O tym pudrze słyszałam bardzo dużo dobrego, najpierw na wizażu, potem na blogach... Bardzo chciałam go sobie kupić, ale zawsze było jakoś mnóstwo innych wydatków i tak jakoś wyszło, aż pojawiła się możliwość współpracy z firmą Jadwiga i przetestowania tego pudru... Chyba nie muszę mówić, jak bardzo się ucieszyłam? ;)
Okazało się, że puder jest absolutnie wart wszystkich ochów i achów nad nim, ale o wszystkim za chwilkę :)
O firmie Jadwiga
JADWIGA Instytut Kosmetyczno-Medyczny laboratorium bioodnowy powstał w 1967 roku, założony przez panią mgr Jadwigę Użyczyn Marszewską. Instytut przechodził w swoim rozwoju rożne okresy; od jednoosobowej firmy do spółki rodzinnej.W okresie braku dostępu do dobrych kosmetyków w Polsce, Pani Jadwiga w swoim gabinecie usług kosmetycznych "kręciła" w moździerzu dla klientów kremy "babuni". Dzięki temu firma wprowadziła do produkcji kosmetyki zaakceptowane przez klientów, którzy w dalszym ciągu oczekiwali na kremy sporządzane według jej własnej receptury, także wówczas, gdy sklepowe półki zapełniły się już "firmowymi" produktami.
I tak w roku 1992 otworzyła laboratorium. W 1994 opatentowała zestaw preparatów kosmetycznych złuszczających do pielęgnacji skory, zwłaszcza skóry twarzy zwany Polskim Peelingiem Ziołowym JADWIGA.
Oprócz produkcji naturalnych, profesjonalnych kosmetyków oferuje wiele zabiegów firmowych. Posiada Placówkę Oświatowo-Szkoleniową, która jako pierwsza w Polsce, zaczęła kształcić kosmetyczki, co czyni bez przerwy do dzisiaj, dokształcając je również w każdej dziedzinie kosmetyki. Prowadzi kursy np.: makijażu permanentnego, zabiegi kwasami, Polskiego Peelingu Ziołowego JADWIGA. Wykonuje usługi z zakresu bioodnowy, kosmetyki, pielęgnacji twarzy, stóp, dłoni, paznokci i całego ciała. JADWIGA uczestniczy w każdym poważnym kongresie kosmetycznym, farmaceutycznym, dermatologicznym oraz w targach. Przyjmuje zaproszenia szkół i uczelni kosmetycznych w Polsce, gdzie prowadzi całodzienne Seminaria Zabiegów Firmowych JADWIGA.
Opis producenta:
źródło: http://sklep.jadwiga.eu |
ZASTOSOWANIE: stosować po wklepaniu TONIKU ZIOŁOWEGO i MASECZKI BIONAWILŻAJĄCEJ NAGIETKOWEJ
Dostępny w opakowaniu 30 g
Opakowanie:
To chyba jedyne, do czego mogę się przyczepić. Czarne, plastikowe, dość ponure - raczej nie przyciąga wzroku. Sitko było zabezpieczone folią ochronną, mamy również gąbeczkę - ja jej nie używam, odłożyłam do szuflady z kosmetykami. Niestety nie zabezpieczy ona przed wysypywaniem się pudru, gdyż jest mniejsza i ma trochę luzu wokół siebie. Na początku sitko było trochę problematyczne - pudru było tak dużo (aż do sitka), że aż zapchał dziurki :) Próbując po prostu sypać do wieczka, zrobiłam wokół istną masakrę bo wszędzie się porozsypywał, wykorzystałam jednak sposób innych dziewczyn i po prostu przechyliłam (zamknięty) puder do góry nogami, stuknęłam w denko, zdjęłam tą część opakowania z pudrem i w wieczku znajdowała się odpowiednia ilość produktu - sposób spodobał mi się tak bardzo, że robię tak do dziś, mimo że już wysypuje się przez sitko normalnie :) Także jeśli kiedyś będziecie miały z tym problem - spróbujcie.
