Mazidłodoustomania część 1 - NIVEA I BEBE ;) Pomadki do ust

wtorek, 29 maja 2012

Mazidłodoustomania część 1 - NIVEA I BEBE ;) Pomadki do ust

W związku z wczorajszym postem postanowiłam zrecenzować.. wszystko :D Moim pierwszym zamysłem było napisanie dzisiaj wszystkiego ale mnóstwo czasu pochłonęły mi same zdjęcia (napstrykałam ich full żeby mieć wybór, a i tak jestem średnio zadowolona ze swatchy :P), a potem zmniejszanie, przycinanie... brrr - zajęło mi to tyle czasu, że muszę to wszystko podzielić na 2 lub 3 posty ;) Dzisiaj tylko Nivea i Bebe :D Postaram się w skrócie ;) Niestety nie mam zdjęć wszystkich kartoników.

Wybaczcie przebarwienia wokół ust - część to piegi, część to blizny ;)
Nie lubię swojego kształtu ust, niestety dziś się trochę naoglądacie :<
 Nivea, Vitamin Shake - Pomadka do ust z żurawiną i maliną


 "Innowacyjna pomadka Nivea łączy intensywnie nawilżającą formułę z ekstraktami owoców bogatymi w witaminy, tak aby Twoje usta były gładkie, podkreślone i wyglądały zdrowo. Intensywnie nawilża dzięki zawartości witamin C i E oraz prowitaminie B5.  Nadaje ustom delikatny odcień i apetyczny, owocowy zapach.  Chroni przed promieniowaniem UV i UVB."

Pomadka zamknięta jest w sztyfcie, w którym napisy się nie ścierają, nie otwiera się sama. Wygląda dość ciekawie, ma taki jakby marmurkowy wzorek. Pięknie pachnie, owocowo (malina i żurawina), w sumie nie czuję żadnego smaku, ale może to i lepiej bo pewnie bym zjadała ;) Nadaje lekko różowy kolor ustom i nabłyszcza - efekt jest delikatny, ale widoczny. Pomadka jest raczej śliska, bardzo łatwo nabiera się na usta - gładko po nich sunie zostawiając warstewkę ochronną. Nawilża hmmmm nie jakoś rewelacyjnie, ale po prostu dobrze :) Zawiera filtr SPF 10.








 
Nivea, Pure & Natural, Lemon & Olive - Pomadka ochronna z oliwą z oliwek i wyciągiem z cytryny

(zdjęcia można powiększyć)



  NIVEA Pomadka Pure & Natural inspirowana naturą, zawiera naturalną oliwę z oliwek oraz cenny ekstrakt z cytryny. W 100% wolna od konserwantów, zawiera naturalne składniki - certyfikowane, organiczne masło shea oraz naturalny olejek z jojoby. Zapewnia długotrwałą ochronę suchym ustom.

Pomadka zamknięta jest w takim samym sztyfcie jak wcześniej, z tym że zakończonym płasko ;) Nie otwiera się sama, napisy się nie ścierają. Pomadka ma ciekawy, kosmiczno-zielony kolor :D Na szczęście nie pozostaje on na ustach ;) Przepięknie pachnie, bardzo orzeźwiająco, świeżo - aż mam ochotę poniuchać ;) Na ustach pozostawia taką otulajacą "kołderkę", ale nie nabłyszcza szczególnie - w sumie to prawie tej pomadki na ustach nie widać. Łatwo sunie po ustach. Również nawilża dobrze, ale nie rewelacyjnie. Efekty przyniesie smarowanie ust co chwilę. Mimo to ją polubiłam ;) Nie swatchowałam na ustach - koloru ani połysku nie nadaje, więc bez sensu :) Nie widzę żadnej informacji o zawieranych filtrach.


