Joanna Naturia, odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą (bez spłukiwania)

czwartek, 28 listopada 2013

Joanna Naturia, odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą (bez spłukiwania)

Odżywkę kupiłam pod wpływem pozytywnych opinii w blogosferze oraz ze względu na jej zastosowanie - do włosów przetłuszczających się i normalnych, moje niestety mają ogromną skłonność do przetłuszczania, stąd jest dla mnie istotny fakt, żeby odżywka ich nie obciążała


Masło do ust Nivea (karmel)

czwartek, 21 listopada 2013

Masło do ust Nivea (karmel)

Jakiś czas temu panował istny szał na pomadki Nivea... Zupełnie, jakby była to jedyna firma produkująca pomadki do ust :) Później jednak stwierdziłam, że wcale nie nawilżają one aż tak wspaniale, jak bym tego oczekiwała, chociaż zapachy mają cudne i niektóre nadają świetny kolorek... Więc zawsze jakaś pomadka Nivea u mnie gościła, ale różnie było z moim stopniem zadowolenia. Gdy na rynek weszły masełka do ust, byłam sceptycznie nastawiona, jednak gdy usłyszałam kilka pozytywnych opinii, postanowiłam sama wypróbować. Szczerze - nie żałuję ani trochę!


Lirene Body Anticellulite Program peeling-masaż myjący antycellulitowy

sobota, 16 listopada 2013

Lirene Body Anticellulite Program peeling-masaż myjący antycellulitowy

Jakiś czas temu w moje ręce wpadł ten oto peeling antycellulitowy Lirene, kupiłam go pod wpływem licznych pozytywnych opinii na wizażu i nie zawiodłam się, gdyż jest świetny!

Mleczko BeBeauty - dlaczego NIE kupię ponownie.

czwartek, 14 listopada 2013

Mleczko BeBeauty - dlaczego NIE kupię ponownie.

Być może pamiętacie, że w TYM poście recenzowałam mleczka BeBeauty raczej pozytywnie - co prawda wersja różowa mocno szczypała w oczy (i ich okolice), ale wersja hydro była zdecydowanie łagodniejsza - szczypanie było sporadyczne i raczej nieuciążliwe, skuteczność w demakijażu wysoka no i cena bardzo zachęcająca. Któregoś razu, mając zdecydowanie ograniczony zasób portfela i potrzebę zakupu produktu do demakijażu, chwyciłam za mleczko BeBeauty (niebieskie) w Biedronce, przyznam, że skusiło mnie również atrakcyjne wizualnie, zmienione opakowanie. Niestety to była kiepska decyzja...


Ziaja Nuno, krem tonujący - dlaczego się nie polubiliśmy?

wtorek, 12 listopada 2013

Ziaja Nuno, krem tonujący - dlaczego się nie polubiliśmy?

Aż mi głupio pisać negatywnie o produkcie, nad którym jest tyle ochów i achów na wizażu... No ale trudno...

Kiedy stan mojej cery nieco się poprawił, chciałam zacząć stosować na co dzień nieco lżejsze produkty do makijażu twarzy, z ewentualnymi "skokami w bok" na specjalne okazje. Z taką właśnie myślą kupiłam krem tonujący Ziaja Nuno - niektórzy twierdzili wręcz, że jego krycie jest dobre. Długo się zastanawiałam - spróbować czy nie? No i z dniem dzisiejszym krem ląduje w koszu.


ZróbSobieKrem, hydrolat oczarowy

poniedziałek, 11 listopada 2013

ZróbSobieKrem, hydrolat oczarowy

Jakiś czas temu hydrolaty zaczęły stawać się coraz bardziej popularne, możliwość ich zakupu jest obecnie bezproblemowa - liczne strony (BU, ZSK, mazidla...) oferujące sprzedaż kosmetyków naturalnych/półproduktów kosmetycznych ma w swojej ofercie bogaty wybór hydrolatów. Któregoś razu, przy okazji zamawiania różnych półproduktów, postanowiłam wypróbować - wybór padł na hydrolat oczarowy - chyba najpopularniejszy i najbardziej uniwersalny. Przeznaczony do: "cery naczynkowej, zaczerwienionej, podrażnionej, tłustej, trądzikowej, dojrzałej i zniszczonej." (cyt. Biochemia Urody). Tłusta, trądzikowa... zgadza się!


Hydrolat znajduje się w niewielkiej, przezroczystej buteleczce z dozownikiem, o pojemności zaledwie 75 ml - gdy otworzyłam paczkę, byłam lekko zdziwiona, przy zakupie nie spojrzałam na pojemność i spodziewałam się większej buteleczki... ;) Łatwo się otwiera i zamyka, przy czym nie połamiemy sobie paznokci. Z łatwością można też użyć odpowiedniej ilości hydrolatu - nie wylewa się nadmiernie, szczerze to wręcz trzeba kilka razy potrząsnąć buteleczką - kapie tak jakby kroplami.

