Wibo, Extreme Lashes Volume Mascara

piątek, 30 września 2011

Wibo, Extreme Lashes Volume Mascara

LINK DO KWC - na chwilę obecną tusz ma 65 x Mój Hit !!!

Ten tusz mam już od hooohoooo :) Kiedyś kupiłam za bodajże 5,74 zł z kodem zniżkowym do Rossmanna ;) W cenie regularnej kosztuje w Rossie 9 zł z groszami, na pewno nie więcej niż 10 zł - dzisiaj sprawdzałam więc cena aktualna :)

Przed napisaniem posta miałam wątpliwości co do dopełniacza liczby mnogiej - tuszy czy tuszów - wikisłownik pokazał mi, że poprawna jest wersja "tuszów", więc tego się trzymam :) Ale nie mam pewności, czy to poprawna forma :)

Na początku podchodziłam sceptycznie, bo nie przepadam za klasycznymi szczoteczkami, takimi z "włosia", na ogół kupuję tusze do rzęs ze szczoteczkami silikonowymi bądź podkręconymi ;) Gdy go kupiłam, zakleiłam taśmą klejącą, bo wówczas kończyłam 2 inne opakowania tuszów i nie chciałam otwierać kolejnego - miałam pewność, że nigdy nie był otwierany, gdyż uprzejma Pani z Rossmanna wyciągnęła mi go z szufladki - w szafie się już skończyły.

Gdy już zużyłam tamte tusze, zabrałam się do testowania ;) Wiadomo, na początku był trochę za mokry, ale po paru dniach już był super. Swatche robiłam dzisiaj, telefonem który nie należy do tych z górnej półki więc z góry przepraszam za jakość zdjęć. Obcykałam się chyba z każdej strony :D

No ale, do rzeczy :) Konsystencja jest ok, jak już mówiłam tylko na początku jest zbyt mokry, nie zbierają się w nim żadne grudki, ani na szczoteczce, ani na wlocie opakowania. Samo opakowanie jest dość ciekawe - to taki intensywny róż - widać tusz z daleka, nikt nie będzie miał problemu ze znalezieniem, raczej wolę klasyczne, eleganckie opakowania, no ale wiadomo "nie ocenia się książki po okładce" :)

Jeśli chodzi o efekt, jest to jeden z najlepszych tuszów jakie miałam ! Absolutnie nie skleja rzęs, a jak już się jakieś skleją to łatwo je rozczesać, generalnie malowanie się nim zajmuje bardzo mało czasu - w przypadku niektórych trzeba się nieźle nawiosłować, żeby uzyskać przyzwoity efekt - tutaj kilka pociągnięć i rzęsy gotowe - idealny dla zabieganych :) Już pierwsza warstwa jest dość intensywna, druga to już jest naprawdę niezły efekt, więcej raczej nie nakładam. Na wszystkich zdjęciach są 2 warstwy tuszu.

Stosunek jakości do ceny jest powalająco dobry :) Efekt mnie naprawdę zadowala, a jestem zdecydowanie wybredna w kwestii tuszów i podkładów
To, co jeszcze mnie w nim zachwyca, to fakt, że mam go już kilka miesięcy a z nim się nic nie dzieje... Teraz w domu kończę inny, ten zaś mam u TŻ - śpię u niego 1-2x w tygodniu, a na drugi dzień nie zawsze się maluję, tak więc tusz leży i leży, czasem go używam i absolutnie nie widzę różnicy, żeby zaczął wysychać - ogromny plus!
Oczywiście nie na samych zaletach się skończy, gdyż tusz ma też swoje MINUSY :( Niestety, jest "niczym stereotypowy facet - znika przy pierwszej łzie". Zarzucić można mu trwałość - czasami się kruszy (nie zawsze), ale odrobina wilgoci, jakaś łezka, deszcz... I niestety, spływa.  Dlatego chciałabym wypróbować jego wodoodpornego brata.

Generalnie, polecam BARDZO! Jest naprawdę świetny i za niecałe 10 zł, te wszystkie "Hity" na KWC to nie mit :) 




