poniedziałek, 21 listopada 2011
Pollena-Ewa, Krem intensywnie nawilżający na dzień i na noc z ekstraktem z melisy
Dzisiaj recenzja kremu naszej rodzimej marki Pollena-Ewa, którą miałam napisać już daaawno temu ale jakoś tak ciągle coś innego przychodziło mi na myśl i było recenzowane w pierwszej kolejności ;)
Zdjęcia do swatchy robiłam już dawno - czasami jak mam wolną chwilę (a już szczególnie jak jest sprzyjające światło!), po prostu siadam i fotografuję kilka rzeczy na raz, które planuję opisać - tym oto sposobem mam na dysku sporo swatchy, a na recenzje niestety potrzebuję więcej czasu ;( Też robicie zdjęcia "hurtowo"? Jednak nie obawiajcie się, na chwilę obecną zużyłam już ponad połowę słoiczka, także jestem już pewna swojego zdania na temat kremu.
Niestety musiałam się posłużyć zdjęciem kartonika ze strony producenta, gdyż mam okrutną tendencję do wyrzucania ich po rozpakowaniu :)



Chyba najciężej mi opisać konsystencję - nasuwa mi się na myśl "płynno-żelowo-galaretowata", ale to nie do końca właściwe słowa... Płynny ani żelowy krem nie jest, bo jak go na chwilę obrócę to nie spływa (ale nie mam odwagi postawić go do góry nogami :) ), a galaretowaty... to też tylko skojarzenie, a nie realna konsystencja :) Jest po prostu dość rzadki i wodnisty.
Zapach - ziołowy, przyjemny. Nie należy do tych, które aż chce się wąchać, ale też nie odrzuca.
Krem jest baaardzo lekki i szybko się wchłania, nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, żeby stosować go pod makijaż. Wchłania się do matu, ale nie jest to taki "płaski i tępy" mat, jak np. po Barwa Siarkowa Moc, lecz taki zdrowy, normalny. Chętnie powiedziałabym "glow", ale nie chcę zniechęcać Was błyskiem, bo go nie powoduje :)
W kwestii nawilżania - hmmm... Powiem szczerze, że na noc wolę bardziej treściwe kremy (wciąż używam kwasów z Biochemii Urody, więc w przerwie od toniku potrzebuję czegoś naprawdę odżywiającego), ale na dzień jest bardzo przyjemny w stosowaniu. Ostrzegam, że do skóry problematycznej, przesuszonej raczej się nie sprawdzi, ale do takiego zwykłego, codziennego używania sprawuje się bez zarzutu. Jak używałam go systematycznie to rzeczywiście czułam różnicę w nawilżeniu skóry, obecnie mam go u TŻ i używam 2 razy w tygodniu (rano). Po porannym oczyszczaniu bywa trochę ściągnięta, przesuszona od kwasów - po zastosowaniu kremu czuję ulgę, skóra się uspokaja, już nie piecze i ładnie wygładza.
Krem wydaje mi się być odrobinę niewydajny, bo jakoś tak szybko znika... Ale za tą cenę chyba nie powinnam się czepiać? :)
Ma dość przyjazny skład, niestety sugeruję się KWC bo kartonika już nie mam, także pewności co do jego aktualności nie mam. Raczej nie powinien zapychać (mnie nie zapchał).
Skład z KWC (jakiś taki chaotyczny, wydaje mi się dziwny, będę musiała to sprawdzić):
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol/Ceteareth-20, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Isopropyl Palmitate, Sorbitol, Cetyl Alcohol, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice, Planago Lanceolata (Plantain) Extract/Calendula Officinalis (Pot Marigold) Extract/Melissa Officinalis (Common Bahu) Extract, Sodium Lactate/Sodium Pca / Glycine / Fructose / Urea / Niacinamide / Inositol / Sodium Benzoate / Lactic Acid, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Methylparaben,
Propylparaben, Parfum, Carbomer, Sodium Hydroxide, 1-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Peg-8/Tocopherol, Ascorbyl Palmitate / Ascorbic Acid / Citric Acid / Hydroxycitronellal, Benzyl Salicylate, Geraniol, Linalool, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene

Podsumowując, jest to bardzo lekki, przyjemny kremik do codziennego stosowania, dla skóry niewymagającej intensywnego nawilżenia. Do skóry bardzo suchej się nie sprawdzi, ale do normalnej/mieszanej jak najbardziej. Tani, ładnie się wchłania. W sumie nie mam mu nic do zarzucenia, chętnie używam i na pewno kupię ponownie :)
Zdjęcia do swatchy robiłam już dawno - czasami jak mam wolną chwilę (a już szczególnie jak jest sprzyjające światło!), po prostu siadam i fotografuję kilka rzeczy na raz, które planuję opisać - tym oto sposobem mam na dysku sporo swatchy, a na recenzje niestety potrzebuję więcej czasu ;( Też robicie zdjęcia "hurtowo"? Jednak nie obawiajcie się, na chwilę obecną zużyłam już ponad połowę słoiczka, także jestem już pewna swojego zdania na temat kremu.
Niestety musiałam się posłużyć zdjęciem kartonika ze strony producenta, gdyż mam okrutną tendencję do wyrzucania ich po rozpakowaniu :)