Nivea, Pure & Natural, Milk & Honey - Pomadka ochronna z mlekiem i miodem



"Innowacyjna formuła pomadki Nivea Pure & Natural inspirowana naturą zawiera odżywczy miód i pielęgnujący ekstrakt z mleka. Twoje usta stają się miękkie i zdrowe - naturalnie piękne.
 Działanie:
 - rozpieszcza usta dzięki intensywnej, odżywczej pielęgnacji,
 - w 100% wolna od konserwantów,
 - zawiera naturalne składniki - certyfikowane, organiczne masło shea oraz naturalny olejek z jojoby,
 - produkt przebadany dermatologicznie."

Najmniej lubiana przeze mnie pomadka Nivea :( Sztyft taki sam jak w poprzednich - nie otwiera się sam, napisy się nie ścierają. Ma żółty kolor, na ustach jest bezbarwna i bez połysku - prawie jej nie widać, pozostawia otulającą warstewkę na ustach. Według mnie zapach hmmmm ma dwie fazy ;) Pierwszy niuch - o jak ładnie, słodko pachnie, jak mleko z miodem, ale jak się wwącham bardziej to czuję taki jakiś dziwny smrodkowaty zapach... Nie wiem czym to pachnie, ale nie podoba mi się. I to właśnie ten brzydki zapach czuję na ustach, a po powąchaniu sztyftu ten ładny :P Dlatego używanie tej pomadki jest dla mnie niezbyt komfortowe ;) Nawilża dobrze, bez rewelacji. Nie widzę żadnej informacji o zawieranych filtrach.

Nivea, Pearly Shine - Perłowa pomadka ochronna



Mam tę pomadkę po raz drugi - wcześniej miałam starszą wersję (z płaskim zakończeniem sztyftu), teraz dostępna w takiej formie jak na zdjęciach. Nie ukrywam, że te pomadki trochę się od siebie różnią - ta starsza była bardziej perłowa (efekt bardziej widoczny na ustach), ale też miała bardziej suchą konsystencję - trudniej rozprowadzała się na ustach, można było przesadzić. Ta jest trochę bardziej śliska, a efekt jest subtelniejszy, bardziej delikatny i nie ukrywam, że moim zdaniem ta zmiana wyszła na lepsze ;) Ta nowa lepiej się sprawuje. Zapach ma podobny do starszej wersji - taki hmmmm kremowo-pomadkowy, specyficzny - nie umiem porównać z niczym innym, ale przyjemny ;) Nawilża tak samo jak poprzedniczki - średnio, nie powala na kolana ;) Zawiera filtr SPF 10.


Nivea, Fruity Shine - Pomadka ochronna `Owocowa pielęgnacja`

Mam dwie pomadki z tej serii  - Pink Guava oraz Strawberry, zrecenzuję je razem bo w sumie są niemal takie same :D Poza zapachem i kolorem ;)

"Pomadka Nivea Fruity Shine nadaje ustom apetyczny, owocowy zapach i subtelny kolor, długotrwale je nawilżając. Dzięki innowacyjnej formule z ekstraktami z owoców oraz błyszczącymi drobinkami sprawia, że usta stają się miękkie i zmysłowe.
 - Nadaje ustom apetyczny, owocowy zapach i długotrwale je nawilża .
 - Podkreśla naturalne piękno ust dzięki błyszczącym drobinkom.
 - Zawiera filtr SPF 10, chroniąc przed promieniami UVA i UVB.
 Testowana dermatologicznie. Dostępna w trzech smakach:
 - Strawberry,
 - Cherry,
 - Dragonfruit."


TRUSKAWKOWA








Na tym zdjęciu widać drobinki brokatu w pomadce :)

 PINK GUAVA

 

 Obie pomadki mam w tej nowszej wersji ;) W sztyfcie zatopiony jest drobny brokat (małe drobinki), starałam się go uchwycić na zdjęciu czerwonej pomadki. Pachną zabójczo - truskawkowa to wiadomo, ale ta pink guava... mniam mniam :D Fajne rozwiązanie zastosowało Nivea - kartonik pink guava jest perfumowany więc możecie sobie powąchać przed zakupem bez dobierania się do pomadki ;))) (nie znoszę jak ktoś "maca" kosmetyki w drogerii - w sensie obwąchuje, otwiera...). Pomadki mają konsystencję jak opisywana przeze mnie Vitamin Shake - są takie jakby śliskie, więc łatwo suną po ustach i nabłyszczają je, a także lekko przyciemniają. Przyznam szczerze, że bardzo lubię ten efekt na ustach jako dopełnienie makijażu - nie lubię u siebie zbyt ciemnych ust, a takie lekkie podkreślenie koloru bardzo mi się podoba ;) Brokat na szczęście na co dzień nie jest widoczny. Nawilżenie określam jako przeciętne. Pomadki zawierają filtr SPF 10.