Kamuś xoxo pytała o to, jakie mam naturalne rzęsy, robiłam jakiś czas temu do swatchy dotyczących Eveline Volume Celebrities na wizażu porównanie (byłam wtedy jeszcze blondynką stąd w tle jasne włoski). Moje rzęsy nic się nie zmieniły od tamtej pory więc wstawiam :D
Rzęsy bez makijażu, naturalne
Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie, Żel do mycia twarzy z mikrogranulkami

czwartek, 29 września 2011

Dax Cosmetics, Perfecta Oczyszczanie, Żel do mycia twarzy z mikrogranulkami

Cena w Rossmannie: 11,39 zł , obecnie w promocji za 9,99 zł KLIK

Skład: Aqua, Cocamidopropyl betaine, Glycerin, Polyvinyl Chloride, PVM/MA Decadiene Crosspolymer, Parfum, Soya Lecithin, D-Panthenol, Trilaureth-4-Phosphate, Sorbitol, Propylene Glycol, Citric Acid, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Ethyl Linoleate, Ethyl Linolenate, Ethyl Oleate, Silk Amino Acids, Pyridoxine, Biotine, Magnesium L-Ascorbyl PCL, Butylene Glycol, Nymphaea Alba, Sea Salt, Allantoin, Sodium Hydroxide, Sodium Benzotriazolyl, Butylphenol Sulfonate, Buteth-3, Tributyl Citrate Disodium EDTA, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, 2-Bromo-2-Nitropropnae-1,3-Diol, C.I. 42090


Link do KWC



Mam ten żel już od daaaawna, udało mi się zrobić w miarę dokładne zdjęcia żeby pokazać wam jego konsystencję ;) Kupiłam go głównie ze względu na brak SLS - o ile do ciała mi jego zawartość nie przeszkadza, do twarzy zdecydowanie unikam (chociaż posiadane kosmetyki z SLS zużywam, bo co mam zrobić ;) ), a do włosów hmmmm, staram się unikać ale nie zawsze tego pilnuję :) Jest niedrogi, łatwo dostępny, ma przyjemny zapach, taki świeży. Granulki są faktycznie mikro, jak to w nazwie "mikrogranulki" :D dlatego osoby nastawiające się na jakiekolwiek ścieranie zawiodą się. Niektórzy na KWC piszą, że wolą używać tego żelu codziennie delikatnie ścierając niż peelingu raz na jakiś czas - niestety ściera bardzo delikatnie ;)

Sorki za owłosione łapki ;)
W powiększeniu widać drobinki ;)

Jest niesamowicie wydajny, niewielka ilość oczyszcza całą buzię, stąd tak długo go mam. Ani nie poprawił stanu cery, ani go nie pogorszył - po prostu oczyszcza ;) I uważam, że robi to całkiem nieźle - te drobinki nadają przyjemne uczucie odświeżenia, oczyszczenia.
Wątpię abym kupiła ponownie, gdyż ciągle testuję coś nowego i ostatnio stwierdziłam, że wolę czyste, delikatne żele - bez granulek, a peelingi bardzo mocne. W ciągu kuracji kwasowej używam delikatnego żelu, a jak robię 2-3dniową przerwę aby skóra odpoczęła - ścieram peelingiem. Chyba wolę taka wersję oczyszczania :)


Będę miło wspominać ten żel, jest przyjemny w użyciu. Ogólnie raczej polecam, chociaż nie "rzuca na kolana" ;) Warto spróbować i się przekonać ;)

Wybaczcie, że tak ciągle kategoria "oczyszczanie twarzy", ale tych kosmetyków mam najwięcej i najbardziej mi zależy na pielęgnacji mojej problematycznej buźki ;) do kolorówki raczej nie przywiązuję aż tak dużej wagi - mieć podkład, puder, róż, kilka lakierów i wystarczy :D Ostatnio nie mam zbyt dużo czasu na pisanie notek :( Zamówiłam dzisiaj 3 testery dermacolu na allegro (nr 208,210,211) - dobranie odcienia może być naprawdę trudne - niby taki popularny ale swatchy w necie - na forach i blogach - wcale nie ma aż tak powalająco dużo, więc jak dostanę to wstawię swatche.

 Buziaki :)
Cienie Wibo i Sensique

czwartek, 22 września 2011

Cienie Wibo i Sensique

Ostatnio byłam z moim TŻ w Rossmannie, czasami jest większą "babą zakupową" niż ja :D Poszliśmy tylko po serum Eveline rozgrzewające dla niego, a wyszliśmy z patyczkami kosmetycznymi, dyfuzerem pachnąca szafa dziki bez (te patyczki), pastą colgate, chusteczkami babydream, serum Eveline i... cieniami Wibo dla mnie (tak, tak - dla mnie tylko cienie :D te wszystkie pierdółki były jego, przy czym spędziliśmy w R. chyba z 15 minut-dobrze że nie dłużej bo pewnie zrobiłby jeszcze większe zakupy :) Cudownie mieć TŻ, który tak samo entuzjastycznie jak ja podchodzi do tej drogerii :D