Kremik jest dobrze znany i często polecany przez wizażanki, >>Link do KWC<<
ok. 6-8 zł/50 ml
Przez jakiś czas go szukałam i nie mogłam znaleźć, któregoś razu poszłam z TŻ do niewielkiego marketu (Milea) koło bloku i coś mnie podkusiło, żeby zajrzeć na ubogi, niestety, dział z kosmetykami - a tam właśnie ten krem, za bodajże 6,99 zł czy coś koło tego :) Nie było go na liście "zakupów" tego dnia - z tego co pamiętam mieliśmy potwoooorną, wręcz kryzysową ochotę na coś słodkiego:) - więc stwierdziłam, że pójdę po niego innym razem. Jednak TŻ od razu rozpoznał moją minę z serii "coś mi się spodobało i o tym myślę, ale nie wzięłam" i od razu powiedział, że mam się po niego cofnąć. Od tamtej pory, jak na złość, widuję go prawie wszędzie : w małych drogeryjkach (niemal wszystkich), w dużych hipermarketach typu Tesco, Auchan, w małych marketach i sklepach osiedlowych... Także jest dostępny bez trudu :)
Chyba najciężej mi opisać konsystencję - nasuwa mi się na myśl "płynno-żelowo-galaretowata", ale to nie do końca właściwe słowa... Płynny ani żelowy krem nie jest, bo jak go na chwilę obrócę to nie spływa (ale nie mam odwagi postawić go do góry nogami :) ), a galaretowaty... to też tylko skojarzenie, a nie realna konsystencja :) Jest po prostu dość rzadki i wodnisty.
Zapach - ziołowy, przyjemny. Nie należy do tych, które aż chce się wąchać, ale też nie odrzuca.
Krem jest baaardzo lekki i szybko się wchłania, nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, żeby stosować go pod makijaż. Wchłania się do matu, ale nie jest to taki "płaski i tępy" mat, jak np. po Barwa Siarkowa Moc, lecz taki zdrowy, normalny. Chętnie powiedziałabym "glow", ale nie chcę zniechęcać Was błyskiem, bo go nie powoduje :)
W kwestii nawilżania - hmmm... Powiem szczerze, że na noc wolę bardziej treściwe kremy (wciąż używam kwasów z Biochemii Urody, więc w przerwie od toniku potrzebuję czegoś naprawdę odżywiającego), ale na dzień jest bardzo przyjemny w stosowaniu. Ostrzegam, że do skóry problematycznej, przesuszonej raczej się nie sprawdzi, ale do takiego zwykłego, codziennego używania sprawuje się bez zarzutu. Jak używałam go systematycznie to rzeczywiście czułam różnicę w nawilżeniu skóry, obecnie mam go u TŻ i używam 2 razy w tygodniu (rano). Po porannym oczyszczaniu bywa trochę ściągnięta, przesuszona od kwasów - po zastosowaniu kremu czuję ulgę, skóra się uspokaja, już nie piecze i ładnie wygładza.
Krem wydaje mi się być odrobinę niewydajny, bo jakoś tak szybko znika... Ale za tą cenę chyba nie powinnam się czepiać? :)
Ma dość przyjazny skład, niestety sugeruję się KWC bo kartonika już nie mam, także pewności co do jego aktualności nie mam. Raczej nie powinien zapychać (mnie nie zapchał).
Skład z KWC (jakiś taki chaotyczny, wydaje mi się dziwny, będę musiała to sprawdzić):
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol/Ceteareth-20, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Isopropyl Palmitate, Sorbitol, Cetyl Alcohol, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice, Planago Lanceolata (Plantain) Extract/Calendula Officinalis (Pot Marigold) Extract/Melissa Officinalis (Common Bahu) Extract, Sodium Lactate/Sodium Pca / Glycine / Fructose / Urea / Niacinamide / Inositol / Sodium Benzoate / Lactic Acid, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Methylparaben,
Propylparaben, Parfum, Carbomer, Sodium Hydroxide, 1-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Peg-8/Tocopherol, Ascorbyl Palmitate / Ascorbic Acid / Citric Acid / Hydroxycitronellal, Benzyl Salicylate, Geraniol, Linalool, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene
Po rozsmarowaniu |