w stanie tak zrobić. Co jest jeszcze bardzo ważne, po zastygnięciu i odczekaniu chwilkę, twarz robi się w 100% sucha (nie wysuszona :P), bez absolutnie żadnej tłustości charakterystycznej dla innych kremów z filtrem. Na początku siedziałam i dosłownie dotykałam się po twarzy z wrażenia - nałożyłam filtr SPF50, a skóra sucha? Mało który krem na dzień sprawuje się równie dobrze! Nakładanie makijażu na Vichy zupełnie niczym się nie różni od nakładania go na gołą, oczyszczoną skórę twarzy, no po prostu bajka... Przy Bielendzie musiałam przypudrować twarz przed aplikacją podkładu (i po), żeby nie pływał, tutaj absolutnie nic takiego nie jest konieczne! Podkład, zarówno zwykły, jak i mineralny, trzyma się na nim świetnie, nawet cały dzień, czas ten nie jest ani trochę skrócony przez krem, tak jak to czasem bywa. Używam go od miesiąca (od początku listopada) i nie odnotowałam zapchania, raczej norma jak zawsze. W związku z tym jego charakterystycznym "wysychaniem" warto przed aplikacją wytrzeć dozownik - jeżeli zostaną jakieś resztki kremu, zaschną i zrobią się farfocle, które przy kolejnej aplikacji wędrują sobie po twarzy i trzeba je ściągać ;)
Cena może się wydawać wysoka - ja swój krem kupowałam za 44,49 zł w Aptece Gemini (obecnie nie jest dostępny, jest tylko SPF30), w sumie to dlatego, że na doz.pl jest od długiego czasu niedostępny (na doz kosztuje 54,95 zł). Mimo to, uważam że jest wart każdej złotówki! Po co wydawać kilka razy po 20 zł na filtry, które okazują się bublami i leżą nieużywane na półce, skoro można kupić raz a porządnie coś, co jest po prostu idealne! Na Ceneo (klik) można znaleźć Vichy od 39,90 zł (+ przesyłka)
Uwaga! Istnieje jeszcze wersja "aksamitna" (Capital Soleil Velvety Cream) - mam jego próbkę i sprawuje się zupełnie inaczej, nie wysycha do matu tak jak wersja, którą opisuję, więc miejcie to na uwadze podczas zamawiania/sprawdzania! Co prawda wersja aksamitna nie jest zła, ale nie kupiłabym jej, bo pozostawia na twarzy wyczuwalną warstwę, podczas gdy opisywana tu wersja matująca (Mattifying Face Fluid Dry Touch) wchłania się do sucha.
Cena: ok. 40-55 zł
Pojemność: 50 ml
Podsumowując, nigdy nie sądziłam, że używanie kremu z filtrem, w dodatku z tak wysokim faktorem, może być przyjemnością! Ma przyjemny zapach, a używanie go to czysta przyjemność - szybko wysycha na twarzy (pierwszy raz spotykam się z takim dziwnym efektem), więc należy się pospieszyć z aplikacją, żeby nie zostały smugi. Po zastygnięciu bielenie znika prawie całkowicie, a twarz jest zupełnie sucha, bez krzty tłustości, którą znam z innych kremów z filtrem :) Idealnie nadaje się pod makijaż - zarówno zwykły, jak i mineralny, a podkład na nim trzyma się dokładnie tyle, ile powinien, czas ten nie jest w żaden sposób skrócony. Nic na twarzy nie "pływa", świetnie nadaje się do samodzielnego użytku (nawet bez przypudrowania!!), ten filtr to po prostu ideał i nie zamierzam już szukać niczego innego :) Polecam w 100%
Mam i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :) Świetny jest :)
UsuńNie znam, ale wszyscy chwalą:)
OdpowiedzUsuńZasłużył na każde dobre słowo :)
Usuńo, widzę, że warty wypróbowania :) tym bardziej, że o wspominasz o tym, że skóra wygląda cały czas jakby przed nałożeniem kremu - żelu, a to przecież do filtrów niepodobne :D
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) To zupełnie inna bajka niż wszystkie filtry, których dotychczas używałam :) Warto się przekonać na własnej skórze :)
UsuńTeż bardzo go lubię! Jedyny, którego lubię używać :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo :)
Usuńmój nr 1 :)
OdpowiedzUsuńnr 2 to filtr dry touch z La Roche-Posay, ale jest droższy od Vichy, a sprawują się bardzo podobnie :)
Mnie jeszcze trochę ciekawi LRP Anthelios ultralekki fluid (stosunkowo nowy na rynku, chyba od marca 2014 czy jakoś tak), tylko jego cena zabija bo to około 70 zł za 50 ml :) Ale skoro Vichy sprawuje się idealnie, to po co próbować dalej ;)
Usuńz jednej strony tak; z drugiej - kosmetyczny chochlik nakręca moją ciekawość i ciągle mam ochotę testować kosmetyki, których nie znam :)
UsuńZnam to aż za dobrze :))
UsuńWidzę, że filtr wart wypróbowania;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :)
UsuńSzczerze powiedziawszy to chyba sama z siebie nie skusiłabym sie na filtr 50 ale narobiłaś mi na niego ochoty :)
OdpowiedzUsuńKomfort jego używania jest porównywalny z dowolnym (dobrym) kremem na dzień :)
Usuńmiałam ten krem i jest absolutnie rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie tylko ja jestem jego zwolenniczką :)
UsuńMiałam i byłam z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :)
Usuńczuję się skuszona:)
OdpowiedzUsuńWarto się mu przyjrzeć :)
UsuńSłyszałam dużo pozytywnych opinii na jego temat, więc chyba wart jest wypróbowania :) ja szukam takiego, po którym nie będę się świecić i makijaż nie zacznie mi spływać w ciągu dnia, myślę, że ten z Vichy będzie nadawał się idealnie ;).
OdpowiedzUsuńNada się idealnie, makijaż trzyma się na nim super :)
UsuńMam nadzieję zapoznać się z nim w nowym sezonie letnim, jak tylko zużyję to co mam.
OdpowiedzUsuńTeż mam kilka filtrów na zużyciu, ale nie lubię po nie sięgać - zużywam do szyi :)
Usuńja też go uwielbiam. Używam właśnie drugą tubkę, sprawdza się super :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńBardzo go polubiłam i ubolewam, że jest dostępny sezonowo. Ale od czego są internety ;)
OdpowiedzUsuńNo niestety poza sezonem ciężko o filtry :/ Ale dokładnie - Internet załatwia sprawę :)
Usuńja wolę ten z LRP, z jednego koncernu hehe
OdpowiedzUsuńTeż Dry Touch? :)
UsuńCiekawy produkt :) chyba muszę się na niego skusić :)
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńMam go i bardzo fajnie się sprawdzał latem i mam zamiar przerzucić się na naturalne filtry ale jeszcze muszę o tym poczytać ;)
OdpowiedzUsuńNaturalne filtry to na pewno świetna sprawa, ale miałabym obawy co do rzeczywistego faktora :)
Usuńoo to cos dla mnie;)))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOo. Ciekawy ten filtr;) lubie takie kremy;) fajnie ze sie sprawdzil;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest świetny :)
UsuńUżywałam :) Bardzo przyjemny kremik :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńTo jest chyba to, czego od baaaardzo daaaawna szukam :)
OdpowiedzUsuń