Zdjęcie w cieplejszym świetle :)
Cienie od razu rzuciły mi się w oczy, uwielbiam złoto i brąz na powiekach, ale nie matowe, lecz perłowe/metaliczne - bardziej do mnie pasują. Z matowymi wyglądam jakbym była przemęczona lub miała limo :) Nie chciałam ich jednak kupować, bo ostatnio wydałam za dużo kasy (prezent dla siostry na urodziny, kosmetyki - za duuuużo ;/, maść z witaminą A, nafta kosmetyczna, olej rycynowy, pasta cynkowa, maść ichtiolowa, gliceryna... i polecany u obojetniejaka Humavit) i już mój portfel świeci pustkami. Brrrr stanowczo za dużo wydaję. Ale TŻ bez gadania wziął i wrzucił sobie do koszyka bo wyznaje zasadę "Jak Ci się coś podoba, to bierz i się nie zastanawiaj bo będziesz potem żałować". Kochany :)


Jak tylko wróciliśmy, przetestowałam cienie na dłoniach i od razu mi się spodobały :) Wyglądają nieco inaczej niż w opakowaniu, ale to nie jest dla mnie wada bo sa ok :) . Dzisiaj pomalowałam nimi oczy o godzinie 6 , dochodzi 20 a one dalej się trzymają, lekko tyko wyblakły! Oczywiście na bazie Kobo dopiero co recenzowanej :) Jestem z cieni bardzo zadowolona - ładne, długo się trzymają, niedrogie - czego chcieć więcej :)
_______________________________________________________________________________

Przy okazji robienia swatchy wibo, sfotografowałam też cienie Sensique, muszę przyznać szczerze że są gorsze jakościowo niż potrójne z tej samej firmy (potrójne są jako jeden okrągły cień podzielony na 3 kolory)



Cienie sensique nie są zbyt mocno napigmentowane, to ich najgorsza wada. Ładne, tanie i trwałości też nie mam nic do zarzucenia (oczywiście na bazie), ale żeby uzyskać nimi intensywny kolor, to już trochę problem ;) Najładniej prezentuje się niebieski - jest najintensywniejszy. Aplikatora można się pozbyć od razu - kiepski okrutnie :) Pewnie kiedyś skuszę się na inną paletkę z tej serii, ale nie ciągnie mnie do tego zbyt szczególnie - będą musiały mi się naprawdę spodobac kolorki ;)
Paletka cieni Ruby Rose + baza Kobo

niedziela, 18 września 2011

Paletka cieni Ruby Rose + baza Kobo

Kupiłam sobie jakiś czas temu na allegro paletkę 88 cieni Ruby Rose (link do KWC). Koszt takiej paletki to około 20 zł + koszty przesyłki. Trochę zdjęć:

Opakowanie wygląda już na trochę sfatygowane:)


Paletka zawiera 76 cieni perłowych i 12 brokatowych, niestety w celu pokazania wam, które są brokatowe, musiałam posłużyć się obrazkiem z internetu. Jak się okazało, brokat w tych cieniach znajduje się głównie na wierzchu, więc od razu starłam tę warstewkę i mam wszystkie cienie perłowe :) Dla kogoś, kto nastawił się na brokat będzie to wada, dla mnie jednak to jest ogromna zaleta, gdyż nie lubię takich świecidełek na oczach - brokat jest duży, w ciągu dnia osypuje się na twarz i generalnie wygląda to niekorzystnie - dobrze, że się go pozbyłam :) Warto dodać, że w paletce nie ma żadnego matowego cienia, w sumie szkoda. oto zaznaczone cienie brokatowe:

Cienie mają piękne kolory, dość stonowane a nie "pstrokate" i wiele pięknych makijaży na blogach i wątkach wizażowych jest wykonanych właśnie tą paletką. Ja niestety nie mam do tego wprawnej ręki, na ogół korzystam jednorazowo z dwóch cieni - jaśniejszy wewnątrz, ciemniejszy z zewnątrz ;)




Cienie same w sobie po 2-3 godzinach zbierają się w załamaniu powieki i ścierają, natomiast użyte na bazie Kobo (link do KWC) - trzymają się calutki dzień - od rana do wieczora!

Jak widać, moja baza (a raczej opakowanie) jest już w dość kiepskim stanie z tego względu, że długi czas trzymałam ją w kosmetyczce i napisy się starły.

Jest to moja pierwsza baza pod cienie i nie mam porównania, ale uważam ją za bardzo dobrą! Ma kremową konsystencję, bardzo ładnie pachnie (słodko), chociaż ten zapach wielu osobom w KWC przeszkadza, więc jest to kwestia indywidualna. Jest niedroga, kosztuje około 16-17 zł. Dostępna w Drogeriach Natura, pod warunkiem że mamy tam szafę Kobo :) Ja stałam chyba z 5 minut szukając jej wzrokiem a okazało się, że stała schowana zupełnie z prawej strony szafy, na prawo od pojedynczych cieni do powiek. Doskonale przedłuża trwałość cieni, trzymają się na niej cały dzień.