Zapach nie każdemu przypadnie do gustu, ale mi się podoba. Jest specyficzny, kojarzy mi się trochę ze skoszoną trawą, trochę z łąką, trochę z ziołami i herbatą... Nie przeszkadza mi ani trochę.

Wydajność baaardzo pozytywnie mnie zaskoczyła - mimo niewielkiej pojemności, hydrolat wystarczył mi na długo (właśnie mi się kończy). Kluczowy jest tutaj fakt, że wystarczy nalać naprawdę kilka kropelek na wacik, żeby przetrzeć całą twarz - nie trzeba używać więcej! Kiedyś gdzieś o tym wyczytałam, stosowałam się do tego, efekty były widoczne, a i wydajność pozytywna.


Działanie oceniam bardzo pozytywnie - hydrolat jest skuteczniejszy od zwykłych drogeryjnych toników. Podczas regularnego używania rzeczywiście cera była uspokojona, nieco rozjaśniona i mniej się przetłuszczała. Co najważniejsze, jest to produkt naturalny, więc nie katujemy buźki różną chemią... Bez problemu nadaje się pod makijaż, szybciutko się wchłania, nie pozostawiając lepkiej warstwy. Odświeża, tonizuje i ma pozytywny wpływ na skórę. Polecam!

Plusy: dostępność, wydajność, zapach, skuteczność
Minusy: -
Plus/minus: cena (wyższa niż przeciętnych toników)

Cena, pojemność: 10,90 zł/75 ml (ZróbSobieKrem), 17,90 zł/200 ml (Biochemia Urody), 21,90 zł/200 ml (ZróbSobieKrem)
Dostępność: ZróbSobieKrem, Biochemia Urody, Mazidla i inne strony z półproduktami kosmetycznymi i kosmetykami naturalnymi
Mrs. Potter's, odżywka w sprayu bez spłukiwania (imbir i jedwab)

czwartek, 7 listopada 2013

Mrs. Potter's, odżywka w sprayu bez spłukiwania (imbir i jedwab)

Oprócz odżywek do spłukiwania, lubię również korzystać z tych bez spłukiwania (szczególnie do zabezpieczania włosów przed czynnikami zewnętrznymi) - moim ulubieńcem w kwestii odżywek w sprayu jest niezaprzeczalnie Gliss Kur, ale często mam ochotę testować inne produkty... No i w ten sposób często się zawodzę ;)

Tę odżywkę kupiłam jakiś czas temu w jednym z większych marketów, prawdopodobnie Auchan. Skojarzyłam firmę po wielu pozytywnych recenzjach, choć ja do tej pory miałam tylko jedną odżywkę Mrs. Potter's, która niestety okazała się nietrafiona... - balsam do włosów farbowanych. Ten produkt również nie wywołał na mnie pozytywnego wrażenia...


Odżywka zamknięta jest w dosyć poręcznym opakowaniu, atomizer chodzi sprawnie, nie zacina się. Jedyne, co mi nie pasowało to fakt, że mgiełka nie jest taka lekka, rozproszona, oplatająca większość włosów po jednym naciśnięciu, lecz bardziej skoncentrowana, lecąca na niewielki obszar włosów ze sporą ilością płynu - bałam się, że przez to będzie obciążać moje włosy, ale na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Jest dosyć wydajna (jak na złość, bo mi nie przypasowała ;) ) i pachnie ładnie imbirem, choć nieco sztucznie. Zapach nie utrzymuje się na włosach zbyt długo, dość szybko wietrzeje. Choć plusem jest, że odżywka nie obciąża włosów, z całą pewnością nie kupię jej ponownie, gdyż najzwyczajniej w świecie nie spełniła swojej funkcji - różnica w kondycji włosów jest niewielka (po użyciu włosy są odrobinę bardziej miękkie, ale bez szału), nie ułatwiła też rozczesywania moich włosów... A to są podstawowe właściwości, których oczekuję.


Plusy: cena, dostępność, wydajność, ładny zapach, nie obciążyła włosów
Minusy: nie ułatwiła rozczesywania włosów, nie poprawiła kondycji włosów, zapach nie utrzymuje się na włosach

Cena: ok. 7 zł
Pojemność: 200 ml
Dostępność: niesieciowe drogerie, hipermarkety

Może u Was się sprawdzi, ale ja jestem na nie :)
NOWSZE POSTY WCZEŚNIEJSZE POSTY