Na pewno plusem jest fakt, że wieczko jest głębokie - można w nim spokojnie machać pędzlem bez obaw, że się wokół porozsypuje.
Można zdjąć sitko przez podważenie.
Po jednokrotnym stuknięciu w denko do góry nogami:
Najlepiej aplikuje mi się puder dużym, puchatym i miękkim pędzlem "no name" z zestawu 20 pędzli do makijażu w etui - myślę że takie właśnie puchate, duże pędzle sprawdzą się najlepiej.
Kolor:
Puder wydaje się być strasznie jasny, ale uwierzcie mi, że na twarzy jest transparentny - nie zmienia koloru makijażu i myślę że powinien się dopasować do każdej cery :)
Więc niech Was ten kolor nie zwiedzie, na swatchu nawet dla mnie wydaje się być zdecydowanie za jasny, a na twarzy wszystko jest ok
Działanie:
Puder rewelacyjnie matuje! Przyrównałabym go do bambusowego z BU albo do skrobii kukurydzianej (filtromaniaczki na pewno wiedzą, jak dobrze matuje skrobia) :). Efekt matu zależy oczywiście od tego, na jaki podkład go użyjemy - na Manhattanie efekt matu trzymał się calutki dzień bez poprawek, na podkładzie bardziej tłustym myślę że pół dnia śmiało wytrzyma. Czasami używałam go na sam krem (w dni "no make up", przed wyjściem do ludzi żeby się nie świecić) i również świetnie się sprawdził.
Puder sam w sobie nie kryje, nie ma żadnych rozświetlających drobinek - po prostu jest transparentny, matuje i tego należy od niego oczekiwać :)
W przypadku tego pudru to bardzo istotna sprawa - otóż w składzie mamy tylko 3 składniki!!!
Uważam, że to przeogromny plus - puder nie jest nafaszerowany zapychaczami lub substancjami uczulającymi, zapachowymi, barwnikami, konserwantami itd...
Kaolin - Rozdrobniona glinka o silnych właściwościach higroskopijnych. Ma właściwości absorbowania nadmiaru łoju. Wykorzystywana w preparatach oczyszczających, ściągających, zamykających pory.
Montmorillonite – Green Clay – Glinka Zielona – powszechnie znana jako francuska glinka zielona, bogata w minerały i inne składniki odżywcze. Używana w głęboko oczyszczających maskach do twarzy do usuwania zanieczyszczeń oraz wprowadzania równowagi skóry.
Zinc Oxide – Tlenek Cynku – występujący w naturze jako cynkit. Nierozpuszczalny w wodzie stanowi doskonałe zabezpieczenie przed promieniami słonecznymi, chroniąc skórę przed promieniowaniem UVA i UVB.
Cena, pojemność, dostępność
Cena to również ogromny atut pudru - jest go aż 30g! (podczas gdy słynny sypaniec My Secret, Loose Powder to tylko 8,5g).
Kosztuje 27 zł w sklepie Jadwiga (>>klik<<), dostępny również w niektórych niesieciowych drogeriach
Podsumowując, uważam że to naprawdę genialny produkt - świetnie matuje, jest transparentny, łatwo się go aplikuje, stosunek ceny do pojemności jest bardzo korzystny, bo pudru jest aż 30g - sama nie wiem kiedy go zużyję :P Mimo, że mam pełno innych pudrów, na razie wszystkie poszły w odstawkę na rzecz Jadwigi. Polecam wszystkim zwolenniczkom pudrów sypkich!!
Na pewno go kupię jak mi się skończy.
Bardzo dziękuję firmie Jadwiga za udostępnienie mi kosmetyków w ramach współpracy. Nie wpływa to w żaden sposób na moją opinię, która jest w 100% zgodna z odczuciami.
Otrzymałam dziś informację o promocji na stronie Jadwigi, ważna do końca kwietnia:

Pojemność: 250 ml
Aby przejść do sklepu Jadwigi, >>Kliknij tutaj<<
ooo taki puder to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńhmm bardzo ciekawy puder:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSkład prosty - duży plus!
