Maskara znajduje się w przykuwającym wzrok opakowaniu, z szatą graficzną nawiązującą do nazwy (False Lash Wings) i sugerującą skrzydła. Szkoda tylko, że opakowanie jest połyskujące, gdyż odbijają się na nim odciski palców, a to nie wygląda zbyt estetycznie ;) Zamyka się "na klik" więc mamy pewność, że jest dobrze dokręcone i tusz nie wyschnie za szybko. Szczoteczka jest wyprofilowana w ciekawy sposób, jeszcze nie miałam do czynienia z taką - jest lekko zaokrąglona, z dłuższymi ząbkami po jednej stronie, które mają za zadanie wyciągnąć w górę i podkreślić każdą, nawet najkrótszą rzęsę z kącików oczu
Nie czuję zapachu tuszu podczas aplikacji, dopiero gdy się wwącham ;) Gumka odsysająca nadmiar tuszu sprawuje się dobrze, na szczoteczce pozostaje odpowiednia jego ilość. Na początku tusz był zbyt mokry i nie malował dobrze, dlatego odczekałam standardowe 2 tygodnie aż podeschnie, zanim zaczęłam z niego korzystać. Po tym czasie konsystencja zrobiła się odpowiednia. Tusz sprawuje się całkiem nieźle, nie osypuje się w ciągu dnia i nie kruszy, jest trwały - pozostaje na rzęsach w niemal niezmienionym stanie przez cały dzień, nie rozmazuje się też bez powodu.
Według producenta:
"Narodził się nowy efekt False Lash…
rzęsy niczym skrzydła motyla. L'Oréal Paris prezentuje nową maskarę
False Lash Wings. Pod trzepotem rzęs Twoje oczy wyglądają
spektakularnie. Rzęsy są szeroko rozpostarte, podkręcone i wydłużone w
zewnętrznych kącikach. Twojemu spojrzeniu nikt się nie oprze!
False Lash Wings wydobywa esencję kobiecości..."
Efekt można stopniować i szczerze zgadzam się z obietnicami L'Oreal, tusz świetnie rozdziela rzęsy, szczerze chyba zostawię sobie szczoteczkę po zużyciu do rozczesywania rzęs jeśli inny tusz je poskleja ;) Są też wyraźnie wydłużone i uniesione do góry - nawet te najkrótsze, ciężko dostępne rzęsy w kącikach oczu - dłuższe ząbki tuszu docierają do nich bez problemu. Na początku byłam nieco zawiedziona, że tusz nie pogrubia rzęs zbyt mocno - efekt nie jest aż tak spektakularny, widoczny z daleka, ale bądź co bądź nie jest to tusz pogrubiający, więc mogę się czepiać. Poza tym raczej nie mam żadnych zastrzeżeń, tusz mnie nie podrażnił.
Plusy: trwały, nie kruszy się i nie osypuje, nie podrażnia, wspaniale wydłuża i rozdziela rzęsy, a także je unosi
Minusy: nie zauważyłam
Plusy/Minusy: cena (dla niektórych może być zbyt wysoka, kwestia względna), nie pogrubia rzęs zbyt dobrze (ale z drugiej strony producent tego wcale nie obiecuje)
Szczerze powiedziawszy, tusz spełnia wszystkie obietnice producenta i efekt jest naprawdę w porządku, mimo to raczej nie zagości u mnie ponownie. Makijaż oczu jest dla mnie bardzo ważny i zdecydowanie wolę tusze mocniej pogrubiające i pod tym względem Million Lashes był dla mnie idealny, a na allegro jest w naprawdę rozsądnej cenie :) Także - tusz jest naprawdę w porządku, nie mam mu nic do zarzucenia, ale ja mam nieco inne oczekiwania i dlatego już u mnie nie zagości. Ale jeśli lubicie rzęsy rozdzielone, wydłużone i podkręcone - polecam gorąco :)
Bardzo mnie ona ciekawi i z chęcią bym wypróbowała. :)
OdpowiedzUsuńJeśli oczekujesz rozdzielenia, wydłużenia i uniesienia - warto :) Jeżeli pogrubienia - lepiej czegoś innego poszukać :)
Usuńna twoich rzęsach każdy tusz wyglądasz świetnie <3
OdpowiedzUsuńW sumie nie każdy... :) Ale staram się nie nabywać powszechnych bubli :D
UsuńJa nie kupiłam tego tuszu bo się właśnie bałam szczoteczki :) Taka dziwna, jeszcze takiej nie miałam. A Twoje rzęsy naprawdę bardzo fajnie wyglądają pomalowane tym tuszem.
OdpowiedzUsuńNie ma czego się bać, są szczoteczki do których trzeba się długo przyzwyczajać, z tą sprawa jest naprawdę prosta :)
UsuńMasz piękne długie rzęsy, więc wygląda u Ciebie obłędnie:)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że na Twoich rzęsach prezentuje się świetnie :) Będę miała go na uwadze :D
OdpowiedzUsuńna Twoich rzęsach chyba wszystkie tusze świetnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się jego szczoteczka i efekt jaki pozostawił na rzęsach. :)
OdpowiedzUsuńEfekt na rzęsach świetny ! :)
OdpowiedzUsuńŁadnie się prezentuje
OdpowiedzUsuńUżywałam, nawet o nim pisałam, jednak u mnie kompletnie się nie sprawdził. Nie wrócę do niego.
OdpowiedzUsuńtak tyci pogrubia, ale rzęsy masz i tak jak firaneczki :)
OdpowiedzUsuńJakie rzęsy *__* cudne są ;-))
OdpowiedzUsuńPiękny efekt. Ja jakoś średnio przepadam za silikonowymi szczoteczkami.
OdpowiedzUsuńEfekt na rzęsach - super! Ja mam tradycyjną wersję Volume Million Lashes, tam też mają taką "najeżoną" silikonową szczoteczkę (choć kształt inny), więc pewnie i do tej mogę się przekonać :) Chyba wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńświetny efekt! ale ja bym się trochę bała tej szczoteczki ;-p
OdpowiedzUsuńO, a mi akurat nie podszedł, zdecydowanie nie umiem go obsłużyć. No i szczerze ja bardzo mocno czuje od mojego zapach tuszu, co prawda już dużo mniej niż na początku używania. :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się efekt, jaki daje ta maskara:) I ta szczoteczka...:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny efekt. Pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńWg mnie wygląda naprawdę super! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńMasz śliczne rzęsy, mam wrażenie że każdy tusz wygląda na nich dobrze :)
OdpowiedzUsuńOj nieeeee, wiele zależy od tuszu, a raczej głównie szczoteczki :)
UsuńOglądam inne Twoje posty tuszowe, żeby porównać efekt z tym Maybelline Mega Plush no i rzeczywiście - tamten w porównaniu np. do tego Loreala wypada po prostu tragicznie! ;O Fajnie wyłapujesz efekt maskary na rzęsach ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję :) Moje rzęsy są bardzo niesforne, więc każdy tusz spisuje się zupełnie inaczej, stąd różnica w efekcie :)
UsuńA ja mam chyba następcę tego testowanego, tusz Loreal False Lash Wings Sculpt. Sprawdza się bez zarzutu. Dobry wpis, dzięki!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim, ale nie miałam przyjemności używać :) Miło mi :)
UsuńPolecam:) Myślę, że bankowo Ci się podoba. Jak uda Ci się wypróbować, to chętnie przeczytam wpis:)
Usuń:)
Usuń