Niestety, po kilku miesiącach jestem zmuszona zedytować tą recenzję, bo niestety baza mi całkowicie skamieniała i nie nadaje się już do użytku :( Także mimo tego, że sprawowała się fantastycznie, nie polecam - długo się nią nie nacieszycie :(
Szufladki :)

sobota, 17 września 2011

Szufladki :)

Chcę się z Wami podzielić moim ostatnim bardzo udanym zakupem, a mianowicie szufladkami z Reala za 27 zł z groszami, są dość spore, dzięki czemu można w nich schować sporo kosmetyków, konkretnie mają wymiary: 25x18x27 cm. W szufladkach podoba mi się to, że można je wyciągnąć całkowicie, a nie tylko wysunąć. Na początku chciałam trzymać je w szafce, ale po wyjęciu wszystkiego okazało się... że się nie mieszczą ;) To nie był planowany zakup, tylko spontaniczny, więc nie znałam wymiarów. W takim razie szufladki stoją dość wysoko na półce i jakbym je wysunęła, nie widziałabym co jest w środku. Codziennie podczas robienia makijażu wyciągam dwie i potem chowam, zupełnie mi to nie przeszkadza. Sama się teraz zastanawiam, jak mogłam tak długi czas trzymać swoje rzeczy w kosmetyczce i przez kilka minut szukać czegoś konkretnego :) To jest baaardzo praktyczne rozwiązanie nawet dla mniejszych zbiorów! Oto fotki:




I oto, jak "mieszkają" sobie w nich moje kosmetyki. Co prawda nie mam za dużo kolorówki w porównaniu z kolekcjami innych dziewczyn, ale w sumie mi to wystarcza :)




Naprawdę polecam ich zakup, są super! :) A wy jak przechowujecie swoje kosmetyki? :) 

Peeling do twarzy Synergen

Peeling do twarzy Synergen

Skład: Aqua, Polyethylene, Glyceryl Oleate, Glycerin, Coco-Glucoside, Carbomer, Phenoxyethanol, Sodium Hydroxide, Salicylic Acid, Parfum, Citric Acid, Caprylic/Capric Triglyceride, Methylparaben, Niacinamide, Allantoin, Ethylparaben, Isobutylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Linalool, Limonene, Cl 42090.
Ten peeling kupiłam już dawno temu, w pełnym zaufaniu - bo nigdy nie zawiodłam się na markach własnych Rossmanna - zawsze musi być ten pierwszy raz :) Kupiłam wówczas ten peeling i 2 opakowania żelu do mycia twarzy, którego już komentowałam tutaj: KLIK :)



Podchodziłam do niego bardzo entuzjastycznie. Zapach kojarzy mi się tak trochę z jakimś męskim kosmetykiem... Ale po nałożeniu, ech... Peeling ma wielkie, ostre drobinki i dużo żelu. Drobinki porównałabym do stłuczonego szkła lub takich sporych kryształków cukru - moim zdaniem bardzo nieprzyjemne, drapiące. Musiałam delikatnie masować, żeby mnie nie piekło w twarz. Oprócz tego ma jakieś dziwne niebieskie drobinki, na ogół takie "bajery" się rozpuszczają i uwalniają jakieś ciekawe składniki, te natomiast w ogóle się nie rozpuszczają, podejrzewam że są "dla picu". Skutek był taki, że przestałam tego peelingu używać.




Ostatnio zaczęłam go zużywać do nóg przed goleniem maszynką - wcześniej wypeelingowane są gładsze - w tej roli sprawdza się ok i na szczęście szybko się zużywa bo nie lubię wyrzucać kosmetyków, nawet tych nieudanych :) Ale gdybym chciała kupić peeling do ciała, to bym to zrobiła.



Podsumowując, nie polecam tego peelingu. Jest ostry, nieprzyjemny i drapie. Chyba jedynym jego plusem jest cena ;) Jestem zwolenniczką małych, bardzo ścierających drobinek ze znikomą ilością żelu.

Ostatnio jego brata (a może siostrę bo opakowanie różowe? :D) recenzowała zoila na swoim blogu: KLIK :) Polecam przeczytać.