OdpowiedzUsuńskrobi używam co jakiś czas i jestem zadowolona
Fajny ten puder:) Ja przymierzam się do zakupu bambusowego:)
OdpowiedzUsuńPS. Pomożesz? To nic nie kosztuje a zajmie Ci to kilka sekund.
http://zapytajklaudie.blogspot.com/2012/04/pomozecie.html
To dla mnie bardzo ważne. Dziękuję z góry:)
Pozdrawiam!
miałam go, sypał się wszędzie ;/ na początku fajnie zakrywał, ale później przestał mi pasować...przerzuciłam się na kompakt tym razem
OdpowiedzUsuńJa właśnie dizś byłam w drogerii w poszukiwaniu pudru, który by mnie zmatowił :), ale nic nie znalazłam, dlatego dzieki za recenzję...
OdpowiedzUsuńPuder po dłuższym stosowaniu przesuszył nawet moją, ekstremalnie tłustą, cerę :/
OdpowiedzUsuńJednak od czasu do czasu daje dobry mat. Jednak uważam, że lepszy jest bambusowy z BU.
Ja go używam i dla mnie jest niezastąpiony :)
OdpowiedzUsuńmam ten sam, jest świetny. :))
OdpowiedzUsuńuwielbiam go ;)duża pojemność + dobra cena, a przy tym fajny mat ;)
OdpowiedzUsuńWypada korzystnie cenowo zważywszy na sporą pojemność:) Ciekawy kosmetyk.
OdpowiedzUsuńkocham ten puder!!!
OdpowiedzUsuńpomijam fakt aplikacji, albowiem durna ja wyrzuciłam "siateczkę", bo mnie denerwowała, a teraz jej brak wkurza mnie jeszcze bardziej, ponieważ aplikując ten puder mam w nim pół łazienki:/
Kurcze same pozytywne opinie o tym pudrze, coś w tym musi być. ;)
OdpowiedzUsuńcały ból w tym, że najpierw wyrzuciłam to sitko, a dopiero potem przeczytałam o tej metodzie :/
OdpowiedzUsuńJeśli znajde go w jakiejś drogerii u mnie to na pewno go kupie :) Wszędzie pozytywne opinie a mój matujący puder z Astora właśnie sie kończy
OdpowiedzUsuńUwielbiam produkty Jadwigi, więc i puder pewnie mają świetny :)
OdpowiedzUsuńNaturalny, więc to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ruda
prawdę mówiąc to puder bardzo zachęca ;D
OdpowiedzUsuńchyba się niedługo na niego skuszę :)
gratuluje wspolpracy!:)
OdpowiedzUsuńobserwuje i mam nadzieje ze moj blog rowniez przypadnie Ci do gustu:)A
co do Jadwigi to kiedys mialam jedynnie probke kremu ale bylam zadowolona!:)
Bardzo zachęcający puder, szczególnie ze względu na skład:)
OdpowiedzUsuńoj tak, choć boję się sypkich pudrów to coś w nim jest :)
UsuńJak mi miło:) Cieszę się, że mój blog jest dla Ciebie ciekawy; nasze rodzime kosmetyki są naprawdę godne uwagi. Paletki Sleek są rzeczywiście ciekawe, a Au Naturel kusi mnie od dawna, ale obiecałam sobie, że jej nie kupię. Zawsze tak mam, że bardzo chcę, a potem sporadycznie używam, wiec na razie się wstrzymuję:)
OdpowiedzUsuńPaletkę Hean mam i bardzo lubię, ale moimi faworytami nadal są cienie Inglot:)
OdpowiedzUsuńogólnie rzecz biorąc nie lubię sypkich kosmetyków, nie umiem z nimi pracować :( miałam kiedyś puder ELFa i na mojej buzi wyglądał strasznie! za to o tym czytałam w samych superlatywach, więc może przełamałby moje obawy :)
OdpowiedzUsuńja tez bardzo lubilam ten puder, dziala podobnie do tego bambusowego z Biochemii Urody :) coprawda pudeleczko dosc szybko sie zdezelowalo... ale i tak duzy plus dla niego! :)
OdpowiedzUsuń