 Truskawkowa


Pink Guava


Bebe Young Care, Zartrose - Pielęgnacyjna pomadka do ust `Różana`


"Bezbarwna szminka do codziennej pielęgnacji dająca efekt miękkich i gładkich ust. Zawiera witaminę E, która pomaga w utrzymaniu odpowiedniego nawilżenia ust i chroni je przed nadmiernym działaniem słońca i wysuszeniem oraz neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników. Filtry ochronne zapewniają ochronę przed szkodliwym promieniowaniem UV."

Pomadkę kupowałam w Niemczech, bodajże w Schleckerze - pamiętam że była w dwupaku i jakiejś zabójczej promocji  - nie potrafiłam się oprzeć pokusie ;) Stąd brak polskich napisów. Mam nadzieję, że niczym się nie różni od polskiej wersji.
Sztyft nie otwiera się sam, ale napisy bardzo się ścierają, niestety - jak widać, moja pomadka nie jest w najlepszym stanie ;) Pomadka ma dobrą konsystencję - nie jest ani za miękka ani za twarda, pozostawia przyjemny film na ustach, bardzo delikatnie je nabłyszcza, ale to raczej subtelny efekt. Pachnie słodko, pomadkowo ;))) Nie umiem opisać tego zapachu, ale jest bardzo przyjemny. Podoba mi się efekt nawilżenia ust - pomadka jest jedną z moich ulubionych w tej kwestii ;) Żeby znaleźć informację o wysokości filtra, musiałam szukać w internecie bo nawet na oficjalnej niemieckiej stronie Bebe nie było żadnej informacji na ten temat - otóż pomadka zawiera filtr SPF 6 - niewiele, ale zawsze coś.

Bebe Young Care, Silky Vanilla - Pielęgnacyjna pomadka do ust `Waniliowa`






Pomadka jest dość specyficzna ;) Nie nosiłam jej w torebce, ale patrząc na wersję różaną - napisy pewnie szybko by się starły. Bardzo miękka, topi się gdy jest za ciepło, pachnie przyjemnie - nie jest to taka naturalna, prawdziwa wanilia, ale ma słodki, przyjemny zapach. Efekt na ustach to najciekawszy aspekt tej pomadki i nie każdemu będzię się on podobać - zawiera mnóstwo złotych drobinek, które są naprawdę widoczne na ustach, więc lepiej nie nakładać zbyt grubej warstwy :) W nadmiarze wygląda bardzo tandetnie, jednak jedna cienka warstwa jest ok. Tak naprawdę wszystko zależy od makijażu, jaki użyjemy - jeżeli będzie delikatny to pomadka może go ładnie podkreślić, jeśli jednak będzie mocny i błyszczący - to wszystko stanie się takie bling-bling. Lubię tę pomadkę, ale czy to aby na pewno taki wielki Hit? No nie wiem - jak kto lubi ;) Właściwości nawilżające raczej przeciętne. Zawiera filtr SPF 6



Pisanie tego posta zajęło mi... 5 godzin :D Wiadomo, nie non stop... Najwięcej czasu pochłonęły zdjęcia. Ale jak sobie pomyślę ile zajęłoby mi napisanie wszystkiego, o matko ;) Jutro zacznę pisać ciąg dalszy (reszta pielęgnacji - Tisane, Carmexy i inne ;))
Mazidłodoustomania - przegląd ;)

poniedziałek, 28 maja 2012

Mazidłodoustomania - przegląd ;)