Dodałam też wczoraj trochę zdjęć do poprzednich notek, żeby recenzje były nieco bardziej urozmaicone i rzetelne :)
Ziaja, odżywka Intensywne Wygładzanie

czwartek, 15 września 2011

Ziaja, odżywka Intensywne Wygładzanie




W moje ręce trafiła ostatnio bardzo ciekawa odżywka, a mianowicie Ziaja - mająca intensywnie wygładzać włosy ;) Kupiłam ją pod wpływem posta Bayje: LINK DO POSTA

Nie widziałam ani w Rossmannach, ani też w Naturach, udało mi się zakupić w małej osiedlowej drogerii. Moje zdziwienie było przeogromne, gdyż zawsze myślałam, że ta "drogeryjka" zaopatruje się w raczej popularne, standardowe kosmetyki, nie dbając zbytnio o nowości ;) Zobaczyłam te odżywki przypadkiem, kupując hennę do brwi i rzęs :D


Kosztowała bodajże 4,98, bynajmniej niecałe 5 zł. Maski z tej serii kosztowały prawie 7 zł, nawet kupiłam jedną, o wdzięcznej nazwie "Intensywna odbudowa", ale jeszcze nie testowałam ;)

Zapach jest bardzo przyjemny, długo utrzymuje się na włosach, natomiast konsystencja dość gęsta (ale jest wydajna!!), odżywka ma kolor biały.

Na początku przetestowałam odżywkę zgodnie z przeznaczeniem - miała być bez spłukiwania :) nałożyłam więc małą "kropelkę" na dłoń, roztarłam i wmasowałam we włoski mniej więcej od połowy w dół. Na początku myślałam, że musi trochę wyschnąć, jednak włosy były po prostu obciążone. W notce o Gliss Kurze wspominałam już, że są bardzo kapryśne ;)

Już chciałam odłożyć w odstawkę, gdy pomyślałam sobie, że mogę ją przecież spłukać (tak jest też napisane w sposobie użycia, dokładnie: "Przy włosach zbyt obciążonych równie dobre efekty można osiągnąć spłukując odżywkę po 3-5 minutach"). Nałożyłam więc trochę więcej, niż poprzednio, potrzymałam na włosach i spłukałam. Lekko osuszyłam ręcznikiem i... jakież było moje zdziwienie, gdy grzebień sunął delikatnie pomiędzy włosami na całej długości, ani na chwilę nie czując oporu splątanych włosów :) Totalny szok, odżywka tak ułatwiła rozczesywanie, jak chyba żadna poprzednia z tych, które testowałam ! Myję włosy tylko wieczorem, gdyż rano nie mam na to czasu. Na drugi dzień rano również nie mogłam wyjść z podziwu - na ogół budzę się z jedną wielką szopą na głowie, a włosy wywijają mi się na wszystkie strony - po tej odżywce natomiast były stosunkowo proste, wygładzone, bardzo lśniły i mogłam je przeczesać palcami bez obaw o splątanie!

Przed chwilą nałożyłam odżywkę na szampon Babydream, który jak wiadomo bardzo lubi plątać włosy i bez odżywki ani rusz ;) Nie miałam żadnego problemu z rozczesaniem !

Co ciekawe, ta odżywka zawiera tylko 1 silikon, a bynajmniej tylko taki widzę w składzie: Dimethicone. Silikon ten należy do grupy nierozpuszczalnych w wodzie, ale za to łatwo usuwanych za pomocą łagodnych szamponów, tak więc bez obaw :)

Stwierdzam, że ta odżywka to moje "must have" - za niecałe 5 zł mam małą buteleczkę 200 ml istnego cudeńka ;) Fakt, że Isany Rossmannowe są tańsze i większe, no ale niestety ta odżywka na moich włosach sprawdziła się o niebo lepiej i mam nadzieję, że ten efekt się utrzyma. Jest ponadto bardzo wydajna, bo niewielka ilość wystarczy do pokrycia włosów na tyle, ile trzeba. Następnym razem chyba skuszę się na jakąś inną z tej serii, bo chyba nie uda mi się powstrzymać przed dalszym testowaniem :) Zdecydowanie polecam !
Schwarzkopf, Gliss Kur Ultimate Repair, Ekspresowa odżywka regeneracyjna, bardzo zniszczone, suche włosy

środa, 14 września 2011

Schwarzkopf, Gliss Kur Ultimate Repair, Ekspresowa odżywka regeneracyjna, bardzo zniszczone, suche włosy



Odżywkę zakupiłam po wcześniejszej bardzo miłej "przygodzie" z inną odżywką Gliss Kura w sprayu - różową, dwufazową o wdzięcznej nazwie "Płynny Jedwab".


Gdy zobaczyłam nowość na półce, bez chwili zastanowienia włożyłam do Rossmannowego koszyka i poszłam do kasy. Po wyjściu psiknęłam tylko raz, a potem pół dnia zachwycałam się miłym, kawowym (intensywnym!) zapachem utrzymującym się na włosach. Gdy użyłam po raz pierwszy normalnie, na suche włosy, psiknęłam 3 lub 4 razy, starając się omijać pokryte już miejsca.. Po wyschnięciu włosy były obciążone i wymagały szybszego mycia. Mgiełka ułatwia rozczesywanie i sprawia, że włosy są bardziej miękkie i błyszczące, ale nie sprawdzi się u osób z mocno przetłuszczającymi się włosami. Trzeba używać oszczędnie ;)
Atomizer jest bardzo praktyczny - rozprowadza idealną mgiełkę na całych włosach. 


Wklejam skład:
Skład: Aqua, Cyclomethicone, Phenyl Trimethicone, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Dimethiconol, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Lactic Acid, Polyquaternium-16, Parfum, Cetrimonium Chloride, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Sodium Sulfate, Hexyl Cinnamal, Linalool, Limonene, CI 19140, CI 17200


W momencie dodawania recenzji na KWC byłam pierwsza, w dodatku niezadowolona. Na chwilę obecną jest 5 nowych recenzji, z czego 4 oznaczone jako Mój Hit. Chyba popełniam zbrodnię, krytykując tę odżywkę, bo jak widać innym ona bardzo pasuje, ja niestety nie umiem się do niej przekonać :( Najlepiej wypróbujcie ją same i oceńcie :) 

Plusy: niska cena, przykuwające wzrok opakowanie, praktyczny atomizer, ładny zapach, ułatwia rozczesywanie, włosy są miękkie

Minusy: obciąża :(
Eveline, Slim Extreme 3D Spa!, Superskoncentrowane serum do biustu 'Total Push Up'

wtorek, 13 września 2011

Eveline, Slim Extreme 3D Spa!, Superskoncentrowane serum do biustu 'Total Push Up'



Obecnie zużywam już drugie opakowanie tego serum, co jest dla mnie bardzo istotnym wyznacznikiem jakości :) Rzadko kiedy kupuję dany kosmetyk ponownie, na ogół skłaniam się ku testowaniu kolejnych, a że nowości na rynku nie brakuje - zazwyczaj nie wracam już do tego samego :) W sumie nie narzekam na swój biust, szczególnie na jędrność, ale wolałabym to podtrzymać :)


Zacznę może od konsystencji i zapachu - jest dość gęsty, kremowy a zapach słodki i utrzymujący się na skórze (moim zdaniem baaaardzo przyjemny). W tej notce chętnie przytoczę obietnice producenta:



Serum błyskawicznie wypełnia, rzeźbi i podnosi biust. Już po pierwszym użyciu tworzy mikrosiateczkę na kształt "niewidzialnego biustonosza", dając efekt push-up. Skutecznie zwalcza objawy opadania, utraty jędrności i elastyczności biustu. Nadaje piersiom bardziej pełny, okrągły kształt. Zawiera wyselekcjonowane składniki: Volufiline (ekstrakt z azjatyckiej rośliny Gardenia Asiatica), kwas hialuronowy, Centella Asiatica, Algi Laminaria, Acacia Collagen oraz kofeinę.
Produkt jest odpowiedni dla każdego rodzaju skóry (także wrażliwej), nie ingeruje w gospodarkę hormonalną, jest bezpieczny dla gruczołów sutkowych.
Serum jest szczególnie polecane kobietom, które chcą przywrócić młodzieńczą jędrność i sprężystość piersi - szczególnie po okresie karmienia.



Łatwo się domyślić, że serum nie spełni wszystkich wyżej wspomnianych obietnic, gdyż jest to po prostu nierealne :) Taki efekt osiąga się przede wszystkim ćwiczeniami, a kremami jedynie wspomagając i potrzymując efekt. 


Serum baaaardzo intensywnie nawilża i pielęgnuje skórę piersi - są bardzo gładkie i miłe w dotyku, a stan ten utrzymuje się długo. Po zużyciu pierwszego opakowania zauważyłam, że faktycznie stały się jędrniejsze (nie jest to spektakularny efekt, ale widoczny) gdyż skóra się trochę napięła - automatycznie poszły "w górę". To, co jest dla mnie najważniejsze: serum zlikwidowało mi rozstępy! które pojawiły się po nagłej terapii hormonalnej - gwałtowny wzrost biustu i niestety efektem były okropne czerwone słoneczka, które skutecznie sprowadziły moją samoocenę do parteru - mój TŻ musiał się nieźle nawysilać, żeby podnieść mnie na duchu, dosłownie krępowałam się pokazywać piersi - takie były okropne :( serum przy stosowaniu 2x dziennie tak mi rozjaśniło rozstępy we wczesnym stadium, że teraz są ledwo widoczne (maleńkie białe pręgi), jestem pewna, że gdyby zostały one pozostawione "same sobie", dziś miałabym jasne, mocno widoczne paski na biuście! Co ciekawe, tak naprawdę serum wcale nie ma tego robić - a u mnie zrobił ;) 
Teraz używam dla podtrzymania jędrności skóry :) Zdecydowanie polecam, nie bez powodu 30 osób zaznaczyło w KWC serum jako "Mój Hit".
Bourjois, Woda micelarna do demakijażu twarzy i oczu