Wzięłam się ostatnio za gruntowne porządki i przeraziłam się troszkę... Wiedziałam, że mam obsesję na punkcie mazideł do ust, ale żeby aż tak? Mam okropną tendencję do kupowania czegoś nowego i chowania WSZĘDZIE - a to do szuflady koło biurka żeby mieć pod ręką, a to do kurtki żeby mieć ze sobą, a to do torebki kilka do wyboru, a przy łóżku coś jeszcze żeby przed snem nie zapomnieć - i tym oto sposobem mazidła do ust walają się po prostu wszędzie. Zastanawiam się ile gdzieś jest jeszcze pochowanych po kątach, w nieużywanych ostatnio torebkach lub u TŻ... Powinnam dostać szlaban na kupowanie nowych :P

Ostatnio pojawia się dużo wątków z lakierowymi kolekcjami - tu akurat raczej nie mam czego pokazywać bo lakierów mam niewiele, ale pomadki... Ech.

Nie wiem, po co mi kolejne pomadki Nivea - żadna z nich nie nawilża jakoś fenomenalnie ;)
Najczęściej używam tych dwóch "Fruity Shine", dają ładny kolorek na ustach.

A tu bebe, ale powtórki :P ale te 3 środkowe chyba jeszcze nieotwierane przeze mnie, uff

Tisane, Barbra Pro i Alterra

 Błyszczyki, na szczęście nie jest tak źle - wszystkie opakowania zjechane od noszenia w torebce.


 Słoiczki ;)


 Od lewej: inglot, essence, rimmel ;)
Na dole carmex zapomniany do zdjęcia


I wszystko razem.... 

Jak chcecie recenzję czegoś to śmiało ;) Jakoś mało mazideł do ust u mnie na blogu....
Ziaja, Maseczka nawilżająca

sobota, 26 maja 2012

Ziaja, Maseczka nawilżająca

O tych maseczkach opinie są bardzo różne, część je uwielbia, a część mówi że nic nie dają - ja jestem zachwycona ;)

LINK DO KWC

W roli głównej: maseczka nawilżająca :)
Bardzo łatwo dostępna - zarówno w drogeriach sieciowych np. Rossmann, Natura, jak i niesieciowych, przydomowych drogeryjkach.



Nie będę ukrywać, ale nie lubię walających się saszetek, szkoda że nie ma wersji w tubce bo byłabym jej zwolenniczką ;)

Maseczka nie jest za gęsta ani za rzadka, ma taki zielonkawy kolor, nie spływa, ładnie pachnie - wszystkie kwestie techniczne jak najbardziej ok ;) Nie zastyga całkowicie na twarzy więc nie powoduje nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia skóry, zmywanie uważam za łatwe (w porównaniu z klasycznymi glinkami to niebo a ziemia pod względem zmywania).


No i najważniejsza kwestia - działanie. Szczególnie chętnie kupowałam ją podczas kuracji retinoidowej (r. zewnętrzne), kiedy moja skóra była przesuszona na wiór i błagała o nawilżenie - ta maseczka świetnie ją koiła, nawilżała, pozbywała się suchych skórek. Co ważne, nigdy mnie nie podrażniła, a wtedy moja skóra była w naprawdę ciężkim stanie! Generalnie maseczka jest bardzo delikatna, a jednocześnie bardzo skuteczna. Teraz też chętnie jej używam, co prawda ma łatwiejsze zadanie do spełnienia na co dzień kiedy skóra nie jest aż tak wymagająca, ale sprawdza się w 100% - po zmyciu aż mam ochotę się głaskać po twarzy, działa na mnie genialnie ;) Jak pilnuję jej używania to nie mam problemu z suchymi skórkami, ale z tą moją systematycznością różnie bywa ;)

Uważam, że ta maseczka jest świetna, kosztuje niecałe 2 zł (około 1,50 zł?), a wystarczy na kilka razy, świetnie nawilża, pozbywa się suchych skórek, jest bardzo delikatna i nie podrażnia. Bardzo często do niej wracam i gorąco polecam ;)
NOWSZE POSTY WCZEŚNIEJSZE POSTY