niedziela, 11 września 2011

Bourjois, Woda micelarna do demakijażu twarzy i oczu

Bourjois, Woda micelarna do demakijażu twarzy i oczu LINK DO KWC

Po nieudanej przygodzie z micelem Ziaja Sopot SPA postanowiłam zainwestować w lepszy produkt do demakijażu oczu, akurat był w promocji w Rossmannie i bardzo zachwalały go dziewczyny z wizażu, zatem kupiłam :) Mogę przyznać szczerze, że jest to jak dotąd najlepszy używany przeze mnie specyfik do demakijażu. Kosztuje kilkanaście złotych, ale butla jest ogromna, a płyn bardzo wydajny. Radzę nie przejmować się ceną i marką (może odrzucić na samym początku, gdyż kosmetyki marki Bourjois są bardzo drogie - ten płyn jest zdecydowanie przystępny cenowo!)
Płyn ma neutralny zapach, ledwie wyczuwalny, wystarczy niewielka ilość aby zmyć dokładnie cały makijaż bez najmniejszego problemu (na ogół używam bazy pod cienie, cieni, wodoodpornego eyelinera, tuszu do rzęs i czasami kredki do oczu na linii  wodnej). Raczej nie zmywam nim makijażu twarzy - używam w tym celu żelu do mycia twarzy. Niemniej jednak poradziłby sobie z tym bez problemu ;) Co ważne, w ogóle nie szczypie w oczy, nawet jeśli trochę się go dostanie do oka - jest wyjątkowo delikatny ;)

Podsumowując, ta woda micelarna jest cudowna, wspaniale radzi sobie nawet z ciężkim makijażem, nie podrażnia oczu i stosunek ceny do jakości jest korzystny (wielka butla wydajnego płynu za kilkanaście złotych). Zdecydowanie polecam!!!
Filtry Soraya (3 rodzaje- SPF 30, SPF 45, SPF 60)

sobota, 10 września 2011

Filtry Soraya (3 rodzaje- SPF 30, SPF 45, SPF 60)

Chcę się z Wami podzielić recenzją o moim nowym nabytku - filtrze Soraya SPF 30 :) Przetestowałam już wszystkie 3 popularne filtry firmy Soraya i je tutaj porównam :)


Soraya, Krem ochronny wodoodporny do twarzy SPF 30: LINK DO KWC
tubka jest dość mała , ale kosztuje tylko 12 zł z groszami więc można to wybaczyć, filtr jest łatwo dostępny (duże sklepy typu Kaufland, Real, Tesco itd; Rossmann i wiele innych drogerii) ale jeśli chodzi o działanie:
* nie bieli, praktycznie nie ma żadnego koloru na twarzy
* nie powoduje efektu latarni, świeci się tylko lekko
* wchłania się idealnie, nie pozostawia żadnej tłustej warstewki na twarzy jak spf 45 i spf 60.
Bardzo łatwo nałożyć makijaż, filtr nie jest destabilizowany bo nie ma Parsolu. Mój make up wyglądał dziś następująco: 
1) Serum z wit. C z Biochemii Urody, odczekałam 10 minut aż się wchłonie, 
2) nałożyłam właśnie ten filtr Soraya, poczekałam aż się wchłonie, 
3) potem kryjąco-matujący podkład "mineralny" Bell (nie wierzę w mineralność podkładów drogeryjnych, stąd cudzysłów) o ten: LINK DO KWC
4) na to puder Max Factor LINK DO KWC kupiony w pamiętnej promocji Rossmanna  (na ogół nie kupuję tak drogich kosmetyków) 
5) róż do policzków Wibo LINK DO KWC
efekt był taki, że malowałam się o godzinie 11, a makijaż trzymał się aż do teraz - 21:30 (przed chwilą zmyłam), wiadomo że nie w stanie nienaruszonym, ale było widać że cośtam jeszcze jest. Po KAŻDYM z filtrów makijaż spływa mi po 2 godzinach bo skóra świeci się jak latarnia  a to pierwszy filtr, który tego nie zrobił - nie skrócił trwałości makijażu. 
Zdecydowanie polecam ! patrząc na efekt, jaki dzisiaj zdziałał, to normalnie... miłość :D  ale bez pudru bym chyba nie wyszła z domu :) ojjjj, kupię nieraz ;)

Na plus: 
+ cena (dokładnie 12,69 w Rossmannie),
+ nie bieli, 
+ tani, 
+ łatwo dostępny, 
+ higieniczne opakowanie w tubce
+ nie ma Parsolu, można nakładac kolorówkę pod warunkiem ostrożnego nakładania, aby go nie zetrzeć
+ nie skraca trwałości makijażu, łatwo można się na niego pomalować
+ dobrze się wchłania
Na minus:
- stosunkowo niski faktor
- mała tubka


Soraya, Balsam do opalania wodoodporny SPF 45 (wysoka ochrona) LINK DO KWC
Byłam bardzo miło nastawiona do testowania tego filtra po wcześniejszym stosowaniu Soraya 60.
Po nałożeniu byłam bardzo zadowolona - filtr nie bieli ani trochę, praktycznie nie ma koloru na twarzy, ma wygodne opakowanie z pompką no i kupiłam go za 15 lub 16 zł kiedyś w Kauflandzie w promocji- ogólnie dostępny jest prawie wszędzie ;) Drogerie, duże hipermarkety itd :)
Jednak rozczarowałam się przy nakładaniu makijażu (w tym miejscu warto wspomnieć, że filtr nie zawiera Parsolu i nie destabilizują go podkłady i pudry) - filtr ten pozostawia trochę tłustą warstewkę na skórze, przez co podkład się po nim "ślizga" przy nakładaniu, a potem ciężko tę mieszankę przypudrować :( Niestety nie wchłania się tak, jakbym tego chciała :( no i powoduje szybsze schodzenie makijażu przez to, że skóra się po nim świeci


Na plus: 
+ cena (dokładnie 22,29 w Rossmannie),
+ wysoki faktor, 
+ nie bieli, 
+ tani, 
+ łatwo dostępny, 
+ higieniczne opakowanie z pompką
+ nie ma Parsolu, można nakładac kolorówkę pod warunkiem ostrożnego nakładania, aby go nie zetrzeć
Na minus:
- nie wchłania się, jak powinien (zostawia tłustą warstewkę)
- ciężko się na niego pomalować,
- powoduje świecenie skóry, przez co zmniejsza trwałość makijażu



Soraya, Wodoodporny balsam do opalania dla dzieci SPF 60 LINK DO KWC



To był mój pierwszy przetestowany filtr Soraya i bardzo miło go wspominam poza jednym epizodem - trafiłam na zepsute opakowanie i pompka nie działała w ogóle - TŻ musiał mi rozciąć opakowanie, abym mogła przelać zawartość do innego pojemnika. To na początku mnie zniechęciło. 
Po zastosowaniu miałam mieszane odczucia, a mianowicie filtr bardzo bieli. Po odczekaniu 20 min zauważyłam, że filtr się bardzo dobrze wchłania i nie zostawia tłustej warstwy, a raczej coś w formie zastygniętej maski na twarzy - nie brzmi najlepiej, lecz po nałożeniu makijażu zmieniłam zdanie - podkład idealnie pokrył białą warstwę i wyglądało to całkiem przyzwoicie, jedynie po jakimś czasie zaczęłam się świecić... wspominam ten filtr połączony z makijażem lepiej niż SPF 45 :) po jakimś czasie stosowania zmienił konsystencję i widać było smugi filtra pod makijażu, jednak na początku tego nie było widać.


Na plus: 
+ cena,  
+ tani, 
+ łatwo dostępny, 
+ higieniczne opakowanie z pompką
+ nie ma Parsolu, można nakładac kolorówkę pod warunkiem ostrożnego nakładania, aby go nie zetrzeć
+ dobrze się wchłania
+ łatwo nałożyć na niego makijaż
Na minus:
- bieli
- skraca trwałość makijażu - powoduje większe świecenie się, przez co makijaż spływa
- po jakimś czasie zmienia konsystencję i jest widoczny na twarzy



Mam nadzieję, że ułatwiłam Wam wybór filtra :) Jednak jestem zdania, że należy je testować na własnej skórze, gdyż każda reaguje inaczej - nieraz stosowałam bardzo polecane filtry i nie byłam z nich  zadowolona oraz na odwrót - te mniej  chwalone czasem bardzo mi pasowały ;) 
NOWSZE POSTY WCZEŚNIEJSZE POSTY